Pod hasłem "Nie pozwól na demoralizującą seksedukację w warszawskich szkołach" przeszedł w niedzielę ulicami stolicy XIV Marsz dla Życia i Rodziny, w którym - według jego organizatorów z Centrum Życia i Rodziny - wzięło udział ok. 20 tys. osób.
Marsz poprzedziła msza św. odprawiona w warszawskiej bazylice Świętego Krzyża, której przewodniczył ks. Piotr Rutkowski. W wygłoszonej homilii przypomniał on słowa św. Jana Pawła II, który podczas czwartej pielgrzymki do Polski powiedział: "Naród, który zabija swoje dzieci jest narodem bez przyszłości (...) Dlatego tak ważne jest budowanie kultury życia".
Przed wyruszeniem Marszu, wiceprezes Centrum Życia i Rodziny Kazimierz Przeszowski poinformował, że tego rodzaju Marsze odbywają się w 130 miastach Polski, a uczestniczy w nich 200 tys. osób. Dodał, że poświęcone są problemowi edukacji seksualnej, zagrażającej prawidłowemu rozwojowi dzieci i młodzieży oraz podważającej pierwszeństwo wychowawcze rodziców.
"Te nieobliczalne w skutkach działania już od nowego roku szkolnego 2019/2020 dotkną ponad 200 tys. dzieci w warszawskich szkołach, ale w dalszej perspektywie zagrażają ponad 4,5 milionom najmłodszych w całej Polsce. W poczuciu odpowiedzialności za przyszłość naszej ojczyzny, wychodzimy na ulice naszych miast, aby chronić młode pokolenie Polaków przed demoralizacją i bronić autonomii wychowawczej polskich rodzin" – wyjaśnił wiceprezes Centrum Życia i Rodziny.
Zaznaczył też, że "w tegorocznym Marszu idą z nami eksperci w dziedzinie programów wychowawczych oraz przedstawiciele organizacji rodzicielskich z krajów Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych, gdzie już dzisiaj dzieci poddawane są edukacji seksualnej w szkołach. Opowiedzą uczestnikom Marszu o tym, co czeka polskie rodziny, jeśli władzom Warszawy uda się przeforsować wprowadzenie edukacji seksualnej do szkół".
Uczestnicy Marszu nieśli ze sobą transparenty z m.in. z takimi napisami jak: "Stop demoralizacji seksualnej", "Ratujmy nasze dzieci". "Mąż i żona to rodzina zjednoczona". Podczas całego Marszu były skandowane takie hasła jak: "Nie ma wolności bez moralności", "Niepodległość bez aborcji", "Tylko rodzina naród utrzyma", "Nikt nie ma prawa rządzić w moim domu", "Mniejsze podatki dla ojca i matki", "Ks. Jerzy z nieba twej pomocy potrzeba", "Przyjdą wybory skreślimy potwory".
W przemówieniu na zakończenie Marszu przed Ratuszem m.st. Warszawy wystąpiła prof. Judith A. Reisman (amerykańska badaczka w dziedzinie edukacji seksualnej i mediów) powiedziała, że "ten kraj należy do ludzi i tak jak wtedy, 40 lat temu wygraliście z komunizmem, tak teraz musicie wygrać z zamachem na rodzinę", dodając, że "komunizm i gender, to ta sama ideologia". "Dzieci należą do rodziców, a nie do ludzi z tego budynku" - podkreśliła prof. Reisman nagrodzona gromkimi oklaskami.
Wiceprezes Centrum Życia i Rodziny Kazimierz Przeszowski dziękując zgromadzonym za uczestnictwo w tym Marszu, przypomniał, że 18 marca został zorganizowany Warszawski Protest Rodziców przeciw podpisaniu przez prezydenta Rafała Trzaskowskiego "Deklaracji LGBT+", wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo. "Dlatego przy ogromnym wysiłku i zaangażowaniu Zespołu Centrum Życia i Rodziny udało się nam wypracować plan awaryjny. Nie pozwolimy, by urzędniczy opór zniszczył wydarzenie jednoczące tyle rodzin od tylu lat" - podkreślił Przeszowski. Dodał, że Ratusz bowiem nie tylko nie wycofał się z "Deklaracji LGBT+", ale czyni kolejne kroki do wprowadzania ideologii LGBT do przedszkoli i szkół. "Bądźmy silni i aktywni, nie pozwalajmy się zdominować wrogiej rodzinie ideologii! Walczmy o nasze dzieci!" - zaapelował do uczestników Marszu wiceprezes Centrum Życia i Rodziny.(PAP)
Autor: Stanisław Karnacewicz
skz/ mark/