76 lat temu, 22 czerwca 1941 r., III Rzesza, łamiąc pakt Ribbentrop-Mołotow, zaatakowała Związek Sowiecki. Dla komunistycznej Rosji był to początek wielkiej Wojny Ojczyźnianej, która zakończyła się zdobyciem Berlina. Dla hitlerowskich Niemiec - początek końca marzeń o tysiącletnim panowaniu nad światem.
Zdaniem Leszka Moczulskiego atak Niemiec na ZSRS w czerwcu 1941 r. stanowił przełom w wojnie prowadzonej przez Hitlera od września 1939 r. Klęska była do przewidzenia, bo III Rzesza "porwała się na zadanie przekraczające jej siły". ("Miecz Nibelungów")
W czerwcowy poranek 1941 r. stanęły naprzeciwko siebie dwie potężne armie będące na usługach dwóch największych i najbardziej krwawych dyktatorów na świata. Hitler posłał na front wschodni ponad 4 mln swoich żołnierzy (różne źródła podają zróżnicowane szacunki - od 3 mln ). Wspierały ich wojska krajów sojuszniczych (Rumunia, Węgry, Finlandia, Słowacja, Chorwacja, Włochy) w liczbie około miliona. Sowieci dysponowali w tym czasie na swoim froncie zachodnim ponad 3 mln żołnierzy.
Niemcy, zdając sobie sprawę z jednej strony z ogromnego potencjału militarnego ZSRS, a z drugiej z jego słabości, postawili - po raz kolejny w swojej historii - na Blitzkrieg, czyli wojnę błyskawiczną. Plan przygotowany przez generała majora Ericha Marcksa i uwzględniający osobiste wskazówki Adolfa Hitlera przewidywał główne uderzenie w kierunku Moskwy.
Armia Czerwona przeważała nad wrogiem liczbą sprzętu. Gdy Niemcy mieli do dyspozycji na froncie wschodnim niecałe 2 tys. czołgów, sowieci mogli im przeciwstawić pięć razy więcej tego rodzaju maszyn. Teoretycznie mieli tez przewagę w powietrzu. Niespełna 3 tys. samolotów bojowych oznaczonych czarnym krzyżem walczyło przeciw trzy razy silniejszej flocie powietrznej ZSRS. Co najważniejsze Rosja Stalina dysponowała ogromnym potencjałem ludzkim (możliwości mobilizacyjne kraju sięgały nawet 12 mln osób) i przemysłowym ukierunkowanym na produkcję zbrojeniową.
Jednak armia niemiecka po zwycięskich kampaniach w Polsce i Francji wierzyła w swoje nieograniczone możliwości. Żołnierze byli dobrze wyszkoleni i doświadczeni na polu walki. Armia Czerwona odstawała nie tylko w tej dziedzinie. Jej główną słabość stanowił brak odpowiednio przygotowanej i zdolnej do samodzielnego działania kadry dowódczej, co w dużej mierze było wynikiem stalinowskich czystek. W latach 1937-39 rozstrzelano, osadzono w łagrach lub wydalono ze służby blisko 45 tys. członków wojskowej kadry kierowniczej.
Niemcy, zdając sobie sprawę z jednej strony z ogromnego potencjału militarnego ZSRS, a z drugiej z jego słabości, postawili - po raz kolejny w swojej historii - na Blitzkrieg, czyli wojnę błyskawiczną. Plan przygotowany przez generała majora Ericha Marcksa i uwzględniający osobiste wskazówki Adolfa Hitlera przewidywał główne uderzenie w kierunku Moskwy ("Worterbuch zur Deutschen Militargeschichte"). Fuehrer zatwierdził plan operacji opatrzonej kryptonimem Barbarrossa (od imienia jednego z cesarzy) 18 grudnia 1940 r.
Podstawową zasadą planu było szybkie uderzenie na wąskim odcinku frontu. Chodziło o przełamanie sowieckiej obrony i wejście na tyły wroga.
Natomiast plan przygotowany w Moskwie jeszcze pod koniec lat 30. zakładał, że po krótkiej fazie obrony, która pozwoli na ostateczne zebranie sił, Armia Czerwona przejdzie do kontrataku. Stratedzy Stalina wierzyli - jeżeli chodzi o ilość żołnierzy oraz sprzętu - w nieograniczony potencjał Kraju Rad.
Kreml był gotowy - teoretycznie - nie tylko do obrony, ale i agresji na III Rzeszę. 14 października 1940. Generalissimus zatwierdził bowiem plan ataku na Niemcy. Nie wiadomo jednak dlaczego nie wprowadził go w życie i nie uprzedził działań Niemców.
Hitler posłał na front wschodni ponad 4 mln swoich żołnierzy (różne źródła podają zróżnicowane szacunki - od 3 mln ). Wspierały ich wojska krajów sojuszniczych (Rumunia, Węgry, Finlandia, Słowacja, Chorwacja, Włochy) w liczbie około miliona. Sowieci dysponowali w tym czasie na swoim froncie zachodnim ponad 3 mln żołnierzy.
Mimo że Rosjanie spodziewali się ataku ze stromy swoich niemieckich sojuszników (wciąż obowiązywał pakt Ribbentrop-Mołotow), uderzenie rankiem 22 czerwca 1944 r. było dla nich zaskoczeniem. Wojska sowieckie zostały niemal sparaliżowane. Załamał się całkowicie system dowodzenia. Dowódcy, niekompetentni i działający pod presją strachu, o to jak ich decyzje oceni "góra", wydawali wykluczające się rozkazy lub w ich ogóle nie wydawali. Armia Czerwona ruszyła w popłochu do ucieczki. Niemcy szli na wschód w oszałamiającym tempie. Zaledwie po pięciu dniach od rozpoczęcia natarcia hitlerowskie czołgi były już w Mińsku. W lipcu pod niemieckim panowaniem znalazły się już kraje nadbałtyckie: Litwa, Łotwa i Estonia. Naziści odnosili także spektakularne sukcesy na Ukrainie.
Dopiero pod Smoleńskiem niemiecka machina wojenna trafiła na trwały opór. Walki trwały niemal dwa miesiące i wciągnęły hitlerowców w wojnę na wyniszczenie, a tej z Rosją nie mogli wygrać. Z głębi sowieckiego imperium nadciągały wciąż nowe posiłki.
Wojna, którą Hitler wydał swojemu głównemu przeciwnikowi Stalinowi była wyjątkowo okrutna. Fuehrer osobiście zobowiązał oficerów Wehrmachtu do bezlitosnego traktowania przeciwników, z tym jednak, że teraz wrogiem byli nie tylko żołnierze, ale także ludność cywilna (przede wszystkim Żydzi), w tym nawet dzieci. "Blitzkrieg przeciw ZSRS miał trwać sześć tygodni. Nawet przy założeniu, że armia radziecka przestanie istnieć w pierwszej minucie wojny, osiągnięcie tego celu było fizycznie niemożliwe. Hitler nie rozumiał tego podobnie jak jego generałowie" - ocenia Moczulski. ("Miecz Nibelungów")
Powstrzymanie machiny wojennej III Rzeszy kosztowało Rosjan bardzo wiele. Do końca 1941 r. straty Armii Czerwonej sięgały przeszło 3,5 mln ludzi (zabici, zaginieni, ranni i wzięci do niewoli). W tym samym czasie wojska niemieckie i sprzymierzone straciły ponad 800 tys. żołnierzy (zabici, zaginieni, ranni i wzięci do niewoli). (PAP)
wka/ ls/