Amerykańska reżyserka Jill Godmilow została odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej. Order wręczono podczas sobotniej polskiej premiery jej filmu „Daleko od Polski” w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej.
Order, w imieniu prezydenta Bronisława Komorowskiego, wręczył jego doradca, opozycjonista w czasach PRL Henryk Wujec. Godmilow otrzymała odznaczenie „za wybitne zasługi dla polskiej kultury, osiągnięcia w pracy artystycznej i twórczej, za popularyzowanie wiedzy o najnowszej historii Polski”.
Uroczystość wręczenia orderu odbyła się po polskiej premierze filmu „Daleko od Polski”, nakręconego przez Godmilow w 1984 r. Reżyserka przyjechała do Polski w 1980 r., pracować nad filmem o reżyserze teatralnym Jerzym Grotowskim („Z Jerzym Grotowskim. Nienadówka”), gdy wybuchły strajki sierpniowe. Reżyserka postanowiła nakręcić wydarzenie w Stoczni Gdańskiej; wróciła do Nowego Jorku, by zebrać konieczne do produkcji fundusze, jednak nie otrzymała wizy, pozwalającej na wyjazd do Polski.
„Fakt, że musiałam radzić sobie bez możliwości bycia na miejscu wydarzeń, zmusił mnie do szukania innego sposobu opowiedzenia tej historii” – powiedziała Jill Godmilow. „Amerykanie nie mieli bladego pojęcia o tym, co dzieje się w Polsce. Oczywiście, byli zasypywani informacjami z mediów, ale były one poświęcone raczej kwestii tego, kiedy Rosjanie najadą. Film był okazją wytłumaczenia, o co chodziło w ruchu Solidarności” – podkreśliła.
„Gdyby nie to, chyba nie udałoby mi się nakręcić interesującego filmu. Jeździłabym za przywódcami Solidarności z miejsca na miejsce, kręciła strajki, narady. Fakt, że musiałam radzić sobie bez możliwości bycia na miejscu wydarzeń, zmusił mnie do szukania innego sposobu opowiedzenia tej historii” – powiedziała Godmilow, przed rozpoczęciem projekcji swojego filmu. „Amerykanie nie mieli bladego pojęcia o tym, co dzieje się w Polsce. Oczywiście, byli zasypywani informacjami z mediów, ale były one poświęcone raczej kwestii tego, kiedy Rosjanie najadą. Film był okazją wytłumaczenia, o co chodziło w ruchu Solidarności” – podkreśliła.
Jak żartobliwie dodał Henryk Wujec, jest wdzięczny, że władze nie wpuściły wówczas reżyserki do Polski. „Ten film pokazywany teraz ma wielki sens. Minęło 35 lat od tamtych wydarzeń, jednak wydaje mi się, że do końca zjawisko Solidarności i jej rola nie jest do końca przemyślana – co spowodowała w Polsce ale i na całym świecie (…) Ten film przypomina, zastanawia się nad tym, co było w tym ruchu istotnego. Pokazano nawet różne scenariusze tego, co mogło się z nim stać. Potoczyło się wszystko w taki, a nie inny sposób, Polska jest taka a nie inna, ale najważniejsze, że jest wolna” – zaznaczył.
„Daleko od Polski” to jeden z najbardziej nowatorskich filmów dokumentalnych w historii gatunku. Łączy wiele gatunków i chwytów filmowych: przeplata paradokument z sitcomem, operę mydlaną z komentarzem eksperckim i inscenizacją. Aktorzy polscy i amerykańscy odgrywają scenki: wywiad Hanny Krall z Anną Walentynowicz (którą zagrała aktorka teatralna Ruth Maleczech), rozmowę dziennikarza z anonimowym cenzorem oraz górnikiem. Wplecione w to tło zostały sceny z codziennego życia reżyserki i jej partnera, kłócących się o jej nadmierne zaangażowanie w sprawy polskiej walki o wolność.
Premiera „Daleko od Polski” odbyła się w ramach, odbywającej się w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, retrospektywy reżyserki, nominowanej w 1976 r. do Oscara za „Antonia: Portret kobiety” (1974). Od 25 do 27 kwietnia widzowie zobaczą m.in. „Czego uczy Farocki” (1998), „Czekając na księżyc” (1987) czy „Roy Cohn/Jack Smith” (1994).
Szczegóły programu dostępne są na stronie internetowej www.artmuseum.pl (PAP)
Pj/ sp/