Zmiana repertuaru na bardziej komercyjny, mniej premier niż w latach ubiegłych, zmiana regulaminu wynagradzania – to działania, które wprowadza Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu, by szukać oszczędności. W ciągu roku musi ich znaleźć ok. miliona złotych.
Opolski teatr dramatyczny, który w tym roku obchodzi 40-lecie, to jednostka podlegająca samorządowi woj. opolskiego. Na ten rok dostał 4,6 mln zł tzw. dotacji podmiotowej z budżetu regionu na działalność. O 1,2 mln zł, czyli o 21 proc., mniej niż w roku 2014.
Cięcia dotknęły też inne jednostki kultury podlegające opolskiemu urzędowi marszałkowskiemu, który tłumaczył to m.in. spadkiem wpływów z CIT (w 2007 roku wpływy te wynosiły 101 mln zł, a w ub. r. ok. 65,7 mln zł). Sytuacja w Teatrze im. Jana Kochanowskiego była jednak o tyle gorsza, że placówka ub. rok budżetowy zakończyła z długiem 1,5 mln zł. Dyrektor teatru Tomasz Konina zapewnił w rozmowie z PAP, że dług ten na początku tego roku został spłacony z pieniędzy przekazanych przez urząd marszałkowski. „Obecnie nie mamy ani złotówki zadłużenia, ale musimy szukać dużych oszczędności” – zaznaczył.
Wyjaśniał, że dług to m.in. skutek tego, że na koniec ub. roku, na skutek niedopatrzenia jednego z pracowników, teatr nie pozyskał 500 tys. zł pożyczki z banku, którą posiłkował się w ostatnich latach, by domknąć budżet. Poza tym – co przyznał Konina – w ub. roku zrealizowano dwa spektakle, których teatr nie powinien był robić, biorąc pod uwagę już wtedy gorszą sytuację finansową placówki, która w ostatnich latach otrzymywała mniej pieniędzy z województwa, niż w poprzednich. „A że każdy spektakl, z wyjątkiem farsy, jest deficytowy, to i te dwa - choć były to dobre sztuki – przyniosły straty” – przyznał Konina i dodał: „Trudno jednak, po kilku latach robienia ważnego, ambitnego teatru z dnia na dzień z tego zrezygnować”.
Opolski teatr dramatyczny, który w tym roku obchodzi 40-lecie, to jednostka podlegająca samorządowi woj. opolskiego. Na ten rok dostał 4,6 mln zł tzw. dotacji podmiotowej z budżetu regionu na działalność. O 1,2 mln zł, czyli o 21 proc., mniej niż w roku 2014.
Konina opolskim teatrem kieruje od 2007 r. W rozmowie z PAP mówił, że w pierwszych latach jego działalności dotacja z budżetu województwa wynosiła ok. 6,5 mln zł. Wspominał, że „nie było wtedy presji oszczędzania” i starał się tak prowadzić placówkę, by powstawały w niej ambitne przedstawienia, które mogłyby budować prestiż teatru. Przykładem był np. obsypany nagrodami spektakl „Iwona, księżniczka Burgunda” w reż. Krzysztofa Garbaczewskiego. „Zapraszaliśmy wówczas do współpracy uznanych reżyserów, takich jak Agnieszka Holland czy Maja Kleczewska i świetnych, początkujących – takich jak np. Paweł Świątek - którzy realizowali u nas znakomite, doceniane potem szeroko spektakle. Efektem tego były liczne nagrody, zaproszenia na prestiżowe przeglądy” – opowiadał Konina.
Dodał, że kondycja finansowa kierowanej przez niego instytucji w pierwszych latach sprawowania przez niego funkcji była na tyle dobra, że np. przyznał pracownikom 25-procentowe podwyżki. „Było nas na to stać, a poza tym miałem i mam przekonanie, że ci ludzie na nie zasługiwali” – zaznaczył.
Sytuacja, jak relacjonował, pogorszyła się w 2013 r., gdy dotację obcięto o ok. pół mln zł. „Wymyśliliśmy jednak wtedy, by nie rezygnować z robienia dobrego ambitne teatru, tylko rokrocznie w grudniu brać 500 tys. pożyczki z banku, którą następnie w styczniu spłacaliśmy z kolei z nisko oprocentowanej pożyczki z samorządu województwa. Taki wariant sprawdzał się przez dwa ostatnie lata” – relacjonował Konina.
W ub. roku nie dopilnowano jednak formalności i teatr pożyczki nie dostał. Na to nałożyła się kwestia dwóch deficytowych spektakli i mniejsza tegoroczna dotacja.
Oszczędności opolski teatr szuka na kilka sposobów: zmienia repertuar, zmniejsza liczbę premier (z 7-8 w latach ubiegłych do planowanych w tym roku 4-5) i stawia na spektakle bardziej komercyjne. „Musieliśmy sobie powiedzieć, że stać nas w tym roku na to, na co zechcą przyjść widzowie” – wyjaśnił Konina. Dodał, że w ub. roku – również dzięki "lekkim" spektaklom, takim jak np. „Mayday” czy „Szalone nożyczki” - teatr uzyskał rekordowe w historii przychody z biletów - 1,2 mln zł. „Biorąc pod uwagę, że bilety kosztują u nas 35-40 zł można chyba uznać to za sukces” – dodał Konina.
Kolejny element restrukturyzacji to zmiana regulaminu wynagrodzeń, które w 6-milionowym budżecie placówki stanowią największą jego część – 4,9 mln zł. Ma to przynieść ok. 500 tys. zł oszczędności. Działające w teatrze związki zawodowe (Solidarność i Związek Zawodowy Aktorów) nie zgodziły się - jak powiedział dyrektor placówki - na zawieszenie układu zbiorowego, w którym znajdują się zapisy dotyczące wynagrodzeń i dodatków. Dlatego jednostronnie wypowiedział on układ. „Obecnie trwają rozmowy z kierownikami działów na temat dwóch nowych regulaminów: pracy i wynagrodzeń” – poinformował Konina.
Odpowiedzialny za kulturę członek zarządu woj. opolskiego Grzegorz Sawicki podkreślał w rozmowie z PAP, że regulamin wynagradzania w teatrze należało zmienić, bo zawierał archaiczne zapisy, np. o 10-proc. dodatku za znajomość języka obcego. „Na plus należy zaliczyć dyrektorowi to, że szuka wyjścia z sytuacji, które nie zakłada redukcji zatrudnienia” – zaznaczył Sawicki. Dodał też, że z kolei związki zawodowe „muszą mieć świadomość”, iż jeśli nie pójdą na kompromis związany ze zmianą regulaminu wynagradzania, to następnym krokiem mogą być zwolnienia, a pracę mogłoby w nich stracić ok. 30 osób na nieco ponad 100 pracowników.
Sawicki mówił też, że w obecnej sytuacji teatr musi „dostosować repertuar do swoich możliwości finansowych”. „To znaczy zrezygnować z grania dużych, kosztownych realizacji i postawić na sztuki, które przyciągają ludzi” – mówił i dodał, że placówka będzie też musiała sprawniej sięgać po środki unijne. „Z 4,6 mln zł tegorocznej dotacji na spłatę ubiegłorocznego zadłużenia wykorzystano już 1,6 mln zł. Jeśli oszczędności się nie znajdą, pieniędzy wystarczy teatrowi do sierpnia” – powiedział PAP Sawicki.
Dodał, że dyrektor teatru chce też pieniądze na funkcjonowanie placówki pozyskać z 1,5 mln zł kredytu pod zastaw budynku teatru. „W mojej ocenie to ostateczność, po którą można sięgnąć, gdy zawiodą wszystkie inne sposoby. I to w jak najniższej kwocie, by nie obciążać jednostki comiesięcznymi ratami” – zastrzegł Sawicki.
Członek zarządu woj. opolskiego przyznał też, że samorząd województwa chce ogłosić konkurs na dyrektora opolskiego teatru. Sawicki tłumaczył, że choć widać, że Koninie bardzo zależy na teatrze, to jednak władze województwa widzą potrzebę zmian. Dodał, że z jego punktu widzenia konieczne jest też rozdzielenie funkcji dyrektora artystycznego i administracyjnego oraz jak najszybsze powołanie menagera, który miałoby uporządkować sytuację w teatrze, pomóc wprowadzić nowy regulamin wynagradzania i dokończyć negocjacje ze związkami. „Możliwości negocjacyjne obecnego dyrektora już się chyba wyczerpały, a sytuacja w teatrze jest bardzo napięta” – powiedział Sawicki. (PAP)
kat/ mow/