Biesiadnicy syci jak pijawki odpadali od stołu, to jest odchodzili do swoich zajęć, całując Mamę i Tatę w rękę i nieodmiennie przyrzekając poprawę obyczajów. Czy rodzice Zofii Stryjeńskiej byli w małżeństwie szczęśliwi? Ich najstarsza córka, przyszła malarka i graficzka, chciała w to wierzyć.
W 1907 roku sklep przy Świętej Anny 2 był głównym źródłem dochodu Lubańskich.
Otwierał go subiekt, nie później niż o ósmej. Franciszek przychodził godzinę, może dwie później. I zostawał (z krótką przerwą na obiad) aż do wieczora. W skupieniu pochylał się nad księgą rachunkową albo na płachtach papieru rozrysowywał plany wystaw okiennych na cały tydzień. Używano już bibularzy, ale on wciąż zasypywał świeży atrament piaskiem z piaseczniczki.
Reklamy sklepu ukazują się w prasie. Zosia ozdabia je rysunkami, głównie rękawiczek.
Źródło: "Plus Minus"