Jak wyglądała praca kobiet w PRL, gdzie pracowały, czym się zajmowały, można się dowiedzieć na wystawie plenerowej przygotowanej z okazji Dnia Kobiet przez Muzeum Historyczne w Białymstoku. Otwarciu towarzyszył happening wręczania goździków białostoczankom.
Wystawa "Kobieta pracująca w PRL" prezentowana jest w centrum Białegostoku, na Rynku Kościuszki, a jej otwarciu towarzyszył happening - pracownicy Muzeum Podlaskiego, którego Muzeum Historyczne jest oddziałem, rozdawali przechodzącym kobietom goździki.
"Dlaczego goździki? Goździk jest kwiatkiem pięknym, bardzo dekoracyjnym i długo stojącym, ładnie się zasuszającym" - mówił z dyrektor Muzeum Podlaskiego, historyk Andrzej Lechowski.
Lechowski mówił dziennikarzom, że trzeba pamiętać, iż Święto Kobiet w czasach komunistycznych zostało "mocno spłaszczone". Przypomniał, że po raz pierwszy obchodzone było w 1909 roku jako ruch socjalistyczny nie mający nic wspólnego z komunistami. "Chodziło wtedy o zwrócenie uwagi na dyskryminację kobiet, dyskryminację pod względem społecznym" - dodał. Mówił, że dzięki temu coraz mocniej zwracano uwagę na rolę kobiet w nowoczesnym społeczeństwie.
Na plenerową wystawę "Kobieta pracująca w PRL" składają się głównie fotografie z archiwum Muzeum Historycznego przedstawiające pracę kobiet w różnych zakładach rozmieszczonych na terenie Białegostoku, ale też w innych miastach. Są tu m.in. kobiety-prządki z Zakładów Włókienniczych "Fasty", kobiety wyrabiające kiełbasy w Wojewódzkich Zakładach Przemysłu Mięsnego czy przy zszywaniu maskotek w Spółdzielni Pracy "Postęp" w Czyżach.
Na fotografiach są też kobiety przy wytwarzaniu cegły silikonowej, montowaniu sanek czy wyrobie wiertarek. Całej wystawie przyświeca hasło, parafraza z kultowego serialu "Czterdziestolatek": "Kobieta pracująca żadnej pracy się nie boi".
Lechowski ocenił, że tytuł wystawy "Kobieta pracująca" można byłoby potraktować dziś jako prowokację, ale - jak podkreślił - wtedy tak się mówiło: "kobieta pracująca". "Za pracę kobiety uważano tylko i wyłącznie pracę, i to nazywano też przewrotnie: +w przemyśle lekkim+" - powiedział Lechowski i dodał, że do owego "przemysłu lekkiego" było trzeba mieć zdrowie. Mówił, że była to ciężka, zmianowa praca, jak zbliżały się święta, jubileusze, w zakładach narzucano wyrobienie np. 200 proc. normy. "I kobiety to robiły, a po tej pracy na matki i żony czekała jeszcze druga, może i cięższa praca w domach" - dodał.
Wystawę na Rynku Kościuszki można oglądać do 2 maja.(PAP)
autorka: Sylwia Wieczeryńska
swi/