Chcemy pokazać polskiej i europejskiej publiczności dzieła wybitnego XX-wiecznego artysty - powiedział PAP Michel Wolkowitski; rozmawiał w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego i w Muzeum Literatury ws. przyszłego pokazu rzeźb Augusta Zamoyskiego w Polsce.
W niewielkiej miejscowości Sylvanes we francuskich Pirenejach istnieje dynamicznie działające centrum kultury, które m.in. sprawuje pieczę nad kolekcją rzeźb Augusta Zamoyskiego - jednego z najwybitniejszych polskich artystów XX wieku. O Centrum i kolekcji mówi PAP Michel Wolkowitski, mer miejscowości i szef centrum.
Michel Wolkowitski: Nasza przygoda z Centrum kultury rozpoczęła się w starym opuszczonym opactwie cystersów. Można powiedzieć, że tradycja monastyczna zatrzymała się tam podczas Rewolucji Francuskiej. Przez wiele lat miejsce to było farmą. W 1975 r. rozpoczęliśmy tam działalność kulturalną.
PAP: Jakich sfer kultury ta działalność dotyczy?
Michel Wolkowitski: Zaczęło się od muzyki. Ojciec Andre Gouzes, który był wtedy młodym dominikaninem, zaczął tworzyć tam muzyczne dzieło liturgiczne - w duchu Vaticanum Secundum - oddające klimat posoborowy, a więc dzieło liturgiczne już nie po łacinie, lecz po francusku.
W utworze zatytułowanym "Liturgia chorałowa Ludu Bożego" można odnaleźć inspiracje tradycją gregoriańską, a także wpływy muzyki bizantyjskiej. Dziś jest to bardzo ważne dzieło, liczące kilka tysięcy stron, które zostało przetłumaczone na wiele języków.
Michel Wolkowitski: Jesteśmy po rozmowach w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego i Muzeum Literatury, gdzie już znajduje się część archiwum Augusta Zamoyskiego. Pragniemy bowiem, aby ta kolekcja wspaniałych rzeźb odzyskała swoje znaczenie, aby społeczeństwo polskie poznało lepiej ją i jej twórcę. Według mnie August Zamoyski był człowiekiem niezwykłym, jednym z najwybitniejszych rzeźbiarzy polskich XX wieku. I w swojej sztuce zaznaczył czas, w którym żył.
Wokół ojca Andre, który mieszkał w pobliżu opactwa, skupiła się wówczas grupa młodych muzyków. Byłem studentem historii sztuki na uniwersytecie w Tuluzie i studentem konserwatorium muzycznego w Tuluzie. Przez muzykę trafiłem do tego kręgu osób. Ta bliskość dawnego opactwa nas zainspirowała. Postanowiliśmy zrobić coś dla tego miejsca.
PAP: Jakie to były działania?
Michel Wolkowitski: Utworzyliśmy stowarzyszenie, które dzisiaj liczy dwa tysiące członków i ma charakter międzynarodowy. Stare opactwo ponownie zaczęło żyć duchem liturgii. Zaczęliśmy organizować warsztaty muzyczne, kolokwia, prowadziliśmy edukację formacyjną i artystyczną dla dzieci i młodzieży, organizowailśmy festiwale. W tym roku nasz festiwal odbył się po raz 38.! To nasze główne pola działania.
Centrum zostało oficjalnie uznane przez ministra kultury Francji jako centrum kultury, spotkań i dialogu.
PAP: Jest Pan aktywnym członkiem stowarzyszenia – Centrum Spotkań i Dialogu, ale też merem miasteczka.
Michel Wolkowitski: Miasteczka to za dużo powiedziane, jesteśmy małą miejscowością, ale z wielkim sercem do spraw kultury. I to nie tylko muzyki. Choć przyznaję - jest ona ważna. Jesteśmy otwarci na sztukę współczesną. Zamawiamy np. u współczesnych kompozytorów, nie tylko francuskich, utwory, które są wykonywane na naszych festiwalach.
PAP: A pod jakimi hasłami odbywają się kolejne festiwale, jakie idee kształtują ich program?
Michel Wolkowitski: Interesuje nas przede wszystkim muzyka sakralna wszystkich epok i tradycji. Na festiwalu wykonuje się zatem muzykę kościołów wschodnich, europejskiego Wschodu, muzykę kręgu kultury śródziemnomorskiej, muzykę islamu i judaizmu; jesteśmy otwarci bardzo szeroko na wszelkie nurty muzyki sakralnej w świecie.
Muzyka jest bowiem miejscem, w którym możemy spotkać się z innymi kulturami, wsłuchać w inne tradycje w poszanowaniu ich różnorodności, a więc realizować idee naszego Centrum Spotkań i Dialogu.
PAP: To szczęście, gdy można pracować, działać na takim obszarze, gdzie spotykają się piękno, twórczość i kultura.
Michel Wolkowitski: Chodzi nam o pewien przekaz wartości, idei humanistycznych. Ponieważ w dzisiejszym świecie stale konfrontowani jesteśmy z dzikością, konieczne jest opowiedzenie się po stronie dobra i rozumu.
PAP: Opowiadacie się też po stronie piękna, eksponując pełne spokojnej ekspresji rzeźby Augusta Zamoyskiego, artysty ważnego dla kultury polskiej i europejskiej.
Michel Wolkowitski: Powiedziałbym więcej – dla światowej sztuki. Rzeźby Augusta Zamoyskiego obejrzeć można również w Brazylii, gdzie artysta przez pewien czas mieszkał. Nasza kolekcja jego rzeźb powstała dzięki zapisowi, który uczyniła na rzecz Centrum pani Helena Zamoyska, po śmierci męża w 1970 r. Była zaprzyjaźniona z opactwem i uczestniczyła w wielu spotkaniach dotyczących dialogu międzykulturowego. Była tez osobą świadomą politycznie; pomagała opozycji w Europie Wschodniej, a zwłaszcza dysydentom w ZSRR. Nie chciała, aby opus magnum jej męża trafiło do Polski, do kraju rządzonego wówczas przez komunistów.
PAP: I tak kolekcja trafiła do Centrum Dialogu i Spotkań w Sylvanes?
Michel Wolkowitski: Dzisiaj dzieła Zamoyskiego z tej powierzonej nam kolekcji znajdują się w małym muzeum nieopodal Sylvanes, ale bardzo chcemy tę kolekcję pokazać szerszej publiczności.
PAP: Czy także w Polsce?
Michel Wolkowitski: Po to tu przyjechałem. Jesteśmy po rozmowach w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego i Muzeum Literatury, gdzie już znajduje się część archiwum Augusta Zamoyskiego. Pragniemy bowiem, aby ta kolekcja wspaniałych rzeźb odzyskała swoje znaczenie, aby społeczeństwo polskie poznało lepiej ją i jej twórcę. Według mnie August Zamoyski był człowiekiem niezwykłym, jednym z najwybitniejszych rzeźbiarzy polskich XX wieku. I w swojej sztuce zaznaczył czas, w którym żył.
PAP: Czy Pan osobiście lubi twórczość Zamoyskiego?
Michel Wolkowitski: To, co w nim lubię, to połączenie artysty i filozofa. Jego twórczość jest aktem wiary w sztukę, rozumianą jako sposób bycia człowieka, w dążeniu do bycia lepszym, do odkrycia cząstek boskich w człowieku. Dbając o tę kolekcje, jej udostepnieniem spłacamy dług wobec artysty i pani Heleny Zamoyskiej, która nam to dzieło powierzyła z wiarą, że o nie zadbamy.
PAP: Istniejące już muzeum poświęcone Augustowi Zamoyskiemu w okolicy Sylvanes jest daleko… Jak polska publiczność będzie mogła poznać jego twórczość? Nie każdy może pojechać w Pireneje…
Michel Wolkowitski: Omówiliśmy to właśnie i w ministerstwie, i w muzeum. Otóż, Muzeum Literatury przygotowuje na rok 2017 projekt poświęcony postaci i twórczości Augusta Zamoyskiego. Realizowany będzie w dwóch częściach – poprzez wystawę "August Zamoyski. Myśleć w kamieniu" oraz dwutomowe wydawnictwo "August Zamoyski – archiwum". Na wystawie pokazane będą po raz pierwszy rzeźby Augusta Zamoyskiego z naszej liczącej 60 obiektów kolekcji, ale też wypożyczone z muzeów i kolekcji prywatnych, polskich i zagranicznych – w sumie ma to być około 110 rzeźb. Wystawie towarzyszyć będzie bogato ilustrowany polsko-angielsko-francuski katalog zawierający eseje o twórczości Zamoyskiego, reprodukcje dzieł i ich noty katalogowe.
PAP: Czy planowane są kolejne wystawy?
Michel Wolkowitski: Pragniemy, aby tak się stało i aby rzeźby Augusta Zamoyskiego pokazane zostały też w innych polskich muzeach. Byłby to wielki powrót Augusta Zamoyskiego do Polski.
PAP: Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Anna Bernat (PAP)
Michel Wolkowitski jest merem miejscowości Sylvanes w regionie Midi-Pyrenees oraz kieruje ośrodkiem kultury znajdującym się w starym opactwie. Podczas pobytu w Polsce w listopadzie 2015 r. prowadził rozmowy w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego i w Muzeum Literatury na temat przyszłego pokazu kolekcji rzeźb Augusta Zamoyskiego w Polsce.
abe/ ulb/