77 lat temu, w pierwszych dniach października 1942 r., niemieckie więźniarki funkcyjne oraz esesmani zabili w ciągu jednej nocy 90 francuskich Żydówek z karnej kompanii kobiet w podobozie w Budach koło Oświęcimia, który podlegał obozowi Auschwitz.
Agnieszka Molenda, prezes brzeszczańskiej Fundacji Pobliskie Miejsca Pamięci Auschwitz-Birkenau, poinformowała, że w najbliższą sobotę upamiętnione zostaną tragiczne wydarzenia sprzed lat. Przed tablicą na budynku, w którym kwaterowały więźniarki, dyplomaci, samorządowcy i młodzież złożą kwiaty.
Karna kompania dla więźniarek w Budach, ok. 7 km od Oświęcimia, powstała w czerwcu 1942 r. po ucieczce z komanda kobiecego polskiej więźniarki Janiny Nowak. Niemcy, żeby zaostrzyć dyscyplinę, zastosowali odpowiedzialność zbiorową. Przekształcili komando w karną kompanię. 200 więźniarkom ogolono głowy i 25 czerwca odesłano je wraz z 200 Żydówkami z różnych krajów do nowo utworzonego karnego podobozu w Borze/Budach.
Połowę więźniarek – głównie były to Polki - Niemcy zakwaterowali w murowanym budynku dawnej szkoły. Pozostałe zostały umieszczone w stojącym obok drewnianym baraku. Kadrę funkcyjną kompanii stanowiły niemieckie kryminalistki i prostytutki.
Więźniarki pracowały ponad siły m.in. kopiąc rowy, oczyszczając pnie z gałęzi, by przygotować je do wywozu z lasu, lub pogłębiając koryto Wisły i pobliskie stawy rybne. Ciężkie warunki pracy oraz okrutne traktowanie przez więźniarki funkcyjne dla wielu kończyło się śmiercią.
W drugiej połowie sierpnia 1942 r. część Polek z komanda Niemcy przenieśli do obozu żeńskiego w Birkenau. Z 200 więźniarek dwa miesiące w Budach przeżyło 137.
W pierwszych dniach października w Budach doszło do masakry francuskich Żydówek. Wydarzenia w wielu źródłach określa się jako bunt. Śledztwo prowadzone przez władze obozu nie dało odpowiedzi na pytanie o przyczyny zajścia. Komendant Rudolf Hoess określił wydarzenia jako "rewoltę, wywołaną przez więźniarki, które przy pomocy kamieni i drągów próbowały sterroryzować kapo i wydostać się z obozu".
Nieco inaczej wydarzenia wspominał esesman Pery Broad. Podawał, że jedna z Niemek - prostytutka Elfriede Schmidt - miała rzekomo dostrzec kamień w ręku Żydówki wracającej z toalety do sypialni. Niemka wezwała na pomoc wartowników z SS, twierdząc, że więźniarka ją pobiła. Broad sugerował, że powodem alarmu była próba spotkania się z mężczyzną, który był wartownikiem. Powstałe zamieszanie miało to ułatwić. Po alarmie dozorczynie i wartownicy rozpoczęli rzeź: drągami, siekierami, kolbami karabinów i wyrzucając z okna poddasza budynku zabili 90 kobiet.
Następnego dnia Niemcy zgładzili wszystkie kobiety, które przeżyły masakrę, lecz odniosły rany. Życia pozbawili także sześć funkcyjnych Niemek, które uczestniczyły w rzezi.
Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 r., aby więzić w nim Polaków. Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później. Stał się miejscem zagłady Żydów. W kompleksie obozowym funkcjonowała także sieć podobozów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innej narodowości.
Fundacja Pobliskie Miejsca Pamięci Auschwitz-Birkenau powstała w 2013 r. Działa na rzecz ratowania rzeczy, przedmiotów oraz artefaktów związanych z byłym niemieckim obozem i jego podobozami, które znajdują się obecnie w rękach prywatnych. Opiekuje się m.in. budynkiem w brzeszczańskim przysiółku Bór, w którym w 1942 r. mieściła się karna kompania więźniarek Auschwitz. Wyeksponowane są w nim eksponaty związane z więźniami.(PAP)
autor: Marek Szafrański
szf/aszw/