„Spencer” to historia złamanej księżnej. Wpada w baśniową konwencję, ale owa baśń zostaje wywrócona do góry nogami, gdy Diana postanawia nie być częścią rodziny królewskiej – mówił Pablo Larrain w rozmowie z „Independent”. Jego obraz z Kristen Stewart w roli tytułowej w piątek wchodzi do kin.
Informacje o jej życiu i tragicznej śmierci śledziły miliony osób na całym świecie. Przylgnęło do niej wiele określeń: królowa ludzkich serc, ofiara paparazzi, naczelna skandalistka dworu królewskiego. Jednak status ikony i najbardziej lubianej członkini brytyjskiej rodziny królewskiej, który zyskała księżna Diana, przez długi czas stanowił dla twórców filmowych wyzwanie niemożliwe do zrealizowania. Wszystkie kolejne filmy inspirowane jej losami były krytykowane przez recenzentów. Tak było m.in. z "Dianą" Olivera Hirschbiegela. Bezbarwny występ Naomi Watts został nawet "doceniony" Złotą Maliną dla najgorszej aktorki. Podobnie oceniano Amy Seccombe w "Dianie - królowej ludzkich serc" Gabrielle Beaumont i Serenę Scott Thomas w "Diana: Her True Story" Kevina Connora.
Impas przełamał dopiero czwarty sezon "The Crown", który przedstawiał początki znajomości Diany Spencer i księcia Karola, ich zaręczyny, a potem pierwsze lata małżeństwa. Twórcy serialu długo zastanawiali się, kto powinien zagrać księżną Walii. Po ponad roku namysłu powierzyli tę rolę 24-letniej Emmie Corrin, brytyjskiej aktorce nieznanej wówczas szerszej publiczności. Okazało się, że intuicja ich nie zawiodła. O ile sam scenariusz oraz sposób ukazania relacji Lady Di i syna Elżbiety II wzbudziły wśród widzów skrajne emocje, o tyle Corrin wprawiła wszystkich w zachwyt tym, z jakim wdziękiem udźwignęła bogatą osobowość swojej bohaterki. Za kreację tę odebrała m.in. Złoty Glob dla najlepszej aktorki w serialu dramatycznym oraz nagrodę amerykańskich dziennikarzy telewizyjnych Critics’ Choice Television.
Nic dziwnego, że filmowy świat z zaciekawieniem przyjął wiadomość, że Pablo Larrain zrealizuje film o księżnej Dianie z Kristen Stewart w roli głównej. Po sukcesie serii "Zmierzch" aktorka cieszyła się już mianem międzynarodowej gwiazdy. Z kolei chilijski reżyser miał na swoim koncie inspirowaną losami Jackie Kennedy "Jackie", która przyniosła mu wiele nagród i nominacji. Nie ukrywał, że lubi i docenia "The Crown", ale do postaci Lady Di chce podejść w zupełnie inny sposób. "Chciałem zrobić film, który spodobałby się mojej mamie. Dotychczas wiele moich obrazów się jej nie podobało. Intrygowało mnie też, jak ktoś obracający się we wpływowym środowisku, związany z rodziną królewską – jak Diana – mógł być tak normalny. Im dłużej się jej przyglądałem, tym bardziej uświadamiałem sobie, jak wielką tajemnicę skrywa. Właśnie owa tajemnica połączona z jej magnetyzmem wydała mi się idealnym materiałem na film" – wyjaśnił, cytowany przez "Screendaily".
W rozmowie z "Independent" dodał, że "Spencer" to "historia złamanej księżnej". "Wpada w baśniową konwencję, ale ta baśń zostaje wywrócona do góry nogami, gdy Diana postanawia nie być częścią rodziny królewskiej. Przy czym nie miała to być opowieść prowokacyjna. Po prostu próbuję podążać za tym, co wydaje mi się prawdziwe" – mówił Larrain. W swoim filmie ukazał trzy dni z życia księżnej Diany. To spędzone w 1991 r. w Sandringham święta Bożego Narodzenia, opisywane przez historyków jako "początek końca" jej małżeństwa z księciem Karolem. Główną bohaterkę poznajemy w wigilijne popołudnie, kiedy gubi się w drodze do posiadłości. I właśnie zagubienie, osobność, nieprzystawalność do otoczenia chyba najtrafniej opisują filmową Dianę. Jej relacje z królową ograniczają się do niezbędnego minimum. Małżeństwo z księciem Karolem istnieje już wyłącznie na papierze, bowiem bardziej niż żona interesuje go Camilla Parker-Bowles. Wiedza o tym romansie i narastające poczucie osamotnienia na dworze królewskim wywołują u Diany coraz częstsze ataki bulimii. Jedyne chwile radości przeżywa w towarzystwie swoich synów Williama i Harry’ego oraz zaufanej pokojówki Maggie.
Światowa premiera obrazu odbyła się we wrześniu w konkursie głównym 78. festiwalu w Wenecji i była jednym z najbardziej oczekiwanych filmów prezentowanych na Lido. System rezerwacji online zawieszał się, nie będąc przygotowanym na takie zainteresowanie. Miejscówki na pokazy – zarówno dla prasy, jak i publiczności - rozeszły się w ciągu kilku sekund. I choć po projekcji twórcy otrzymali entuzjastyczną owację na stojąco, zdania na temat filmu były podzielone. Znaleźli się tacy, których wizja Larraina poruszyła, ale i tacy, których zaszokowała lub po prostu zawiodła. Według jednych Kristen Stewart wreszcie pozbyła się etykietki "aktorki jednej miny". Inni uważali, że występ Amerykanki nie chwyta za serce i nie dorównuje kreacji Corrin. Nie zmienia to jednak faktu, że Kristen pozostaje jedną z najczęściej typowanych aktorek, które będą liczyć się w zbliżającym się wyścigu oscarowym.
Od piątku "Spencer" można oglądać w kinach. Stewart towarzyszą na ekranie m.in. Jack Farthing, Sally Hawkins, Timothy Spall, Sean Harris i Richard Sammel. Autorem scenariusza jest Steven Knight. Za zdjęcia odpowiada Claire Mathon, za muzykę – Jonny Greenwood, a za kostiumy - Jacqueline Durran. Polskim dystrybutorem obrazu jest Forum Film Poland. (PAP)
autorka: Daria Porycka
dap/ skp /