Posąg, poświęcony tancerkom i tancerzom stołecznego Teatru Wielkiego-Opery Narodowej stanie przed gmachem teatru. Uroczyste odsłonięcie rzeźby "Tancerka", autorstwa Zbigniewa Stanucha, odbędzie się w sobotę.
Posąg "Tancerka" stanie na skwerze od strony ulicy Moliera. Dzieło Stanucha powstało w hołdzie całemu środowisku artystów sztuki baletowej - tancerzom, choreografom, pedagogom. Pomysłodawczynią projektu jest Bożena Kociołkowska, niegdyś czołowa solistka baletu, dziś założycielka i prezes Fundacji Sztuki Tańca.
Jak powiedziała Kociołkowska w rozmowie z PAP, "gmach Teatru Wielkiego od zawsze był wspólnym domem dramatu, opery i baletu". "Przed gmachem są strażnicy wielkiej polskiej tradycji operowej i teatralnej - Bogusławski i Moniuszko - zapomniano jednak o trzecim jej filarze, balecie, który przez wiele pokoleń rozwijał się i osiągał świetność porównywalną z operą i dramatem. Dziś chcemy wypełnić tę lukę wizerunku najcenniejszego kompleksu teatralnego, odsłaniając rzeźbę w hołdzie polskim artystom baletu. Będzie to hołd złożony wszystkim artystom sztuki tańca. Mamy nadzieję, że młode pokolenie szkoły baletowej będzie strażnikiem i opiekunem tej rzeźby" - mówiła.
"To historyczna chwila. Upamiętnienie 10 pokoleń artystów baletu, którzy obdarowali polską kulturę swoimi talentami. Są znakomitymi ambasadorami sztuki w Polsce i za granicą" - oceniła.
Podkreśliła, że balet pozostaje niedocenianą przez szeroką widownię formą sztuki. "To dziedzina, która jest jedną z najpiękniejszych sztuk. Z całym szacunkiem dla malarstwa, rzeźby i muzyki. Aż szkoda, że balet nie organizuje wyobraźni zbiorowej jak piłka nożna, która na całym świecie ma tylu miłośników - taniec jest tak samo ciężki i trudny. Aby uczestniczyć w tym procesie rozwoju tańca, trzeba się nim zainteresować, dowiedzieć się czegoś o jego historii. Taniec ma wspaniałą, wielowiekową historię" - przypomniała.
Podkreśliła, że taniec jest powszechny dla wszystkich kultur i wszystkich ludzi. "Ja zajmowałam się tańcem artystycznym, ale XX wiek stworzył zupełnie nowe formy tańca współczesnego, nowe techniki, które opowiadają w inny sposób o człowieku, o jego emocjach i przeżyciach. Jest ogromna różnica między tym, co było w okresie romantyzmu, a światem, jaki obserwujemy w tej chwili. Konieczne było wynalezienie innych, nowych środków wyrazu. Wizjonerzy tańca, czyli choreografowie, mają do dyspozycji tylko ciało ludzkie, wraz z jego wrażliwością. Proszę porównać to z sytuacją rzeźbiarza czy malarza, którzy mają do dyspozycji ogromną różnorodność materiałów. Choreograf ma do dyspozycji jedynie ciało. I wciąż zadaje sobie to samo pytanie, od wielu, wielu lat - co jeszcze można wydobyć z tego cudownego instrumentu, jakim jest ludzkie ciało w tańcu" - powiedziała.
"W XX wieku taniec wyszedł na ulicę, jest dziś uprawiany w inny sposób, niż dawniej. Towarzyszy jednak człowiekowi przez całe jego życie, jest obecny we wszystkich kulturach. Trzeba się z nim tylko zapoznać, dowiedzieć się, zrobić mały wysiłek. Balet to nie są ładnie tańczące dziewczyny i chłopcy - to szalenie głęboka, wysublimowana sztuka" - przekonywała.
Bożena Kociołkowska zauważyła, że w Polsce brakuje odpowiednich form popularyzowania tańca - brak branżowych pism czy dziennikarzy, fachowo relacjonujących najważniejsze wydarzenia czy opisujących najnowsze trendy. Początek XX wieku, jeśli idzie o rozwój tańca, należał do Nowego Jorku; także obecnie miasto to jest światowym centrum sztuki tańca, miejscem, w którym rodzą się nowe koncepcje, nowe pomysły i formy wyrazu, które po jakimś czasie trafiają na warszawskie sceny. Choć - jak podkreśliła - nie brakuje w Polsce wybitnych osobistości świata tańca, czy to tancerzy czy choreografów. To właśnie im poświęcona będzie rzeźba, która stanie przy gmachu Teatru Wielkiego, na skwerze od strony ul. Moliera.
"To urocze miejsce. Dawniej moja garderoba była na drugim piętrze teatru. Zawsze, gdy wracałam po próbie, zmęczona, otwierałam okna i patrzyłam na klomb, myśląc o tych wszystkich pokoleniach tancerzy, choreografów i pedagogów, które ofiarowały swoje talenty polskiej kulturze. Tu powinien kiedyś stanąć pomnik - myślałam wówczas. Minęło 55 lat i marzenie się spełniło" - powiedziała Kociołkowska.(PAP)
pj/ mow/