O rzezi polskiej ludności na Wołyniu dokonanej przez ukraińskich nacjonalistów, prześladowaniach żołnierzy AK i powojennych losach autora można przeczytać w książce Apolinarego Oliwy pt: „Gdy poświęcano noże. Tragedia Wołynia”. Właśnie ukazało się jej drugie wydanie.
Pierwsze wydanie książki „Gdy poświęcano noże. Tragedia Wołynia” miało miejsce w 1972 r., ale była ona okrojona przez cenzurę. Teraz publikacja ukazuje się w 70. rocznicę zbrodni wołyńskiej. „Autor książki już nie żyje, ale zgłosił się do mnie jego syn Jan Oliwa z pomysłem wznowienia książki i uzupełnienia treści” – powiedział PAP Michał Nowik, wydawca.
Książka składa się z dwóch części. W pierwszej znalazły się - niepublikowane wcześniej z powodu ingerencji cenzury - wstrząsające opisy prześladowań akowców w pierwszym okresie umacniania władzy ludowej. Druga część składa się ze wspomnień dzieci autora, który był komendantem samoobrony jednej ze wsi wołyńskich - Rafałówki, i niepublikowanych wcześniej relacji.
Wstęp do książki napisała Ewa Siemaszko, badaczka ludobójstwa dokonanego na wołyńskich Polakach. „Z powodu narodowościowego motywu zabójstw, zbrodnie OUN-UPA kwalifikuje się jako zbrodnie ludobójstwa, określając specjalnie ze względu na okrucieństwo jako genocidium atrox, czyli ludobójstwo barbarzyńskie, dzikie, straszne” – napisała.
Książka jest wzbogacona o ilustracje, na których można zobaczyć postaci z Rafałówki, o których pisze Apolinary Oliwa. To m.in. zdjęcia obrońców wioski. Autor opisuje nie tylko działania zbrojne, ale również wojenną codzienność: stały niepokój, czy solidarne działania polskiej społeczności Wołynia. Samoobrona w Rafałówce oraz sąsiedniej wsi Przebraże powstała w marcu 1943 r. Oprócz potyczek z UPA, obrońcy Rafałówki dokonali także prewencyjnych wypadów na ukraińskich nacjonalistów, które miały nie dopuścić do napadów na bazę samoobrony. Samoobrona była wspierana przez partyzancki oddział AK pod dowództwem ppor. Jana Rerutki ps. Drzazga.
Mimo nieustannego zagrożenia zdołano zapewnić bezpieczeństwo nie tylko swoim mieszkańcom, ale także okolicznej ludności, która schroniła się w obozie dla uchodźców. Obóz utrzymano do przybycia Armii Czerwonej w lutym 1944 r. „Warto utrwalać pamięć o tak długo skazywanym na zapomnienie dramatycznym rozdziale polskiej historii” – powiedział PAP Michał Nowik. W 1939 r. Wołyń zamieszkiwało ponad 346 tys. Polaków. Po II wojnie światowej, gdy Wołyń przypadł Związkowi Radzieckiemu pozostało tam zaledwie 3896 Polaków. Aktualnie ziemie te są w granicach Ukrainy. Zagłada polskiej ludności zamieszkującej Wołyń dokonywana była stopniowo.
Pierwszym etapem była depolonizacja prowadzona od 17 września 1939 r. przez radzieckich okupantów. Polska ludność była deportowana do Kazachstanu i aresztowana przez NKWD. Po czerwcu 1941 r. zagrożeniem dla Polaków była nie tylko niemiecka okupacja, ale również antypolski ruch nacjonalistyczny – OUN, który uznawał Polaków za największych wrogów. W 1942 r. bojówki UPA rozpoczęły najpierw mordowanie pojedynczych Polaków, a później już całych wiosek – od niemowląt po starców.
Książka ukazała się nakładem opolskiego Wydawnictwa Nowik. (PAP)
mtn/ ls/