Konferencja „Media Białorusi: wyzwania i szanse”, zorganizowana przez niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ), rozpoczęła się w poniedziałek w Mińsku. Celem imprezy jest ocena stanu wolności słowa oraz porównanie sytuacji mediów w regionie.
„Sam fakt, że konferencja odbywa się w Mińsku, jest już pewnym sukcesem” – zauważyła współorganizatorka imprezy Agneta Soederberg ze szwedzkiego Instytutu Medialnego FOJO. Konferencję wspiera i współorganizuje biuro specjalnego przedstawiciela OBWE ds. wolności słowa. Wcześniej podobnego typu wydarzenia odbywały się jedynie poza Białorusią np. w Wilnie lub w Warszawie.
W otwarciu konferencji wzięły udział dwie niezależne deputowane do parlamentu Białorusi, Hanna Kanapacka i Alena Anisim. „Rola mediów niezależnych jest kluczowa” – zaznaczyła Kanapacka. „Osobiście odczuwam różnicę w pracy mediów niezależnych i oficjalnych. Dziękuję tym mediom niezależnym, które się nie boją, i dzięki którym mogę kontaktować się ze swoimi wyborcami” – dodała.
Anisim, wiceprzewodnicząca Towarzystwa Języka Białoruskiego, przypomniała, że kilkanaście lat temu sama była współzałożycielką i redaktor naczelną ukazującej się do dziś niezależnej gazety „Nowy Czas” wydawanej w języku białoruskim. „Niestety media niezależne wciąż napotykają u nas wiele problemów, jak trudności w dostępie do systemu państwowej dystrybucji czy prenumeraty” – zaznaczyła. Zapowiedziała, że w ramach swych możliwości deputowanej do parlamentu będzie zabiegała o poprawę sytuacji.
Prawnik BAŻ Aleh Ahiejeu, podsumowując sytuację na Białorusi, ocenił, że można mówić o pewnej poprawie np. pod względem liczby bezprawnych zatrzymań dziennikarzy niezależnych. Liczba ta spada i w zeszłym roku doszło do 13 takich przypadków, kiedy w latach wcześniejszych było ich ok. 50-60, a w szczytowym momencie represji przeciwko środowiskom niezależnym nawet 160 rocznie.
„Mimo bardziej liberalnej postawy władz, nie zmienia się nasze prawo” – twierdzi Ahiejeu. Przypomniał, że istnieje siedem przepisów, na podstawie których dziennikarzom grozi odpowiedzialność karna za działalność zawodową, np. za pracę bez akredytacji, obrazę osoby czy instytucji lub obrazę państwa białoruskiego. „Obecnie są one stosowane rzadziej niż kiedyś, ale nadal istnieją i w każdej chwili można ich użyć” – podkreślił ekspert.
Obecni na konferencji przedstawiciele środowisk dziennikarskich m.in. z Azerbejdżanu, Armenii, Rosji, Ukrainy i Litwy opowiadali o sytuacji w swoich krajach. „Na Litwie państwo w ogóle nie może być właścicielem żadnych mediów. Jest to zabronione przez prawo, a media mogą być tylko własnością podmiotów rynkowych” – oświadczył Dainius Radzeviczius ze Związku Dziennikarzy Litewskich.
Szef obchodzącego swoje 25-lecie Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy Andrej Bastuniec wyraził żal, że na konferencji nie pojawili się przedstawiciele białoruskich władz odpowiedzialni za rynek medialny ani działacze oficjalnego, prorządowego Związku Dziennikarzy.
Z Mińska Justyna Prus (PAP)
just/ mmp/ ap/