Ryszard Siwiec, który spalił się 8 września 1968 r. na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie, podczas ogólnopolskich dożynek protestując przeciwko interwencji w Czechosłowacji, w swoim testamencie napisał: „Ludzie, w których może jeszcze tkwi iskierka ludzkości, uczuć ludzkich, opamiętajcie się! Usłyszcie mój krzyk, krzyk szarego, zwyczajnego człowieka, syna narodu, który własną i cudzą wolność ukochał ponad wszystko, ponad własne życie, opamiętajcie się! Jeszcze nie jest za późno!”. Usłyszeli...
Interwencja w Czechosłowacji w sierpniu 1968 r. z udziałem polskich żołnierzy należy do jednych z najbardziej haniebnych kart w historii wojska. Winę za ten najazd na walczących o reformę swojego kraju Czechów i Słowaków ponosili członkowie najwyższych władz partyjno-państwowych z Władysławem Gomułką, Wojciechem Jaruzelskim i Florianem Siwickim na czele.
Plakaty i ulotki
Wbrew popularnym opiniom i pokutującym sądom polskie społeczeństwo nie poparło w całości interwencji w Czechosłowacji i dało temu wyraz w licznych protestach już w sierpniu 1968 r. O tym, że był to akt cywilnej odwagi, świadczył choćby przykład Joanny Holender de demo Koszyk, która w swoim akademiku wywiesiła plakat z napisem „Moskale! Ręce precz od Czechosłowacji!”. Oprócz zawieszenia w prawach studenta została skazana na dziesięć miesięcy pozbawienia wolności. Po opuszczeniu więzienia wyemigrowała do Szwecji. To tylko jeden z takich przykładów. Przez kolejne dwadzieścia jeden lat Polacy niezmiennie dawali wyraz swojej niezgody na udział wojsk polskich w okupacji Czechosłowacji.
W styczniu 1969 r. na wrocławskich ulicach Kornel Morawiecki rozwieszał klepsydry po śmierci Jana Palacha (studenta, który w styczniu 1969 r. dokonał samospalenia w Pradze; oprócz niego w Czechosłowacji dokonano jeszcze 26 samospaleń, siedem osób zmarło). O Ryszardzie Siwcu i jego proteście oraz śmierci wtedy w Polsce nikt nie słyszał. W sierpniu 1969 r. w różnych rejonach kraju odnajdowano ulotki dotyczące interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji, a rok później na kilku uczelniach uczczono śmierć Palacha. Pamięć o interwencji w Czechosłowacji jednak trwała i przekładała się na rozwój kontaktów między dysydentami polskimi a czechosłowackimi w drugiej połowie lat siedemdziesiątych XX w.
Spotkania na górze
W 1978 r. opozycjoniści czechosłowaccy zainicjowali spotkania z przedstawicielami opozycji polskiej w Karkonoszach. „Na pomysł spotkania z wykorzystaniem przebiegającego grzbietem Karkonoszy szlaku Droga Przyjaźni Polsko-Czechosłowackiej wpadła Anna Šabatová” – pisał Łukasz Kamiński. Historyk wskazywał, że udało się zorganizować „dwa spotkania, w których uczestniczyli m.in. Jacek Kuroń, Adam Michnik, Antoni Macierewicz, Václav Havel, Petr Uhl, Jiří Dienstbier. W ich efekcie opublikowano m.in. wspólne oświadczenie w dziesiątą rocznicę interwencji w CSRS, zaś w polskim +drugim obiegu+ zaczęły się ukazywać liczne teksty czechosłowackich opozycjonistów. Do trzeciego spotkania nie dopuściły już wspólnymi siłami SB i StB (czechosłowacka bezpieka)”.
Nie oznaczało to jednak końca wspólnych spotkań i współpracy dysydentów z obu krajów. Ich umocnieniem było powołanie Solidarności Polsko-Czechosłowackiej w 1981, a 6 lipca 1987 r. Kręgu Przyjaciół Solidarności Polsko-Czechosłowackiej (niestety partykularne interesy niektórych osób zdecydowały o wykluczeniu spośród sygnatariuszy Kornela Morawieckiego, szefa „Solidarności Walczącej”).
Spotkania na granicy trwały nadal. Ich nasilenie przypadło na drugą połowę lat osiemdziesiątych XX w. Mirosław „Ducin” Piotrowski, jeden z kurierów SPCZ, tak wspominał kolejną rocznicę interwencji w czasie Praskiej Wiosny: „Był 21 sierpnia 1987 r. Dzień był piękny. Logistycznie wszystko dopięte, włącznie z blachą przewodnicką na piersi i zleceniem na spacer kuracjuszy z Lądka na Borówkową w kieszeni. Samochody zostawiliśmy w Wojtówce i w dwóch grupach podążaliśmy do kapliczki we Wrzosówce. Trochę mnie zmroził widok zmotoryzowanego podoficera WOP-u, który po wylegitymowaniu mnie, Mirka [Jasińskiego – przyp. S. L.] i Zbyszka Janasa postanowił zaczekać z nami na resztę +kuracjuszy+. Danusia Winiarska nie wzbudziła żadnych podejrzeń. Bezrobotny Janek Lityński wykpił się stwierdzeniem, że jest rencistą, co zważywszy jego mikrą posturę, było tłumaczeniem całkiem wiarygodnym. Zbyszek Bujak, po krótkim wertowaniu kapownika dzielnego wopisty, został potraktowany pytaniem, czy jest bratem Janusza (sic!). Jako żywo w tamtych czasach każdy Bujak mógł się spodziewać pytania o związki rodzinne ze Zbigniewem, ale nie w tym przypadku. Sprytnie zachował się Józek Pinior, podając nie dowód, tylko legitymację z KUL-u. +O widzicie państwo, pan Pinior, to przynajmniej jest studentem!+ – wykrzyknął rozradowany plutonowy. A mnie już chodziły ciarki po plecach i na przemian czułem, że zimne i gorące poty mnie zalewają, bo właśnie legitymował się ostatni +kuracjusz+ z naszej grupy. +Jacek Kuroń... Jacek Kuroń... nazwisko pana nie jest mi obce, a tu widzę, że pan również nie jest nigdzie zatrudniony...+. I wtedy Jacek ozwał się swoim, jakże charakterystycznym głosem +Jak to nigdzie nie pracuję!? Ja, proszę pana jestem publicystą!+. I tu postrzegłem iluminację na twarzy funkcjonariusza: +No oczywiście! Ja pana znam, znam pana z... >Dziennika Telewizyjnego!<+ (sic!)... No cóż, plutonowy dobrze słyszał dzwonienie, jeno kościół mu się co nie co pomylił”.
Nasi przyjaciele przyszli spóźnieni... Tak ze trzy kwadranse... [Václav] Havel witając się z Kuroniem, z radością obwieścił: „My w Czechosłowacji dobrze wiemy, że w Polsce sierpień jest tym miesiącem, kiedy wcale nie pije się alkoholu, dlatego nie zabraliśmy ze sobą nawet jednej butelki piwa...”. Na szczęście Jacek, na moich plecach, wniósł na szczyt pięciolitrowy „termos”, jakże rozpopularyzowany w jego ministerialnych czasach... i tak uniknęliśmy poważnego konfliktu w +międzynarodówce dysydentów+”. Oczywiście nie wszystkie spotkania udawało się tak zorganizować, obie służby robiły wiele, aby im przeciwdziałać.
Deklaracja pamięci
Do najlepiej opisanych wydarzeń związanych z rocznicą haniebnej interwencji doszło w sierpniu 1988 r. Notabene w Polsce to czas niezwykle intensywnych strajków, które miały ważny wpływ na późniejsze negocjacje przy Okrągłym Stole. 9 lipca 1988 r., podczas kolejnego dużego spotkania głównych działaczy opozycji demokratycznej w górach, została podpisana wspólna deklaracja Solidarności Polsko-Czechosłowackiej. Ujęto w niej m.in. kwestie istotne dla obu krajów, a jako przyszłe działania określono pracę na rzecz prawa do suwerenności, wyjaśnienia wszystkich interwencji wewnątrz Układ Warszawskiego, wyjaśnienia wywózek Polaków w latach 1939–1941 i 1944–1948, mordu w Katyniu i na uczestnikach rewolucji węgierskiej w 1956 r., prawa do rozwoju narodowego i religijnego, prawa do systemu prawnego, swobody organizacji, wolności słowa i swobody gospodarowania, prawa do podróżowania, prawa do określenia systemu gospodarczego” – zapisano w nr 8/9 z 1988 r. „Biuletynu Solidarności Polsko-Czechosłowackiej”.
Warto tutaj dodać, że w sierpniu 1988 r. w Nowej Hucie w kościele pw. Ojca Maksymiliana Marii Kolbego odbyła się I Międzynarodowa Konferencja Praw Człowieka, w której jedynym Czechem, któremu udało się przyjechać do Polski, był uczestnik Karty 77 i członek SPCZ Aleksander Vondra, który opowiadał o działalności czechosłowackiej opozycji w ciągu roku. Podczas tej konferencji uchwalono 21 sierpnia 1988 r. „Wschodnioeuropejską Deklarację” będącą swoistym manifestem współpracy między narodami na rzecz demokracji oraz swobód obywatelskich. Zapisano tam także wezwanie do kierownictwa sowieckiego, aby ujawniło swoją rolę w czasie rewolucji 1956 r. na Węgrzech, 1968 r. w Czechosłowacji i „w wymuszeniu polskiego zamachu stanu w 1981 r.”.
Deklarację podpisało 150 przedstawicieli ugrupowań niezależnych z Czechosłowacji, Polski, NRD, Węgier i ZSRS. Na tym jednak nie koniec. Do obchodów dwudziestej rocznicy interwencji dołączyły także wrocławska „Pomarańczowa Alternatywa” oraz Ruch „Wolność i Pokój”, organizując 19 sierpnia na Śnieżce happening pt. „Bratnia pomoc wiecznie żywa”. Jak pisał twórca PA Waldemar Fydrych: „Tego dnia, na szczycie Śnieżki, przy granicy z Czechami, odbywają się rozległe w przestrzeni +manewry+ pod hasłem +Braterska pomoc wiecznie żywa+. W wydanej z tej okazji ulotce widnieje prowokacyjne stwierdzenie, że chodzi o ponowną +braterską pomoc+ dla tego kraju. Sugerowana jest możliwość przekroczenia granicy przez +siły+ happenerów. Stawia to na nogi oddziały milicji czeskiej i polskie wojsko. Operacja, która została dostatecznie rozpropagowana, ściąga młodych ludzi z całej Polski”. I nie tylko ich, ale także „siły porządkowe”. W pacyfikacji tego przedsięwzięcia brały udział połączone siły milicji, Służby Bezpieczeństwa, polskiej i czeskiej oraz Wojsk Ochrony Pogranicza. Do happeningu dołączyła też czeska młodzież. Ogółem zatrzymano 26 osób zachowujących się według SB agresywnie, swoim ubiorem odstając od turystów (mundury WP w kolorze moro), oraz posiadających plastikowe pistolety, karabiny, hełmy itp. Można zatem uznać, że rok 1988 stanowił apogeum obchodów rocznicy interwencji oraz zaowocował cennymi inicjatywami ideowymi, których owoce zaczęto zbierać już po okresie transformacji ustrojowej w obu państwach.
Inna rzeczywistość
W zupełnie innej rzeczywistości politycznej w Polsce organizowano obchody 21. rocznicy interwencji. 15 sierpnia 1989 r. członkowie „Solidarności Polsko-Czechosłowackiej” skierowali do Regionalnej Komisji Wykonawczej NSZZ „Solidarność” Dolny Śląsk list, w którym napisali: „21.08. br. o godz. 16:00 +Solidarność+ Polsko-Czechosłowacka na Cieszyńskim Rynku organizuje manifestację w 21. rocznicę interwencji pięciu państw Układu Warszawskiego w Czechosłowacji. +Solidarność+ między społeczeństwami Polski i CSRS jest wymogiem naszych czasów. Demonstracja 21 sierpnia ma być widocznym dowodem wsparcia dla demokratycznych nurtów w społeczeństwie czechosłowackim. Apelujemy do wszystkich, którym droga jest idea +Solidarności+ przełamującej urazy wynikłe z naszej wspólnej historii; wszystkich, którzy są gotowi wesprzeć idee autentycznej współpracy i przyjaźni naszych społeczeństw, o przybycie i udział w cieszyńskiej demonstracji”.
Co ciekawe, odpis tej informacji dziennej Sztabu MSW miał trafić tylko do trzech adresatów, mianowicie Wojciecha Jaruzelskiego, Mieczysława F. Rakowskiego i Czesława Kiszczaka. Warto tutaj zaznaczyć, że Jaruzelski był już wtedy prezydentem PRL, a Kiszczak miał za sobą nieudaną misję tworzenia rządu. Obaj byli nie tylko moralnie odpowiedzialni za wydarzenia z sierpnia 1968 r., lecz byli osobiście odpowiedzialni za represje wobec społeczeństwa czechosłowackiego w roku 1968.
Braterskie pozdrowienia
17 sierpnia, podczas piątej sesji Sejmu PRL X kadencji, uchwalono oświadczenie, jakie Sejm skierował do społeczeństwa Czechosłowacji. Sesję tego dnia prowadził wicemarszałek Tadeusz Fiszbach, były I sekretarz KW PZPR w Gdańsku, wybrany do Sejmu z list z PZPR przy poparciu Komitetu Obywatelskiego w II turze wyborów czerwcowych. Projekt oświadczenia przedstawił poseł Adam Michnik. Brzmiał on następująco:
„W 21. rocznicę interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowackiej Republice Socjalistycznej Sejm Polski przesyła braterskie pozdrowienia i wyrazy szacunku narodom Czechów i Słowaków. W związku ze zbliżającą się 21. rocznicą interwencji wojsk Układu Warszawskiego z udziałem Wojska Polskiego w Czechosłowackiej Republice Socjalistycznej Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej uważa za swój obowiązek wydać następujące oświadczenie. Interwencja ta była naruszeniem niezbywalnego prawa każdego narodu do samostanowienia i naturalnego dążenia do demokracji, wolności oraz respektowania praw człowieka. Wkroczenie sił zbrojnych do Czechosłowacji odbyło się bez przyzwolenia polskiego społeczeństwa. Sejm uważa za słuszne wyrażenie żalu i ubolewania, a równocześnie potępia zbrojną interwencję w 1968 r., która cofnęła proces demokratyzacji w Czechosłowacji. Polski udział w tych wydarzeniach jest tym boleśniejszy, że z naszym południowym sąsiadem wiązaliśmy zawsze i wiązać będziemy jak największe nadzieje na ścisłą współpracę we wszystkich dziedzinach, a także na zwykłą ludzką przyjaźń Czechów, Słowaków i Polaków. Życzymy siłom demokratycznej odnowy w Czechosłowacji sukcesów w pracy dla dobra Ojczyzny, a jej narodom wolności i suwerenności w ramach w pełni demokratycznego państwa” (potem nastąpiły oklaski). Na koniec Michnik stwierdził: „Wysoka Izbo! Chcę dać wyraz swojemu przekonaniu, że uchwała tego dokumentu, który tu zaproponowałem, nie jest żadną miarą ingerencją w wewnętrzne sprawy innego państwa. Głosując, ustosunkowujemy się do własnej odpowiedzialności. Kiedy z kolegami posłami byliśmy niedawno w Czechosłowacji i rozmawialiśmy z bardzo różnymi przecież ludźmi, to od wszystkich słyszeliśmy jedno i to samo. Za tamtą interwencję zbrojną wy nie jesteście odpowiedzialni, ale dziś jesteście posłami, jesteście w najwyższych władzach w Państwie Polskim. Jeżeli dziś powiecie +nie+, to już dziś będziecie za tamtą interwencję odpowiedzialni”. Dziękuję Wysoka Izbo!” (oklaski). Oświadczenie zostało uchwalone przez aklamację.
Trudno zgadnąć, co myślał Wojciech Jaruzelski et consortes, słuchając przemówienia Michnika i wsłuchując się w treść oświadczenia, które w tak jednoznaczny sposób podważały nie tylko ich decyzje sprzed dwudziestu jeden lat, ale także późniejszą narrację o „bratniej pomocy”. O kuchni przygotowań do uchwalenia tego aktu pisał w swoim dzienniku Wiktor Woroszylski, który 4 sierpnia spotkał się z Adamem Michnikiem. Ten ostatni „mówił jeszcze o Czechosłowacji – spotkanie z Aleksandrem Dubčekiem etc. Dubček zrobił na nim dobre wrażenie. Szykuje się do odegrania jeszcze roli politycznej i zdaniem Adasia jest to realne. W tej chwili Adaś pertraktuje z PZPR na temat parlamentarnego oświadczenia potępiającego inwazję w 1968 r.”.
„Nigdy więcej bratniej pomocy”
Wspomniany wyżej wiec pod hasłem „Nigdy więcej bratniej pomocy” na cieszyńskim rynku odbył się 21 sierpnia, a jego organizatorami byli członkowie SPCZ: Jerzy Kronhold, Marian Dembiniok i Zbigniew Machej. Według SB wzięło w nim udział 1200 osób, inni wspominali nawet o trzech tysiącach. Do tego grona należeli również ówcześni polscy parlamentarzyści. W jego czasie przeproszono Czechów i Słowaków za interwencję. Po zakończeniu wiecu okołotrzydziestoosobowa grupa udała się na przejście graniczne, gdzie przez blisko piętnaście minut kontynuowała manifestację, którą następnie zakończono.
Ponadto w kilku jeszcze innych miastach w kraju odbyły się wiece w rocznicę interwencji w Czechosłowacji. W Białymstoku wiec przed bramą jednostki Wojsk Ochrony Pogranicza zorganizowali działacze KPN. W jego czasie nawoływano żołnierzy z jednostki do tego, aby „służyli narodowi i ojczyźnie, a nie skompromitowanej komunie i jej mocodawcom”. Nad głowami trzydziestu osób, które uczestniczyły w tej manifestacji, widniał transparent „Dość zbrodni, dość bezprawia, dość niewolenia narodu – KPN”.
W Krakowie na Rynku Głównym wiec zorganizowała Konfederacji Polski Niepodległej. Wzięło w nim udział około 250 osób. Uczestnicy mieli transparenty m.in. „ Praga–Kraków – wspólna sprawa”, „Czechosłowację przepraszamy – FMW”, „Sowieci do domu”. W przemówieniach potępiono agresję w 1968 r. oraz, jak napisano w raportach SB, „atakowano resort spraw wewnętrznych”. Można rzec, iż już tradycyjnie w Krakowie (w nawiązaniu do majowych manifestacji AD 1989) uczestnicy wiecu pomaszerowali pod konsulat generalny ZSRS, gdzie przez piętnaście minut wznosili antyradzieckie okrzyki, po czym się rozeszli.
W czasie PRL obchody niezależnej rocznicy interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji były czynnikiem integrującym opozycję, gestem szacunku i pamięci wobec społeczeństwa czechosłowackiego. Po przełomie 1989 r. w praktyce pamięć o interwencji, choć napiętnowana, została całkowicie wyrugowana z przestrzeni publicznej. A w tej ostatniej nigdy nie padło słowo „przepraszam”, chyba że za takie uznać oświadczenie Sejmu PRL X kadencji. Ale czy zostało ono usłyszane u naszych południowych sąsiadów?
Sebastian Ligarski
Źródło: MHP