Konieczne jest poprawienie obowiązujących w krajach UE przepisów, tak by platformy internetowe nie mogły łamać prawa autorskiego; za twórczość udostępnianą online należy się zapłata – przekonywali przedstawiciele ZAiKS podczas czwartkowej konferencji prasowej.
Treści kultury przynoszą zyski finansowe właścicielom internetowych platform, ale do twórców tych treści trafiają pieniądze znacznie bardziej skromne – alarmowali przedstawiciele Stowarzyszenia Autorów ZAiKS (Związku Autorów i Kompozytorów Scenicznych) podczas spotkania z dziennikarzami.
Jak przypomnieli, istnieją dwa typy dostawców treści kultury w sieci. Wszystkich powinny obowiązywać te same reguły prawa autorskiego, niestety tak nie jest - zauważono. Zakłóca to rynek, dzieląc go między dostawców usług, którzy zapewniają dostęp do treści globalnych lub zamieszczanych przez użytkowników oraz dostawców usług cyfrowych, którzy umożliwiają dostęp do licencjonowanych treści.
Do pierwszej grupy należą serwisy - np. YouTube, Facebook czy Soundcloud, dominujące na rynku platformy, które nie są zobowiązane do wypłat twórcom wynagrodzeń, ponieważ – jak przekonują – pełnią jedynie rolę technicznych pośredników. Dostawcy usług cyfrowych – np. serwisy Spotify, Deezer, Netflix – przestrzegają zasad i płacą za treści, do których dostęp umożliwiają swoim klientom. „Rywalizując bezpośrednio z pozostałymi dostawcami, mają do czynienia z nieuczciwymi i nieefektywnymi warunkami panującymi na rynku” – oceniają przedstawiciele ZAiKS.
Konieczne ich zdaniem jest poprawienie obowiązujących w krajach Unii Europejskiej przepisów w taki sposób, by platformy internetowe dostarczające treści nie mogły unikać odpowiedzialności za łamanie prawa autorskiego. Takie działanie przyniesie uczciwy podział wpływów dla twórców, zrównoważy rynek dla dostawców, a także stworzy bogatszą ofertę dla użytkowników.
Podczas spotkania przedstawiono także sprawozdanie roczne z działalności ZAiKS. O celach statutowych przypomniał dyrektor generalny Krzysztof Lewandowski, przypominając, że organizacja zrzesza twórców w celu ochrony praw autorskich, działa na rzecz rozwoju twórczości, prowadzi także działalność socjalną. Podkreślono, że ZAiKS nie wartościuje utworów, chroniąc zarówno twórców reprezentujących nurt muzyki poważnej, jak i rozrywkowej. Jak zaznaczył członek Prezydium Zarządu Stowarzyszenia i kompozytor Miłosz Bembinow, „dokładność, z jaką ustala się wynagrodzenia i dystrybuuje je twórcom, plasuje ZAiKS w czołówce organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi lub pokrewnymi na świecie”.
„W zeszłym roku padł rekord, jeśli chodzi o kwotę, jaką ZAiKS przekazał twórcom” – powiedział dyrektor finansowy stowarzyszenia Piotr Wąsaty. Wpływy wynosiły łącznie ponad 346 mln zł, najwięcej wpłynęło z nagrań radiowych i telewizyjnych oraz publicznych wykonań. Zaalarmowano jednocześnie, że wpływy z tzw. czystych nośników były niezadowalająco niskie. „Jest to efektem braku decyzji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w sprawie rozszerzenia listy czystych nośników o urządzenia najnowszej generacji” – tłumaczono.
Jak dodano, w 2016 r. liczba utworów zgłaszanych pod ochronę zwiększyła się o ponad 30 tys. i jest ich dziś ponad 450 tys. „Tak wysokie inkaso jest wynikiem realizacji 73 tys. umów licencyjnych, a także prowadzenia prawie 3 tys. procesów w minionym roku” – tłumaczył Lewandowski. W oparciu o umowy o wzajemnej reprezentacji ZAiKS chroni prawa do 50 mln utworów artystów polskich i zagranicznych.
Przedstawiciele stowarzyszenia przyznali jednak, że w polskich mediach wciąż przewagę nad polskimi twórcami mają zagraniczni, inaczej, jak zauważono, niż we Francji czy Hiszpanii, gdzie radia i muzyczne telewizje znacznie chętniej promują rodzimą muzykę. Wykorzystanie polskiego repertuaru w polskich mediach stanowi jedynie 30 proc. (PAP)
Pj/ itm/