W tym smutnym dniu pomyślmy o tym, ile Roberta Brylewskiego zostało, bo wszystkie wspaniałe rzeczy, które pozostawił jako artysta, żyją i żyć będą - powiedział w piątek Tomasz Lipiński, przyjaciel artysty i współzałożyciel Brygady Kryzys, podczas uroczystości pogrzebowych w Warszawie. Muzyk spoczął w kolumbarium na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
"Słowa tu na nic. Bo nawet w swoim nieprzebranym bogactwie zawsze się wymyka słowom, zawsze się wymyka opisom, zawsze się wymyka próbom jakiejkolwiek definicji, i tak będzie zawsze, to wielkie, wewnętrzne bogactwo Roberta, które znajdowało wyraz w nieprawdopodobnym procesie uzewnętrzniania tego wszystkiego, co nosił w sobie, czym żył" - mówił Lipiński podczas uroczystości na Powązkach Wojskowych.
"Wszystkie te rzeczy były jak iskry, jak promienie, które wystrzeliwują z ogniska (...). Wszystkie te iskry i promienie trafiały prosto do naszych serc, dlatego jest tylu ludzi, tak nieprzebrana ilość ludzi, dla których Robert był i zawsze będzie kimś bliskim, nawet jeśli go osobiście nie znali" - dodał.
Jak mówił, Robert Brylewski "tyle razy w przeszłości, w najprzeróżniejszych konfiguracjach, zawsze był katalizatorem tego, co się działo", a jego dotknięcie zawsze, gdy w czymkolwiek uczestniczył, "nadawało temu czemuś jedyny i niepowtarzalny kolor, który tak dobrze znamy i tak dobrze rozpoznajemy".
Lipiński zaznaczył, że nawet w dniu pogrzebu Brylewskiego nie można powiedzieć, że jest to ostatnie z nim spotkanie. "Te wszystkie wspaniałe rzeczy, które pozostawił jako artysta, one żyją, one żyć będą. To są te iskry i te promienie, które ciągle będą rozsiewane po świecie, które będą zapadać w następne serca. To się nigdy nie skończy, dlatego w tym przeraźliwie smutnym dniu pomyślmy przede wszystkim o tym, ile Roberta zostało" - podkreślił.
Brylewskiemu - odprowadzanemu w ciszy, ale żegnanego muzyką - w ostatniej drodze towarzyszyła rodzina i koledzy ze sceny. Na pogrzebie obecni byli także fani artysty oraz gwiazdy polskiej sceny muzycznej, m.in. Tymon Tymański, Kazik Staszewski, Maciej Maleńczuk, Krzysztof Zalewski i Organek.
Oprócz tego na pogrzebie obecni byli m.in. multiinstrumentalista Milo Kurtis, dziennikarz i showman Kuba Wojewódzki, reżyser Wojciech Smarzowski i dziennikarz Filip Łobodziński.
Urodzony w 1961 roku Robert Brylewski był wokalistą, gitarzystą, kompozytorem i autorem tekstów. Od lat 70. XX w. współtworzył lub brał udział w kilkunastu projektach muzycznych, z którymi wydał łącznie kilkadziesiąt płyt. Bliski był mu nie tylko punk rock, ale także reggae i muzyka elektroniczna.
W 1978 roku Robert Brylewski współtworzył zespół The Boors, który rok później, po zmianach w składzie, zmienił nazwę na Kryzys. Grupa zakończyła działalność w 1981 roku; następnie Brylewski, wraz z liderem zespołu Tilt Tomaszem Lipińskim założył Brygadę Kryzys. W 1982 artyści wydali płytę pt. "Brygada Kryzys", uznaną za pierwszy w Polsce album punkowy, a później za jedno z najważniejszych wydawnictw w historii polskiej muzyki rockowej.
W tym samym roku Brygada Kryzys zakończyła działalność, a Brylewski powołał do życia swój kolejny projekt - Izrael, który był pierwszym polskim zespołem grającym reggae. Grupa nagrała osiem płyt, w tym "Biada, biada, biada", "Nabij faję" i "Duchowa rewolucja".
Robert Brylewski grał również w rockowym zespole Armia (w latach 1985-1993), z którym wydał cztery albumy: "Armia", "Legenda", "Czas i byt", a także koncertowy "Exodus".
W 1991 roku reaktywował Brygadę Kryzys; nagrał m.in. płytę zatytułowaną "Cosmopolis". Dwa lata później grupa znów zakończyła działalność.
W latach 90. muzyk uczestniczył w takich projektach jak: Max i Kelner, Falarek Band, The Users, Dyliżans i Poganie. Nagrał też dwie solowe płyty z muzyką elektroniczną - "Warsaw Beat" i "Warsaw Beat II".
W 2003 roku po raz trzeci reaktywowano Brygadę Kryzys, trzy lata później - Izrael. W 2008 roku działalność wznowił Kryzys, czego owocem było wydawnictwo zatytułowane "Kryzys komunizmu".
W wyborach samorządowych 2010 roku startował do Rady Warszawy z listy komitetu Gamonie i Krasnoludki. Zdobył 601 głosów - blisko 50 proc. głosów oddanych na jego listę w okręgu wyborczym. Do stołecznej rady się jednak nie dostał.
Robert Brylewski zmarł 3 czerwca, po kilkutygodniowej śpiączce. Kilka miesięcy wcześniej został ciężko pobity. Miał 57 lat.
Muzyk spoczął w kolumbarium na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. (PAP)
autorka: Martyna Olasz
oma/ itm/