Na finiszu jest postępowanie prowadzone przez prokuratora IPN z Krakowa, który bada okoliczności śmierci polskich obywateli na dawnej granicy Czechosłowacji i Austrii - podała w poniedziałek „Rzeczpospolita”.
Z inicjatywy Platformy Europejskiej Pamięci i Sumienia pion śledczy IPN w Krakowie prowadził śledztwo w sprawie zabójstw ok. 30 obywateli polskich, którzy podczas próby przekroczenia granicy czechosłowacko-austriackiej w latach 1948-89, zostali śmiertelnie rażeni prądem. Ówczesne władze nie postawiły znaków ostrzegających o niebezpieczeństwie.
Informację o kończącym się postępowaniu w tej sprawie potwierdził "Rzeczpospolitej" rzecznik prasowy pionu śledczego IPN, prokurator Robert Janicki. Gazeta ujawniła, że "niebawem prokurator podejmie decyzję czy i ewentualnie komu stawiać zarzuty".
Jak napisano, polski śledczy ustalił, że w trakcie przekraczania tzw. elektrycznej granicy śmierć poniosło 31 Polaków. "Ich nazwiska zostały ustalone, prokurator dotarł do bliskich pokrzywdzonych i przesłuchał ich" - powiedział "Rzeczpospolitej" Janicki.
We współpracy z przedstawicielami Platformy Europejskiej Pamięci i Sumienia ustalone zostały groby sześciu polskich ofiar porażenia prądem.
"Niestety brak jest pełnej dokumentacji w oparciu o którą można byłoby ustalić miejsca pochówków pozostałych ofiar. Pewne jest to, że ich ciała zostały skremowane" – zdradził rzecznik prasowy pionu śledczego IPN. Groby ofiar są m.in. w Bratysławie.
W "Rzeczpospolitej" podano również, że "kilka tygodni temu rozpoczął prace także zespół prokuratorów z Czech i Niemiec, którzy badają okoliczności śmierci na dawnej granicy czechosłowacko-niemieckiej". Z informacji gazety wynika jednak, że do stworzonego zespołu nie wejdą polscy śledczy. (PAP)
autor: Katarzyna Krzykowska
ksi/ agz/