Nie piszę o Teresie Wilbik i Januszu Stannym wyłącznie jako o swoich rodzicach. Chcę również pokazać ich jako pracowitych i konsekwentnych grafików oraz ważnych twórców Polskiej Szkoły Ilustracji - mówi PAP Katarzyna Stanny, autorka książki "Teresa Wilbik i Janusz Stanny w królestwie ilustracji".
Biografię dwójki ilustratorów i grafików napisała ich córka Katarzyna Stanny. "Nie piszę o Teresie Wilbik i Januszu Stannym wyłącznie jako o swoich rodzicach. To, że sama jestem projektantką oraz osobą związaną ze sztuką zawodowo, pozwala mi ocenić ich twórczość w sposób obiektywny" – powiedziała PAP Katarzyna Stanny, ilustratorka, wykładowczyni warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych i prodziekan Wydziału Sztuki Mediów ASP. "Jest to spojrzenie na ich twórczość w kontekście historycznym z uwzględnieniem palety zjawisk, które towarzyszyły powstawaniu i realizacji ich prac" - dodała.
Stanny (1932-2014) pracował zarówno z literaturą dla dzieci, jak i dla dorosłych, natomiast Wilbik (ur. w 1938 r.) zajmowała się głównie literaturą dziecięcą i czasopismami dla dzieci. "Sposób ilustrowania w przypadku taty nawiązywał do grafiki oraz jego pierwszych zainteresowań związanych z rysunkiem i literaturą. Z kolei u mamy większe znaczenie odgrywał kolor, ponieważ pierwotnie studiowała ona na wydziale malarstwa, a dopiero później przeniosła się na grafikę" – zaznaczyła Katarzyna Stanny.
Twórczość Wilbik i Stannego przypadła na czasy, kiedy ilustratorzy mogli rozwinąć skrzydła. "To był niezwykły moment w historii polskiej sztuki użytkowej – Polska Szkoła Ilustracji podążała za Polską Szkołą Plakatu, która wówczas święciła triumfy. Ponadto w okresie PRL-u w przypadku ilustracji książek dla dzieci nie obowiązywała cenzura, wobec tego ilustratorzy mogli sobie pozwolić na bardzo dużo" – podkreśliła autorka książki.
Teresa Wilbik jako twórczyni pozostawała jednak w cieniu twórczości męża, co – jak ocenia Katarzyna Stanny – było spowodowane kilkoma czynnikami. "Wynikało to przede wszystkim z różnych osobowości moich rodziców. Tata był bardzo towarzyski, otwarty, żył niejako na zewnątrz domu. Wykładał na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, chętnie robił wystawy. Mama natomiast jest osobą zdecydowanie bardziej kameralną pod każdym względem – niespecjalnie zabiegającą o własne wystawy oraz ceniącą sobie spokój i ciszę domowego ogniska" – powiedziała córka ilustratorów.
Jej rodzice poznali się w czasach, kiedy Stanny był już asystentem w pracowni prof. Jana Marcina Szancera, a Wilbik była studentką tego ilustratora i współpracownika Jana Brzechwy. "Myślę, że zależność między studentką a asystentem i późniejszym profesorem ASP, mimo że byli małżeństwem, mogła mieć wpływ na to, że mama pozostawała jednak w cieniu taty" – oceniła Katarzyna Stanny. "Jeśli chodzi o sztukę użytkową, to kobiety generalnie mają trudno, nawet w dzisiejszych czasach trudno jest im wyjść z cienia mężczyzn" – dodała.
Jako córka chciała swoją książką oddać hołd Teresie Wilbik i Januszowi Stannemu także jako rodzicom. Podkreśliła, że "jako rodzice i twórcy byli spójni – byli wspaniali i konsekwentni". "Kiedy z perspektywy czasu patrzę na to, jak mnie wychowali, to przypominają mi się słowa taty, który mówił, że trudno jest mówić, że dziecko się wychowuje. Wskazywał, że jest to bardziej dorastanie w jakimś klimacie, +zawiesinie domowej+, jak sam to nazywał. I moje wychowanie też nie było typowe. Od małego traktowali mnie jak równego im człowieka, byłam dla nich tak samo ważna, jak oni dla siebie. Nie było zatem podziału na dziecko i osoby dorosłe, byłam jedną z trzech równych osób w domu" – wspominała.
"Tata dbał o ten obszar wychowania, który był związany z moim rozwojem artystycznym i intelektualnym, zachęcał mnie do rysunku i malarstwa. Mama z kolei dbała o obszar związany z kobiecością, uczyła dbałości o dom i przygotowywania posiłków. Uczyła mnie po prostu ciepła domowego i całego zaplecza, bez którego tata nie mógłby się realizować w takim stopniu, w jakim to robił" – powiedziała.
Książka Katarzyny Stanny to również portret epoki. "Początkowo ten portret nie jest związany stricte ze środowiskiem artystycznym. Swoją opowieść rozpoczynam bowiem przed wybuchem II wojny światowej – we wrześniu 1939 roku tata miał pójść do pierwszej klasy, jednak wybuch wojny mu to uniemożliwił" – powiedziała autorka.
Na przełomie lat 50. i 60. ścieżki Wilbik i Stannego połączyły się na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, od tego czasu córka rozpoczyna rysowanie portretu tamtego środowiska. I tak w książce przeczytamy o Polskiej Szkole Plakatu, Międzynarodowym Biennale Plakatu, a także osobach związanych z warszawską ASP i ilustratorami, z którymi małżeństwo Stannych jeździło na warsztaty i plenery do Krasnobrodu. "Rodzice byli bardzo mocno osadzeni w środowisku artystycznym. Nie wyobrażam sobie ich biografii, która byłaby pozbawiona tego tła" – powiedziała.
Katarzyna Stanny podkreśliła, że trzecim bohaterem jej książki jest Warszawa. "Zarówno mama, jak i tata urodzili i wychowali się w Warszawie, stąd pochodzili ich rodzice, czyli moi dziadkowe" - przypomniała.
W czasie wojny przyszli graficy byli dziećmi. "Można wskazać wyraźną różnicę pomiędzy tym, jak moi rodzice przeżyli wojnę. Tata wychowywał się na warszawskiej Pradze, wojna przeszła koło niego może nie niepostrzeżenie, ale na pewno z pewnej odległości. Przez całą wojnę mieszkał na Pradze, po wojnie również. W jego przypadku nie było wielkich perturbacji. Z kolei rodzice mamy mieszkali w Śródmieściu Północnym, wielokrotnie zmieniali miejsce zamieszkania. Ponadto dziadek był pułkownikiem Wojska Polskiego, był zaangażowany w podziemną działalność, był oficerem Armii Krajowej. Są to więc zupełnie różne historie" – powiedziała Katarzyna Stanny.
W książce czytelnik przeczyta również o okresie przedwojennym i tużpowojennym. "Chciałam pokazać, jak to miasto zmieniło się w wyniku wojny – jak zostało zniszczone, jak zmieniły się siatki ulic" – wyjaśniła.
Autorka opisuje m.in. Muzeum Plakatu w Wilanowie, Trakt Królewski, Klub SPATiF w Alejach Ujazdowskich, Kawiarnię Czytelnika na ul. Wiejskiej, a także kawiarnię Państwowego Instytutu Wydawniczego na Foksal oraz basen Legii, który był letnim warszawskim salonem towarzyskim. "Warszawa jest miejscem istotnym dla tego, jak wyglądało życie i twórczość moich rodziców" – podkreśliła Katarzyna Stanny.
Teresa Wilbik i Janusz Stanny zostawili po sobie spory dorobek. "Tata pozostawił ogrom ilustracji do książek oraz tekstów literackich, które częściowo doczekały się wznowień. Mama w swojej pracowni ma bardzo wiele ilustracji i obrazów" – powiedziała autorka książki.
Stanny zmarł dziesięć lat temu. "Jeśli twórczość danego artysty nie jest przypominana, to żyje ona tylko w czasie, w którym była tworzona, kiedy była najbardziej istotna. Tą biografią chciałam przypomnieć twórczość rodziców, zwłaszcza taty. Na ASP jest wciąż żywą legendą, a legendy dobrze przypominać" – podkreśliła.
Książkę "Teresa Wilbik i Janusz Stanny w królestwie ilustracji" wydał Państwowy Instytut Wydawniczy. (PAP)
Autorka: Anna Kruszyńska
akr/ wj/ miś/