70 lat temu, 7 kwietnia 1949 r., władze Polski Ludowej ogłosiły ustawę o walce z analfabetyzmem. Intencje były czysto propagandowe, nie zmienia to jednak faktu, że w ciągu trzech lat nauczono czytać i pisać około miliona Polaków. Po raz pierwszy w historii analfabetyzm przestał być nad Wisłą zjawiskiem masowym.
Przez przytłaczającą większość historii Polski umiejętność czytania i pisania była tak elitarna, że jeszcze w roku 1870 miało ją opanowaną ok. 20 proc. społeczeństwa. Mowa tu o Królestwie Polskim, bo na ziemiach zaboru pruskiego sytuacja wyglądała w tamtym momencie lepiej – analfabetami było tam już tylko 30 proc. Polaków. Choć w tym ostatnim przypadku uczono czytać i pisać po niemiecku. Najlepiej po tym względem wyglądała sytuacja w Galicji, gdzie pod koniec XIX wieku wprowadzono obowiązek szkolny – w miastach dzieci musiały ukończyć szkołę siedmioklasową, na wsi – sześcioklasową; i nikt nie upierał się przy rugowaniu języka polskiego.
W Królestwie panował jednak w tej kwestii zupełny marazm. Sytuacji tej nie mogły w poważniejszym stopniu zmienić idealistycznie nastawione jednostki, które zwłaszcza w okresie dwóch ostatnich dekad XIX stulecia próbowały nauczać wiejskie czy małomiasteczkowe dzieci. Choć ludzi takich było niemało, a liczba ich stale rosła wraz z rozprzestrzenianiem się idei socjalistycznych oraz narodowych i potrzebą jak najszerszego propagowania tych idei. Mimo to, jak wspominał prof. Czesław Brzoza:
„W Królestwie Polskim na przełomie XIX i XX wieku odsetek dzieci pobierających naukę należał do najniższych w Europie”.
Nauczanie prawie powszechne
Sytuacja zaczęła się zmieniać w trakcie rewolucji 1905–1907. Carat stosował wówczas co prawda ostre represje, ale jednocześnie na pewnych polach ustępował. Dotyczyło to m.in. właśnie edukacji. Wyrażono np. zgodę na tworzenie prywatnych szkół, w których dopuszczano naukę po polsku. Była to kropla w morzu potrzeb, pozwoliła jednak przygotować pewien grunt – choćby w postaci wykształcenia kadr – przed prawdziwym przełomem, jaki nastąpił w latach I wojny światowej. To właśnie wtedy, podczas okupacji niemiecko-austriackiej, wprowadzony został powszechny obowiązek nauki, zagwarantowano bezpłatne szkolnictwo w języku polskim.
Szacuje się, że liczba szkół i uczących się w nich uczniów wzrosła wówczas dwukrotnie, osiągając pułap, odpowiednio: 10 tys. i 870 tys. Warto jednak podkreślić, że nie była to edukacja na wysokim poziomie. Lepiej było w miastach, na prowincji dominowały jednak szkoły jedno- lub dwuklasowe, które dawały najzupełniej podstawową umiejętność posługiwania się alfabetem. A jednak to dzięki nim wchodząc w niepodległość, Polska miała już 33 proc. analfabetów. To wciąż odsetek ogromny, ale na przestrzeni półwiecza zmniejszył się on o ponad połowę.
Wszyscy jednak zdawali sobie sprawę, że sytuacja jest zła. Już w 1919 r. odbył się w Warszawie tzw. sejm nauczycielski, na którym sformułowano budowę hierarchicznego systemu oświaty, a także zdecydowano wprowadzić do szkolnych programów treści demokratyczne. Ponadto postulowano przekształcenie Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Ministerstwo Wychowania i Oświecenia Publicznego oraz – w celu odpolitycznienia szkolnictwa – danie nauczycielom możliwości wpływu na obsadę stanowisk kierowniczych.
Jeszcze przed rozpoczęciem zjazdu nauczycieli, 7 lutego 1919 r., Józef Piłsudski podpisał dekret o powszechnym obowiązku nauczania dla dzieci od siódmego do czternastego roku życia. Aby ułatwić jego realizację, zlikwidowano pozaborcze lokalne instytucje oświatowe i podporządkowano je MWRiOP. Wszystkie te postulaty potwierdziła uchwalona w następnym roku konstytucja, dodatkowo gwarantując bezpłatność szkół państwowych, a prywatnym – pozostawiając całkowitą swobodę działania. Jak zauważał prof. Czesław Brzoza:
„Zrealizowanie postanowień zarówno dekretu z 1919 r., jak i konstytucji przerastało jednak istniejące możliwości. Brakowało budynków szkolnych i nauczycieli, toteż obowiązek szkolny nie był w pełni wykonywany, choć szybko dały się zauważyć oznaki poprawy”.
I rzeczywiście. Jeśli w 1922 r. podjęło naukę 69 proc. zobowiązanych dzieci, to w roku 1926 odsetek ten wynosił 95 proc. i na zbliżonym, choć okresowo spadającym, poziomie utrzymał się do wybuchu II wojny światowej. Te okresowe spadki wiązały się z latami kryzysu gospodarczego. W 1932 r. przyjęto opracowaną przez ministra Janusza Jędrzejewicza ustawę o nowym systemie szkolnictwa, dopuszczającą istnienie cztero-, sześciu- i siedmioklasowych szkół, co wpłynęło niekorzystnie na poziom edukacji, ale realistycznie dostosowywało ją do ubożejącego społeczeństwa.
Niezależnie od tego sytuacja wyraźnie się poprawiała. W 1931 r. analfabetyzm dotykał 23 proc. społeczeństwa – to wciąż dużo – warto jednak zauważyć, że nie dotyczyło to już niemal zupełnie dzieci. Analfabetami pozostali ci, którzy w momencie wprowadzania obowiązku szkolnego przekroczyli już próg wiekowy. Niemal całe pokolenie nim objęte będzie już potrafiło czytać, choć trzeba też pamiętać, że niewiele ponad to – przez cały okres międzywojenny matury uzyska w Polsce zaledwie 250 tys. młodzieży.
Propagandę trzeba rozumieć
Dla powojennego reżimu komunistycznego walka o szkolnictwo była jednym z priorytetów. Co prawda do 1948 r. nie wykonywano w tym kierunku gwałtownych ruchów – władze nie czuły się jeszcze pewnie, a opór społeczny musiały pokonywać na wielu innych polach. Niemniej już w listopadzie roku 1945 na zjeździe nauczycieli w Bytomiu ówczesny minister oświaty Stanisław Skrzeszewski mówił:
„Sytuacja [w jakiej znalazła się Polska – przyp. red.] w sposób zupełnie jednoznaczny określa nasz stosunek do Związku Radzieckiego. Sojusz ze Związkiem Radzieckim to kamień węgielny naszej polityki zagranicznej. Jest on poważną gwarancją naszego bytu państwowego. Musimy w pracy wychowawczej podjąć trud wprowadzenia tej prawdy do mentalności naszego społeczeństwa i usunąć wiekowe, zadawnione urazy stojące na przeszkodzie prawdziwego zbliżenia naszego narodu do narodu ZSRR”.
Wpływ ideologiczny na szkolnictwo władze komunistyczne zdecydowały się narzucić dopiero w październiku 1948 r. Podczas obrad Zarządu Głównego Związku Nauczycielstwa Polskiego we Wrocławiu postanowiono wymienić kadrę nauczycielską, pozbywając się nauczycieli sympatyzujących z „prawicowym i nacjonalistycznym odchyleniem”, a na jej miejsce wprowadzić nową, przeszkoloną na specjalnych kursach, które zorganizowano w Oliwie i Otwocku. Zobowiązano się również opracować nowy program oparty na założeniach marksizmu, a także czerpać wzorce z modelu moskiewskiego. Na czym miały polegać te dwa ostatnie punkty, najlepiej tłumaczy fragment myśli Iwana Kairowa, który w trzecim tomie swojej modelowej dla sowieckiej Rosji „Pedagogiki” zapisał:
„Apolityczność nauki szkolnej, nauczanie +wiedzy czystej+, dającej jedynie wiadomości, a ignorującej zadania wyrobienia u uczniów światopoglądu marksistowsko-leninowskiego, wysokiej ideowości bolszewickiej i moralności komunistycznej – jest wrogie duchowi szkoły radzieckiej, przeczy jej roli historycznej. Wszelkie próby oderwania nauki o wychowaniu – pedagogiki – od polityki są zasadniczo i praktycznie wrogie marksizmowi i leninizmowi”. Dodał też, że „u podstaw wychowania leży walka o zwycięstwo komunizmu”.
Ale jak wychowywać, skoro spora część społeczeństwa nie potrafi czytać? Stawiając sobie takie pytanie, władze zdecydowały się na krok radykalny – 7 kwietnia 1949 r. ogłosiły Dekret o walce z analfabetyzmem (Dz. U. nr 25, poz. 177). Intencje nie były czyste i rządzący wcale tego nie kryli. W 1950 r. „Trybuna Robotnicza” opublikowała wypowiedź ministra Stefana Matuszewskiego, pełnomocnika rządu do walki z analfabetyzmem, niemal żywcem wyjętą z pism Kairowa:
„Zagadnienie walki z analfabetyzmem nie może być traktowane w oderwaniu od wydarzeń polityki międzynarodowej [...] nie może być również traktowane w oderwaniu od walki sił postępowych przeciwko podżegaczom wojennym. Wiąże się ono bowiem ściśle z całokształtem zagadnień politycznych, gospodarczych i kulturalnych. Walki tej zaś nie można w pełni rozwinąć dopóty, dopóki istnieją w kraju rzesze obywateli nieuświadomionych, a zwłaszcza tych, którzy nie umieją czytać i pisać”.
Sukces w planie
Niemniej istotnie postulat walki z analfabetyzmem zaczęto wcielać w życie bardzo energicznie. Jak pisze Magdalena Budnik z Uniwersytetu Białostockiego:
„Po trzech latach pracy przeszkolono ponad 600 tys. analfabetów i półanalfabetów w wieku do pięćdziesięciu lat. W meldunku pełnomocnika rządu o likwidacji analfabetyzmu jako zjawiska masowego, z 21 XII 1951 r. podano bardziej +optymistyczny+ wynik 845 402 osób, które zarejestrowano oraz nauczono czytać i pisać. Różnica wynika głównie z zestawienia liczb osób zarejestrowanych oraz tych, które ukończyły kurs. Wielu zarejestrowanych nie podjęło nauki lub ją przerwało”.
Magdalena Budnik wylicza dalej, że włączając liczbę obywateli przeszkolonych przed akcją i po niej samej, można szacować, iż analfabetami przestało być wówczas około miliona osób. Nie zawsze dobrowolnie. Żołnierze, więźniowie, junacy i niektóre grupy zawodowe zostały dosłownie zmuszone do nauki, tam zaś, gdzie podobnego przymusu nie dało się zastosować, bywało różnie. Jeden z inspektorów z Kuratorium Okręgu Szkolnego w Łodzi wspominał:
„Według przeprowadzonych wizytacji i nadchodzących sprawozdań z Inspektoratów Szkolnych należy stwierdzić, że analfabeci bardzo niechętnie zgłaszają się na kursy. Jeżeli się zważy, że w miastach, przy zastosowaniu przez Związki Zawodowe sankcji takich, jak: wykluczenie ze Związku, wstrzymanie materiałów odzieżowych i pozbawienie wczasów, nie zawsze dochodzi do skutku, to na wsi w wielu wypadkach sprawa ta jest b. ciężka”.
Szacuje się, że ok. 300 tys. zobowiązanych do tego obywateli w ten czy inny sposób wymigało się od nauki, a jakaś część przerwała ją w trakcie, co można łatwiej zrozumieć, przeglądając ówczesne materiały szkoleniowe. Uczono bowiem na tekstach o przyjaźni z ZSRR, budowie socjalizmu w Polsce Ludowej i budowaniu świata powszechnego, komunistycznego pokoju. Nie zmienia to faktu, że ogłoszona w grudniu 1951 r. informacja o zlikwidowaniu analfabetyzmu jako zjawiska masowego nie mijała się z prawdą.
Na podstawie:
M. Budnik, „Walka z analfabetyzmem w Polsce Ludowej”, „Acta Universitatis Lodzensis. Folia Litteraria Polonica 19/2013”
J. Mysiakowska-Muszyńska, W. J. Muszyński, „Polska pod reżimem komunistycznym. Sprawozdanie z sytuacji w kraju (1944–1949), Warszawa 2015
Cz. Brzoza, „Historia Polski 1918–1945, Kraków 2009
K. Kosiński, „O nową mentalność. Życie codzienne w szkołach 1945–1956”, Warszawa 2000
jiw / skp /