Prawo autorskie w Polsce wymaga gruntownej zmiany, dostosowania do współczesnych wymagań - ocenili uczestnicy debaty „Nowoczesne prawo autorskie - czyli jakie?”, która odbyła się w poniedziałek w warszawskiej klubokawiarni „Państwomiasto”.
W dyskusji udział wzięli: blogerka Kasia Czajka, występująca pod pseudonimem „Zwierz Popkulturalny”, Robert Kroplewski - pełnomocnik ministra cyfryzacji ds. społeczeństwa informacyjnego - senator Grzegorz Napieralski, Michał Kanownik, prezes ZIPSEE „Cyfrowa Polska” oraz Kamil „Jakuza” Jaczyński, animator kultury, dyrektor wydawniczy w wytwórni muzycznej Wielkie Joł.
Jak podkreślił Kanownik, „od wielu miesięcy toczy się Polsce i w całej Unii Europejskiej dyskusja na temat reformy prawa autorskiego, jego dopasowania do rynku cyfrowego. Wzbudza ona wiele emocji i kontrowersji. Wiele zapisów jest dyskusyjnych. Chcielibyśmy przeprowadzić podobne konsultacje w Polsce. Stąd to spotkanie – pierwsze z cyklu debat, jakie odbywać się będą w całej Polsce”. Dodał, że efekt spotkań przedstawiony zostanie polskim europosłom oraz parlamentarzystom.
„Prawo autorskie to nie tylko twórca, ale także konsument. Prawo ma chronić twórcę, ale także zapewnić dostęp do kultury każdemu konsumentowi. Bez symbiozy tych dwóch stron ani twórca się nie utrzyma, ani konsument nie będzie się rozwijał” – zauważył. „Trudno winić kogoś, kto szuka dostępu do kultury i natrafia, często nieświadomie, na nielegalne pliki. Należy eliminować je z sieci, ale nie wolno karać konsumenta, jeśli jest nieświadomy swojej przewiny. Pytaniem otwartym pozostaje to, czy ten rodzaj kradzieży nie ma korzystnych konsekwencji skoro ostatecznie szerzy kulturę. Trzeba internautów przede wszystkim uświadamiać” – dodał.
Jak zaznaczył wydawca Kamil „Jakuza” Jaczyński, „prawo autorskie w jego obecnej formule było pisane przed epoką internetu”. „Ludzie chcą się dzielić twórczością, rzeczami, które poruszają, podobają się. Możemy upierać się, że trzeba wszystkich karać, albo uświadomić sobie, że ludzie znajdą sposób na dzielenie się treściami i jeśli nie udostępnimy im jakiegoś legalnego sposobu by to robić to zejdą do +podziemia+. Jeśli będziemy zacieśniali tę pętlę prawa autorskiego i będziemy je czynili coraz bardziej restrykcyjnym, w efekcie nie dość, że będziemy atakowali użytkowników, którzy są przecież odbiorcami kultury, to jeszcze będziemy powodowali ich niechęć do twórców i odwrócenie się od nich”.
Blogerka Kasia Czajka podkreśliła natomiast, że głównymi poszkodowanymi ws. źle przygotowanego prawa autorskiego nie są korporacje – które znajdą sposób by „odbić” się na potencjalnych stratach dzięki wielości sposobów promocji produktu, jakim jest np. serial telewizyjny czy album muzyczny; nawet jeśli ktoś ściągnie nielegalnie odcinek czy sezon serialu, koszt zwróci się np. dzięki sprzedaży DVD – ale indywidualni twórcy, który nie mają siły oddziaływania na ustawodawców.
„Internet sprawił, że pojawiło się więcej małych autorów, niezrzeszonych w stowarzyszeniach, broniących ich praw. Oni mają świadomość, że ich prawa są naruszane. Nie wiedzą jak się znaleźć w świecie praw autorskich” – powiedziała.
Dodała także, że konieczne byłoby również wypracowanie nowego definicji tego, kto jest twórcą i co podlega ochronie jako własność intelektualna – czy prywatny status na mediach społecznościowych, skopiowany przez wielką korporację bez podania źródła cytatu jest naruszenie prawa autorskiego czy nie? Czajka zauważyła, że nowe czasy sprzyjają rozwojowi nowych form wyrazu, które należy postrzegać w kategoriach własności intelektualnej, podlegającej ochronie.
Przedstawiciel ministerstwa cyfryzacji zauważył natomiast, że „maska artystyczna, stworzona na potrzeby mediów społecznościowych, jest utworem, dobrem osobistym”. „Czy uważamy, że utwory powinny być chronione bezwzględnie czy jest to coś, co powinno być wolne i nie podlegać ochronie, by wytwarzał się dialog, kod kulturowy, twórczy, poprzez dzielenie się utworami, tworzenie kolaży, sampli. Kiedyś żyliśmy w gospodarce towarowej, w usługowej, a dziś żyjemy w gospodarce intelektualnej”.
„Dostrzegamy problemy. Zaproponowaliśmy konsultacje do których zaprosiliśmy organizacje pozarządowe +Blok antypiracki+ - jeśli w internecie pojawi się dzieło, które narusza prawa autorskie, jest zgłoszone i zablokowane. Nie ma sankcji, jest blokada. Osoba, która udostępniła utwór może udowodnić, że posiada prawa autorskie albo nie jest w stanie się obronić więc musi zaakceptować blokadę. O blokadzie decydowałby użytkownik” – powiedział Kroplewski. „W jaki sposób pobierać środki dla twórców, którzy nie są zrzeszeni? To największe wyzwanie”.
Senator Grzegorz Napieralski podkreślił, że konieczna jest edukacja – przede wszystkim polityków. „Ale nie tych z góry, prezesów partii, z pierwszych stron gazet. Zaprosić trzeba tych, którzy zasiadają w odpowiednich komisjach i rozmawiać z nimi”.
„Dialog w tak skomplikowanej sprawie urwał się. Chcielibyśmy poszukać ekspertów w polskim parlamencie, którzy rozumieją choć podstawy tej tematyki. Nie jest to łatwe, a ktoś będzie musiał podjąć jakąś decyzję. Są w Polsce sądy, ale brakuje sędziów, wyspecjalizowanych w tej tematyce. Świat wokół nas tak przyspieszył, że nie jesteśmy w stanie reagować, nie jesteśmy przygotowani z prawem” – ocenił. (PAP)
autor: Piotr Jagielski
edytor: Paweł Tomczyk
pj/ pat/