Śpiewak operowy Szymon Komasa „wespół z zespół” z wokalistami, muzykami klasycznymi, aranżerami nagrali album "Piosenki z Kabaretu Starszych Panów. Laboratorium".
Szymon Komasa nagrał nowy album pt. "Piosenki z Kabaretu Starszych Panów. Laboratorium". Na płycie śpiewają m.in. Hanna Banaszak, Vito Bambino, Mary Komasa, Błażej Król i Joanna Kulig. Nowe aranżacje znanych piosenek przygotowali Aleksander Dębicz, Krzysztof Herdzin, Antoni Komasa-Łazarkiewicz, Paweł Mykietyn, Piotr Orzechowski, Hania Rani, Bartek Wąsik, Kuba Więcek. Wokalistom akompaniuje na płycie Santander Orchestra wraz z gośćmi. Płyta ukazała się w rocznicę 65-lecia Polskich Nagrań oraz 55-lecie emisji ostatniego odcinka "Kabaretu Starszych Panów".
PAP: Podobno twoja nowa płyta "Piosenki z Kabaretu Starszych Panów. Laboratorium" ma bardzo wysoką słuchalność na platformach streamingowych.
Szymon Komasa: Tak, nie nastawiałem się, że to będzie hit streamingowy, myślałem, że będzie to bardzo ambitna płyta. Skupiałem się na wyborze piosenek, aranżerów i wokalistów. Nie podejrzewałam, że te piosenki staną się ponownie takimi hitami.
PAP: Jak myślisz, z czego to wynika?
S.K.: Mam wrażenie, że z ciekawości. Ta płyta wyświetlała się ludziom np. na Spotify, i kiedy widzieli, że współtworzą ją ich ulubieni artyści, np. Hanna Banaszak, Mary Komasa, Błażej Król, Hania Rani, to budziło ich zainteresowanie. Słuchacze na pewno byli zdziwieni, że np. Mary Komasa wykonuje piosenki Kabaretu Starszych Panów. Poza wszystkim myślę, że sam Kabaret również ich przyciągnął.
PAP: W jaki sposób wybierałeś artystów?
S.K.: W czasie pandemii miałem bardzo dużo czasu. Stworzyłem wtedy listę osób, z którymi chciałbym współpracować. Jeśli chodzi o wokalistów, to skoncentrowałem się na ich głosach, bo szukałem takich, którzy będą kontrastem do mojego sposobu śpiewania. Ja w tym wszystkim zachowuję klasyczny sznyt, a oni dodają piosenkom pieprzu. Szukałem też osobowości, zależało mi na ludziach nietypowych, charakterystycznych, silnych, charyzmatycznych. Mam nadzieję, że wybrałem taki najlepszy zestaw.
PAP: Przyciągnął ich Kabaret Starszych Panów?
S.K.: Kabaret Starszych Panów to tak wyrobiona marka, że dała artystyczny spokój osobom, które dostały zaproszenie do Laboratorium.
PAP: Jakie były pierwsze reakcje na propozycję współpracy?
S.K.: Natychmiastowe "tak". Nie spodziewałem się tego. Najpierw zadzwoniłem do Alka Dębicza, który się zgodził, potem Kuby Więcka, a dalej jakoś poszło.
PAP: Jak wpadłeś na pomysł nagrania tego albumu?
S.K.: Nagrywałem płytę z piosenkami Mieczysława Fogga z Marcinem Maseckim. Spodobało mi się to, że można połączyć światy muzyki klasycznej, śpiewu operowego, z czymś, co u słuchaczy spowoduje heart melting. Kiedy przyszła pandemia, wpadłem na kilka pomysłów, ale ta płyta najlepiej się rozwijała, pomimo lockdownu i tego, że nikt nie chciał myśleć o dalekiej przyszłości. Problemem też były spotkania w dużych grupach, ale udało się nagrać album z ogromną orkiestrą i z towarzyszeniem wielu innych muzyków. Widmo tego, że może się nie udać, było ogromne.
PAP: Zarówno twoja płyta, jak i albumy Marcina Maseckiego oraz Janka Młynarskiego z dawnymi piosenkami spotykają się z dużym zainteresowaniem. Jak uważasz, skąd taki popyt na stare piosenki?
S.K.: Może dlatego, że jest w ludziach jakaś tęsknota za tym, co kojarzy się dobrze, za tym "wespół w zespół". W polskiej polityce ludzie tak okropnie odzywają się do siebie, a język użyty w Kabarecie Starszych Panów pokazuje, jak polski może być piękny i że nie musi być używany w tak plugawy sposób. Poza tym każdy ma dobre wspomnienia z Kabaretem Starszych Panów, nie sądzę, żeby komuś ich piosenki kojarzyły się z czymś dramatycznym. Te piosenki podnoszą na duchu, są inteligentne, mają w sobie kulturę i klasę. Kabaret Starszych Panów to po prostu wyrobiona marka.
PAP: Co do tęsknoty, to może zawsze ludzie czuli nostalgię za dawnymi czasami. Przecież Jerzy Wasowski i Jeremi Przybora tworząc Kabaret Starszych Panów, również stylizowali się na przedwojennych gentlemanów.
S.K.: Myślę, że tak, oprócz tego, że współcześnie Kabaret jest dla nas trochę retro. Ja na mojej płycie chciałem cofnąć się jeszcze bardziej, do początków kabaretu w Polsce, kiedy to piosenki i spektakle kabaretowe tworzyli aktorzy i ludzie związani z muzyką klasyczną, kompozytorzy, śpiewacy operowi i operetkowi. Od początku chciałem pokazać, że można połączyć artystów muzyki klasycznej z tymi, którzy nie mają z nią nic wspólnego, jak np. Błażej Król i Vito Bambino. Świat kocha kontrasty, a ten album to jeden wielki, piękny kontrast. Pokazuje też, jak polska kultura muzyczna jest różnorodna.
PAP: Która piosenka z tej płyty jest twoją ulubioną?
S.K.: Nie umiem wybrać. Ten album na zawsze pozostanie bliski mojemu sercu, myślę, że coś takiego nigdy się nie powtórzy. Nie powstałby, gdyby nie pandemia, która zmieniła całą rzeczywistość. Trzeba było odnaleźć się na nowo, a ja chciałem tworzyć, mimo że nie mogłem wejść na scenę operową. Jestem przyzwyczajony do tego, że oddaję się słuchaczom, widowni. Tym razem chciałem to zrobić poprzez płytę. Ten album jest też również powiązany prywatnie ze mną, bo mimo że Kabaret to wystrzał wesołych i dowcipnych piosenek, to pracowałem nad tym materiałem w jednym z najtrudniejszych momentów mojego życia. Cieszę się, że ta muzyka pomagała codziennie wstawać mi z łóżka. W tamtym czasie, gdy walił się mój świat, uratowała mnie.
PAP: Czyli jest trochę prawdy w tym, że "Piosenka jest dobra na wszystko"?
S.K.: Tak, ten tekst stał się mottem, bo faktycznie kiedy coś złego się dzieje, dobrze jest zanucić piosenkę, która dobrze się kojarzy, która uspokoi i przywoła dobre wspomnienia. I takie właśnie są piosenki Kabaretu Starszych Panów.
Rozmawiała: Olga Łozińska
oloz/ skp /