Szef MSZ Jacek Czaputowicz wyraził w piątek ubolewanie w związku z doniesieniami o przesłuchaniu szefowej nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys, którego powodem była organizacji tradycyjnego jarmarku Kaziuki.
O przesłuchaniu poinformowała w czwartek sama szefowa ZPB. Kaziuki to doroczny jarmark rękodzieła organizowany w Grodnie. Impreza upamiętnia św. Kazimierza, syna króla Kazimierza Jagiellończyka i patrona Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Zmarł on 4 marca 1484 roku właśnie w Grodnie, a został pochowany w Wilnie.
Pytany o sprawę przesłuchania Borys szef dyplomacji podkreślił na piątkowej konferencji prasowej, że organizowanie Kaziuków jest polską tradycją. "Jeżeli za ten fakt spotykają organizatorów tego wydarzenia represje, to jest to godne ubolewania; wszystkie próby ograniczenia możliwości kultywowania przez Polaków na Białorusi tego typu apolitycznych w końcu tradycji przyjmujemy z żalem" - powiedział Czaputowicz.
Przypomniał w tym kontekście o lutowej wizycie w Warszawie przewodniczącego izby wyższej białoruskiego parlamentu Michaiła Miasnikowicza, który zapewniał o chęci rozwijania dobrych stosunków z Polską. "Oczekujemy od strony białoruskiej bardziej otwartej postawy w stosunku do Polaków mieszkających na Białorusi i umożliwienia im kultywowania tej tradycji" - dodał minister.
Oficjalnie Kaziuki organizują władze miasta. ZPB ma swoją imprezę. "Milicjanci pytali, dlaczego nie wzięliśmy udziału w oficjalnych Kaziukach. Powiedziałam, że kiedy władze Białorusi zalegalizują naszą organizacją, chętnie to uczynimy" – mówiła w czwartek Borys.
Kierowany przez nią ZPB - uznawana przez Warszawę organizacja polska - został zdelegalizowany przez Mińsk w 2005 r. i od tamtej pory bezskutecznie zabiega o legalizację i zwrot majątku przejętego przez propaństwowy ZPB, obecnie kierowany przez Mieczysława Łysego.(PAP)
autor: Marceli Sommer
msom/ mok/