Słowa prof. Jana Tomasza Grossa o tym, że podczas Holokaustu być może połowa Żydów została zamordowana na miejscu, „na całkowitym widoku dla ludności miejscowej” stanowią poważne uproszczenie, sugerujące, że ludność polska miała znaczny udział w Zagładzie – mówi PAP dr Martyna Rusiniak-Karwat, historyk z Instytutu Pileckiego.
W niedzielę na stronie Facebooka Instytutu Pileckiego przytoczono fragment referatu prof. Jana Tomasza Grossa wygłoszonego w trakcie niedawnej paryskiej konferencji pt. "Nowa polska szkoła historyczna (w sprawie) Zagłady". Jak poinformowano, Gross powiedział: "Wiedzą Państwo: Fakt, który jest całkowicie nieoczekiwany i zadziwiający, jak mi się wydaje, dla opinii publicznej na Zachodzie to to, że Zagłada na Wschodzie została przeprowadzona w sposób zasadniczo różny".
Dr Martyna Rusiniak-Karwat, historyk z Instytutu Pileckiego, która uczestniczyła jako słuchacz w konferencji "Nowa polska szkoła historyczna (w sprawie) Zagłady", powiedziała PAP, że "wiele aspektów stosunków polsko-żydowskich jest jeszcze do zbadania przy wykorzystaniu szerokiej bazy źródłowej". "Brakuje nam np. badań nad demografią Zagłady, co widać w wypowiedzi prof. Grossa, która stanowi poważne uproszczenie, sugerując, że ludność polska miała znaczny udział w Zagładzie" - podkreśliła dr Rusiniak-Karwat.
Dodała: "Musimy pamiętać o jednym: na okupowanych ziemiach polskich mordowanie Żydów przez Niemców odbywało się w tym samym czasie, co mordowanie Polaków. To jest ten sam moment, w którym setki tysięcy Polaków podczas niemieckiej okupacji również było prześladowanych i wysyłanych do karnych obozów pracy i obozów koncentracyjnych".
Jak stwierdziła badaczka, większość polskich Żydów zginęła w obozach zagłady i gettach. "Warto podkreślić, jest często pomijany fakt, że śmiertelność w gettach była duża: panowały w nich nieludzkie warunki sanitarne i żywieniowe, często także wybuchały epidemie" - mówiła dr Rusiniak-Karwat. "Wielu Żydów zginęło z rąk Niemców też poza obozami, ukrywając się po tzw. stronie aryjskiej czy w lasach, co badacze nie zawsze biorą pod uwagę" - dodała.
"Nie można też powiedzieć, że mordowanie Żydów odbywało się wyłącznie na oczach ich polskich sąsiadów. Większość gett było zamkniętych murem" - podkreśliła badaczka. "Oczywiście, istniały też getta małe, w małych miasteczkach - jednak większość z nich również była oddzielona od reszty społeczności. Nawet kiedy społeczność żydowska była zgoniona na rynek czy zmuszana do jakichś prac - miejsce to było odgradzane, zaś przyglądanie się temu przez Polaków również groziło różnymi reperkusjami" - powiedziała.
Na stronie Facebooka Instytutu Pileckiego przytoczono słowa prof. Jana Tomasza Grossa: "Połowa, być może, wszystkich zamordowanych Żydów, została zamordowana in situ, sur place, a nie w obozach Zagłady. Zabijani byli we wsiach i miasteczkach, gdzie mieszkali, albo zostali przesiedleni do … wszędzie, na całkowitym widoku dla ludności miejscowej. I to nie jest fakt tylko w Polsce, na Ukrainie, na Litwie, Białorusi, w Rosji … Tak więc, znajomość faktów, [DWA-TRZY NIECZYTELNE SŁOWA] uczestnictwo w ten sposób lub w inny w procesie eksterminacji ludności żydowskiej, która została zorganizowana przez Niemców, odcisnęła piętno wiedzy wśród ludności lokalnej w sposób całkowicie różny od tego, jak to miało miejsce tutaj, we Francji, w Holandii, w [NIECZYTELNE JEDNO SŁOWO]. (PAP)
autorka: Katarzyna Florencka
kflo/ amac/