Zbiór 44 fotografii Zdzisława Beksińskiego z kolekcji Anny i Piotra Dmochowskich prezentowany jest w warszawskiej galerii Agra Art NOVA.
Wcześniej ta kolekcja artysty, kojarzonego przede wszystkim z malarstwem, była eksponowana w Galerii Miejskiej w Częstochowie w ramach wystawy "Beksiński. Drugie Muzeum" – poinformowali PAP organizatorzy obecnej prezentacji prac.
Według krytyków sztuki Zdzisław Beksiński uchodzi za jednego z najwybitniejszych i najbardziej odkrywczych fotografików lat 50.
Przygodę z fotografią rozpoczął jeszcze w dzieciństwie, kiedy ojciec dał mu swój stary aparat.
"Fotografowałem bodajże od 1940 roku. Gdzieś od początku wojny ojciec dał mi swój stary aparat – wspominał sam artysta. - Choć fotografowałem dużo, nie miało to charakteru twórczości. Fotografowałem kolegów, sytuacje, jakie się zdarzały, czołgi z żołnierzami, nawet lotniska" - opisywał swoje fotograficzne dokonania z tamtych lat Beksiński.
Używany aparat Praktiflex kupił w czasie studiów za zarobione na praktykach budowlanych pieniądze i przez wiele lat już się z nim nie rozstawał.
W listopadzie 1955 roku otrzymał legitymację członka Polskiego Towarzystwa Fotograficznego w Sanoku, a trzy lata później dołączył do Związku Polskich Artystów Fotografików.
"Zdzisław to był talenciak straszny – mówił o Beksińskim Wojciech Plewiński, jeden z najbardziej znanych powojennych polskich fotografików. - Pamiętam, taką jedną fotografię: grudzień, w zasadzie nic się nie dzieje, jakieś zaorane pole i pień. Natomiast formalnie świetna. Jego fotografie wyprzedzały myślenie nas wszystkich".
W latach 50. dał się poznać przede wszystkim jako eksperymentator, którego nie interesuje realny świat, fotografia reportażowa, ale własne wizje i poszukiwania formalne.
„Bardzo niewiele fotografii zrobiłem dlatego, że coś zobaczyłem i szybko pstryknąłem zdjęcie. Ja je w zasadzie wymyśliłem, tak jak się wymyśla film, czy cokolwiek innego – opisywał swoje podejście do fotografii Beksiński.
„Nawet jak fotografuje odrapany mur, portret żony czy głowę starca, celuloidową lalkę bądź damski akt, niczego nie zostawia w stanie pierwotnym - tak pisał o twórczości Beksińskiego Tadeusz Nyczek. - Częstą modelką jest żona Zofia. Piękna kobieta o regularnych rysach, raz będzie miała w miejscu twarzy wydarty czarny otwór, raz coś tę twarz poprzecznie poprzecina. Na innej fotografii dziecinna lalka sprawia wrażenie, jakby ktoś się długo nad nią pastwił. Tam znowu głowa starca będzie widoczna tylko częściowo, mocne światło oświetli jedynie nagą czaszkę i krzaczaste brwi. Zwykły mur staje się kompozycją skontrastowanych zestawów brył ciemnych i gładkich – z jasnymi, o gruzłowatej fakturze” – charakteryzował Nyczek.
Artysta próbował swoich sił również w fotomontażu, np. fotografował matkę i wycinał fragment jej twarzy, albo w miejsce źrenic wstawiał płomienie świec.
Naklejał na osobnych planszach zestawione ze sobą zdjęcia i napisy, budując grę znaczeń między poszczególnymi elementami fotomontażu, np. w pracy „Nóż”.
W fotografiach Beksińskiego odnaleźć można cechy ekspresjonizmu – widoczne w portretach o oryginalnym kadrowaniu, np. w „Studium” a także naturalizm w „Chwili”, ujawniający się w eksponowaniu przez artystę defektów skóry, zmarszczek, podkrążonych oczu.
Rola wyobraźni, zbliżanie się do świata z pogranicza halucynacji i marzeń sennych, łączyła Beksińskiego również z surrealizmem. Dopatrywano się w nim też jednego z prekursorów body-artu.
Według historyków fotografii, odkrywczość i żarliwość poszukiwań Beksińskiego spowodowała, że zyskał sławę jednego z najciekawszych artystów fotografików, jacy pojawili się w Polsce po II wojnie.
Wystawa fotografii Zdzisława Beksińskiego będzie czynna w Galerii Agra Art. NOVA w Warszawie do 20 grudnia. (PAP)
Anna Bernat
abe/ mok/