Spektakl Jolanty Janiczak „Czuję wstyd, żyjąc w takim świecie”, poświęcony dramatopisarce Stanisławie Przybyszewskiej, jest przygotowywany przez Teatr Fredry w Gnieźnie. Reżyserii podjął się Wiktor Rubin.
Prapremiera odbędzie się 26 października. Twórcy spektaklu zapowiedzieli, że widzowie obejrzą opowieść o tym, jaką cenę płaci się za bezkompromisowość i jakie mechanizmy rządzą wyborami artystycznej drogi zawodowej, która często skazuje na nędzę i wyobcowanie.
„Czuję wstyd, żyjąc w takim świecie” to, jak przekazali twórcy przedstawienia, próba uchwycenia fragmentów biografii Stanisławy Przybyszewskiej, niesłusznie zapomnianej autorki dramatów oraz form prozatorskich. Postawa Przybyszewskiej skłoniła ich do zadania sobie pytania o cenę niezależności twórczej, o cenę sukcesu, o rozmiar upokorzeń i wstydu, poniżenia, które często łączą się z radykalizacją poglądów.
„Stanisława Przybyszewska zmarła w wieku trzydziestu czterech lat w zapomnieniu, wyczerpana biedą i nałogiem. Do końca pozostała wierna swoim życiowym i artystycznym wyborom, poświęcając się pisaniu i nie otrzymując za nie gratyfikacji. Za bycie pisarką zapłaciła wysoką cenę – utratę godności, utratę dobrego imienia oraz poczucia bezpieczeństwa” – poinformował Teatr Fredry w Gnieźnie.
Jolanta Janiczak wyjaśniła, że tytuł spektaklu to cytat z jednego z wielu listów, które Stanisława Przybyszewska napisała do bliskich, znajomych i tych, których chciała osobiście poznać, lecz nie zdążyła.
„Spektakl zainspirowany jest nie tyle biografią, ile postawą Przybyszewskiej, która odrzucając wygodne warunki życia, wybrała ten najbardziej ryzykowny sposób - samotny, opłacony nędzą, głodem, zimnem, ale jednocześnie pozwalający dobrowolnie dysponować swoim czasem i energią. Jej radykalna postawa prowokuje, budzi nawet przerażenie, każe zadać pytanie o uczciwość wobec siebie jako artysty, pisarza i twórcy” – przekazała Janiczak.
Podkreśliła, że Przybyszewska przeżyła 12 lat w nieogrzewanym baraku, płacąc wysoką cenę za artystyczną wolność.
„Przemarznięta i głodna, siadała do pisania o dziesiątej wieczorem i pracowała do rana. Sama wyznaczyła sobie pory aktywności i odpoczynku. Jej dzieło życia, 'Sprawa Dantona', mimo licznych głosów zachwytu i kilku wystawień w Polsce i za granicą, nie odnosi takiego sukcesu, na jaki Przybyszewska liczyła. Samotnie przeżywała załamania, frustracje, poczucie wyobcowania, odrzucenia i przede wszystkim niezrozumienia przez świat" - podała Jolanta Janiczak.
Pisarka i dramaturżka Stanisława Przybyszewska (1901-1935) była córką pisarza, poety i dramaturga Stanisława Przybyszewskiego oraz malarki Anieli Pająkówny. Po śmierci męża, malarza Jana Panieńskiego w 1925 roku pozostała bez środków do życia.
Pisała prozę, dramaty, pozostawiła po sobie także bogatą korespondencję. Jej dramat "Sprawa Dantona" (1929) doczekał się realizacji filmowej; "Dantona" wyreżyserował w 1982 roku Andrzej Wajda.(PAP)
rpo/ bar/