W Krakowie pożegnano w poniedziałek Leopolda Kozłowskiego kompozytora, dyrygenta i pianistę, nazywanego „ostatnim klezmerem Galicji”. Artysta spoczął na Cmentarzu Żydowskim przy ul. Miodowej. Muzykę miał „we krwi i w duszy”, łączył narody polski i żydowski – podkreślali uczestnicy uroczystości.
Ceremonię pogrzebową prowadzili naczelny rabin Polski Michael Schudrich i rabin Eliezer Gurary. Zmarłego żegnała rodzina, przyjaciele i artyści, z którymi współpracował.
"Zaraziłeś miłością do żydowskiej kultury, żydowskiej muzyki. Razem pisaliśmy nowe piosenki, razem występowaliśmy. I zawsze mówiłeś: ta kultura musi żyć" – powiedział podczas uroczystości autor tekstów piosenek Jacek Cygan wspominając liczne koncerty z Leopoldem Kozłowskim w Polsce i na świecie, w małych i dużych miejscowościach. "Wszędzie niosłeś sławę żydowskiej muzyki, żydowskiej kultury, żydowskich kompozytorów, którzy od lat już nie żyją, a myśmy ich śpiewali i tłumaczyli na polski. I wszędzie niosłeś sławę Krakowa" – podkreślił Cygan.
Kard. Stanisław Dziwisz żegnając zmarłego w imieniu kościoła katolickiego powiedział, że był on "człowiekiem przymierza dwóch narodu: narodu wybranego i narodu polskiego". Jak powiedział dziennikarzom Leopold Kozłowski był wspaniałym, niezwykle utalentowanym artystą. "Wykorzystał swoje zdolności do tego, żeby łączyć dwa narody. Był człowiekiem przymierza i takim pozostanie: jego twórczość i cała jego historia będzie łączyć a nie dzielić" – mówił kardynał.
Rabin Michael Schudrich podkreślił, że Leopold Kozłowski był bardzo dobrym muzykiem i "wielkim mostem". "Mostem między światem przedwojennym i powojennym i między kulturą żydowską i polską" – powiedział dziennikarzom Schudrich. Dodał, że faktycznie Kozłowski był ostatnim, przedwojennym klezmerem Galicji, ale nie ostatnim w ogóle, bo dzięki niemu tradycja ta jest kontynuowana przez kolejne pokolenie muzyków.
"Nauczył mnie w zupełnie innym świetle widzieć swoją kulturę i łączyć kultury: żydowską, romską, polską. Od dziecka wychowywałam się na Kazimierzu, choć nie jestem Żydówką, a nigdy nie miałam odwagi przejść przez bramę cmentarza żydowskiego czy zaglądnąć do synagogi. Wydawało mi się to nietaktowane i niewłaściwe. Dzięki panu Leopoldowi w ubiegłym roku odbyłam piękny spacer po krakowskim Kazimierzu, który poznałam na nowo za jego sprawą w roli przewodnika" – wspominała Dorota Helbin, uczennica Leopolda Kozłowskiego. "Był bardzo cierpliwym nauczycielem, ale potrafił powiedzieć: to jest nie tak, zrób to jeszcze raz; ty nie masz zaśpiewać, tym masz wypłakać to, co czujesz" - mówiła.
Zmarłego żegnali m.in. Andrzej i Jacek Zielińscy z zespołu "Skaldowie", których ojciec współpracował z Kozłowskim w Zespole Wojskowym "Desant". "Leopold przychodził do nas, do domu, kiedy byliśmy jeszcze w wieku szkolnym. Był bardzo wesołym człowiekiem, lubił opowiadać dowcipy, miał znakomite poczucie humoru. Lubił też dobrze zjeść" – wspominali muzycy.
"Muzykę klezmerską miał we krwi i duszy" – mówił Andrzej Zieliński. "Byłem na kilku jego koncertach w Klezmer Hois i podziwiałem, że w jego wieku gra, śpiewa. Wiedziałem, że dyryguje, gra i komponuje, a potem usłyszałam także, że śpiewa i że robi to bardzo dobrze” - podkreślił Jacek Zieliński.
Leopold Kozłowski - Kleinman urodził się 26 listopada 1918 r. w Przemyślanach k. Lwowa. Pochodził z żydowskiej rodziny ze świetnymi tradycjami muzycznymi - jego dziadek Pejsach Brandwein założył słynną w całej monarchii austro-węgierskiej kapelę; ojciec - Herman Kleinman, wybitny koncertmistrz i skrzypek, również prowadził przed wojną orkiestrę klezmerską.
Artysta w Holokauście stracił najbliższych. Ukończył konserwatorium we Lwowie w klasie fortepianu, a po wojnie w Krakowie dyrygenturę w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej i przez lata pracował pod Wawelem kierując Zespołem Pieśni i Tańca Okręgu Wojskowego, a po reorganizacji Zespołem Wojskowym "Desant" Warszawskiego Okręgu Wojskowego z siedzibą w Krakowie.
Był związany m.in. z Teatrem Żydowskim w Warszawie, cygańskim zespołem "Roma" i zespołem Rzeszowiacy z Mielca.
Koncertował ze Sławą Przybylską, współpracował z Jackiem Cyganem. Opracował sześć polskich wersji musicalu "Skrzypek na dachu". Skomponował muzykę do wielu spektakli Teatru Żydowskiego.
Był autorem muzyki filmowej m.in. do "Austerii" w reż. Jerzego Kawalerowicza, do polskich sekwencji filmu "Wojny i miłości" w reż. Dana Curtisa i sekwencji cygańskich filmu Jerzego Skolimowskiego "Wiosenne wody". W "Liście Schindlera" Stevena Spielberga zagrał rolę inwestora Andrzeja Farbera, był także konsultantem muzyki gettowej do tego filmu.
Jego życie i twórczość opowiedziane zostały w amerykańskim filmie "The Last Klezmer". Koncertował w Europie, Stanach Zjednoczonych i Izraelu. W 2008 r. otrzymał Złoty Medal "Zasłużony Kulturze - Gloria Artis", a w maju 2014 r. tytuł Honorowego Obywatela Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa.
Leopold Kozłowski zmarł 12 marca br. (PAP)
autor: Małgorzata Wosion-Czoba
wos/ pat/