
Patronka modernizmu, kolekcjonerka i mecenaska sztuki nowoczesnej I poł. XX w., lwica salonowa, partnerka artystów - kolejne oblicza Peggy Guggenheim odsłania Anton Gill w jej biografii "Peggy Guggenheim. Życie uzależnione od sztuki", którą od środy można znaleźć w polskich księgarniach.
Anton Gill stawia tezę, że legendy o romansach Peggy Guggenheim oraz liczne skandale z jej udziałem przesłoniły fakt, iż była czołową kolekcjonerką sztuki nowoczesnej I poł. XX w., a także wpływową patronką malarzy i rzeźbiarzy. Jako jedna z niewielu kobiet odniosła sukces w środowisku zdominowanym przez mężczyzn, w którym seksizm i agresja były na porządku dziennym. Założyła ważne galerie – Guggenheim Jeune w Londynie i The Art Of This Century w Nowym Jorku. Zgromadziła imponującą kolekcję dzieł modernizmu. Promowała prace m.in. Jacksona Pollocka, Pieta Mondriana, Georgesa Braque'a, Wassily’ego Kandinsky’ego, Pabla Picassa. I choć znawcy sztuki mogą zarzucić jej brak wyrafinowanego gustu oraz bazowanie na opiniach doradców – wśród nich Marcela Duchampa i Maksa Ernsta – nie sposób odmówić jej wyjątkowej intuicji.
Peggy, a właściwie Marguerite Guggenheim, przyszła na świat 26 sierpnia 1898 r. w Nowym Jorku w zamożnej rodzinie szwajcarskich Żydów – Benjamina Guggenheima i Florette Seligman. Miała dwie siostry: starszą o trzy lata Benitę i młodszą o pięć Hazel. Jej ojciec niewiele czasu poświęcał rodzinie. Prowadził ekscentryczny tryb życia, nieustannie podróżując, bawiąc i wdając się w przelotne romanse. Zginął w 1912 r. w katastrofie Titanica. Dla Peggy był to ogromny wstrząs, z którego – jak pisała po latach w autobiografii – w pewnym sensie nigdy się już nie podniosła. Szukała jego odbicia w każdym ze swoich późniejszych partnerów. Gdy ukończyła 21 lat, mogła zacząć swobodnie rozporządzać spadkiem, który pozostawił jej Benjamin. To wtedy zapadła decyzja, by wyruszyć w podróż - najpierw po Ameryce Północnej, a później do Europy. Pierwszym przystankiem był Paryż, który po I wojnie światowej stał się centrum artystycznej myśli. Do miasta ściągali wówczas m.in. Francis Scott Fitzgerald, E.E. Cummings i Ernest Hemingway. To właśnie tam Peggy zaczęła spotykać się z malarzem i pisarzem Laurence’em Veilem, który zaszczepił w niej miłość do sztuki i którego w przyszłości poślubiła.
Opierając się na materiale pochodzącym z prywatnych i publicznych archiwów, listów, pamiętników, wywiadów oraz rozmów z osobami z otoczenia kolekcjonerki, Gill prowadzi czytelnika przez kolejne wydarzenia z życia Peggy. Kreśli portret bohaterki jako matki Sindbada i Pegeen. Wspomina o jej rozwodzie z Veilem, związkach z Johnem Holmesem, Samuelem Beckettem i Maksem Ernstem. Wiele miejsca poświęca opisom życia artystycznej bohemy XX w., a także konsekwentnie rozbudowywanej kolekcji i pozycji Guggenheim w świecie sztuki. Jak zaznacza, kluczowe okazały się dla niej dwa okresy zakupów – od 1938 do 1940 r. w Anglii i we Francji oraz od 1941 do 1946 r. w Stanach Zjednoczonych. Opisuje też m.in. okoliczności, w jakich doszło do otwarcia Guggenheim Jeune i The Art Of This Century, a następnie kupna Palazzo Venier dei Leoni, w którym obecnie znajduje się galeria sztuki imienia Peggy.
Autor przedstawia paradoksy osobowości Marguerite, która szybko potrafiła przechodzić z jednego stanu emocjonalnego w drugi, chwila po chwili być zrozpaczona i roześmiana, czarująca i odpychająca, hojna i skąpa, przyjacielska i gniewna, szczera i skłonna do autokreacji. Wydobywa również feministyczne wątki jej biografii. Jednym z nich było zorganizowanie pierwszej w Stanach Zjednoczonych wystawy prac artystek. Zaprezentowano na niej dzieła 31 kobiet, m.in. Leonory Carrington, Fridy Kahlo, Leonor Fini, Louise Nevelson i Elsy von Freytag-Loringhoven. Jednak i tutaj – pisze Anton – uwidacznia się dualizm Guggenheim. Była ona bowiem po stronie kobiet i wspierała je, a jednocześnie uważała, że walczą o równouprawnienie "w zbyt rozdmuchany sposób", i często rywalizowała z nimi o względy mężczyzn.
Książka rzuca światło na mniej znane fakty z życia mecenaski sztuki, chociażby ten dotyczący ceny, jaką zapłaciła za swój sukces, niezależność i bezkompromisowość. A było nią odchodzenie w samotności i brak przyjaźni, które przetrwałyby próbę czasu. Przez lata wiele osób korzystało z jej wsparcia finansowego, jednak to nie wytworzyło między nimi głębokiej więzi. "Możliwe, że na początku usiłowała wkupić się w środowisko, w którym w inny sposób nie znalazłaby miejsca, za to w późniejszym okresie życia, już jako członkini artystycznego świata o ustalonej pozycji, stała się podejrzliwa, zakładając, że każdy ma jakiś ukryty interes, ukryty motyw, szukając jej towarzystwa. Jedynie tych, którzy, niezależnie od swojej względnej zamożności, w ogóle nie żądali od niej pieniędzy, akceptowała z absolutnym zaufaniem i szczerą serdecznością" – pisze Gill.
Autor próbuje też wyjaśnić, jaką wartość ma obecnie zbiór Peggy Guggenheim. Jak stwierdza, "wartość jej kolekcji potwierdza gorliwość, z jaką renomowane galerie instytucjonalne – będące swego czasu daleko w tyle za Peggy w sferze nabytków – zabiegały, aby ją odziedziczyć". "W roku 1998, w stulecie urodzin Peggy, Włosi umieścili wizerunek jej palazzo na znaczku pocztowym. Peggy stworzyła tam jedną z najbardziej dostępnych prywatnych kolekcji – i jakby dla równowagi – ulokowaną w mieście o całkowicie odmiennej, renesansowo-barokowej tradycji. Do odwiedzających galerię zwracała się swojego czasu takimi słowy: +Co państwo tu robicie, powinniście iść do Academii, sztukę nowoczesną możecie oglądać wszędzie+; ale obejrzenie jej kolekcji w Wenecji po godzinach spędzonych w głównym muzeum miasta, w którymkolwiek z kościołów lub w scuole, jest estetycznym oczyszczeniem i odrodzeniem" – podsumowuje.
Książka "Peggy Guggenheim. Życie uzależnione od sztuki" Antona Gilla ukazała się nakładem wydawnictwa Znak Literanova. (PAP)
autorka: Daria Porycka
dap/ skp/