W wieku 77 lat zmarł w Filadelfii amerykański gitarzysta jazzowy i kompozytor pochodzenia włoskiego Pat Martino. W ciągu sześciu dekad prezentował różne style, od łączącego się z występami w grupach organowych po inspirowany przez Wesa Montgomery'ego hard bop.
"Grał na gitarze z intensywnym skupieniem i nieskazitelną klarownością nawet w najbardziej zawrotnym tempie. Zawsze zachowując duszę i żywiołowy rytm, szlifowany u boku mistrzów jazzu, jak Charles Earland, Don Patterson i Jack McDuff, Martino łączył to (…) z rockową dzikością, zrodzoną raczej z ducha poszukiwań niż agresji” - zauważyło radio publiczne NPR.
Stacja przypomniała spotkania ówczesnego 15-latka z jego idolami jazzowymi w Harlemie, w tym z mistrzami organów Hammonda B-3 oraz śladami tych soulowo-jazzowych początków w wydanym w 1967 roku debiutowym albumie gitarzysty dla Prestige, "El Hombre", z udziałem filadelfijskiej organistki Trudy Pitts.
"Unikalny skład tego albumu pokazuje, że Martino wkracza już na nowe tereny, z gitarą i fletem na czele oraz perkusyjną sekcją rytmiczną, dostarczającą potężnego napędu dla szybkich linii lidera" – podkreśla amerykańskie radio.
Powraca do połowy lat 70., do zderzenia rocku i jazzu, narodzin Fusion, kiedy Miles Davis łamał zasady ze swoimi elektrycznymi zespołami i sukcesami takich grup, jak Return To Forever i John McLaughlin's Mahavishnu Orchestra.
"Martino wkroczył na scenę z +Starbright+ i przełomowym +Joyous Lake+, wzmacniając swoje charakterystyczne brzmienie zniekształceniami i kosmicznymi syntezatorami, lokując swoją skrupulatną furię w odpowiednio elektryzującym otoczeniu” – opisuje NPR.
W nawiązaniu do zmian po operacji neurochirurgicznej, którą muzyk przebył w 1980 roku, zwraca uwagę, że gitarzysta wyszedł z tego doświadczenia z nowym spojrzeniem na świat w stylu Zen.
"Podczas gdy jego filozoficzne skłonności zapowiadały takie tytuły, jak +Consciousness+ i +Where Love's a Grown-Up God+, gitarzysta później postrzegał początki swojej kariery jako napędzane bardziej przez ambicję niż sztukę. (…) Kontynuował koncertowanie i nagrywanie przez następne trzy dekady, często grając w hard bopie lub organowym combo, nawiązujących do jego wczesnej kariery, prezentując jednocześnie wysmakowane mistrzostwo" – oceniło NPR.
W roku 2011 roku Martino wydał swoją autobiografię "Here and Now!" Ostatnim jego albumem był "Formidable" z 2017 roku.
Koncertował również w Polsce.
Jak powiedział PAP mieszkający w Nowym Jorku gitarzysta i kompozytor Paweł Ignatowicz, po raz pierwszy usłyszał o Martino na studiach na początku XXI wieku. Oczarowała go gra Amerykanina.
"Fascynował mnie jego bardzo ekspresyjny sposób grania, a także jego filozofia gry, podobna do prezentowanej przez saksofonistę Johna Coltrane'a, pod którego byłem wpływem. Tak jak Coltrane, Martino wyrysował skomplikowany diagram, jeśli idzie o skalę. Ilustruje to całe jego podejście do gry. Studiowałem diagram i byłem pod jego wielkim wrażeniem” – mówił polski muzyk.
Wspominał, jak poznał Martino na koncercie w nowojorskim klubie jazzowym Blue Note. W odniesieniu do operacji mózgu mistrza gitary przypomniał, że stracił on całkowicie pamięć. Nie pamiętał swojego imienia i nazwiska, ani tego, że grał na gitarze. Uczył się muzyki od nowa.
"Pat Martino był bardzo poważną postacią w świecie jazzu i w świecie gitarzystów. Straciliśmy kogoś, kto miał bardzo duży wpływ na rozwój muzyki gitarowej i improwizowanej jazzu XX i XXI wieku. Zostawił nam po sobie bardzo dużą spuściznę" – dodał Ignatowicz.
W wywiadzie dla "Philadelphia Inquirer" w 2011 roku Martino powrócił do następstw wiążących się z zabiegiem chirurgicznym.
"Od tego momentu moim zainteresowaniem nie był już mój zawód; moim zainteresowaniem było przetrwanie jako istota ludzka. To wymazało tablicę; znalazłem się w tym samym położeniu, w jakim byłem jako dziecko" – przekonywał.
Od roku 2018 Martino cierpiał na przewlekłą chorobę układu oddechowego. Oddychał z pomocą aparatu tlenowego. Pozostawił żonę Ayako.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
ad/ zm/ mal/