Bez doświadczenia oporu wobec komunizmu niemożliwy stałby się upadek reżimu 30 lat temu – podkreślił we wtorek w Warszawie wicepremier, szef MKiDN Piotr Gliński podczas uroczystości upamiętniającej 63. rocznicę wybuchu powstania węgierskiego w 1956 r.
"Stajemy dziś w zadumie, obchodząc 63. rocznicę powstania węgierskiego, bohaterskiej walki mieszkańców Węgier z sowieckim najeźdźcą. W tym roku nietrudno nie odczytywać tej rocznicy w kontekście paktu Ribbentrop – Mołotow i idącego za nim podziału Europy pomiędzy dwa totalitarne systemy. Zarówno nazizm, jak i komunizm pociągnęły za sobą miliony ofiar. Rok 1956 to nie tylko rok powstania węgierskiego, ale także rok czerwcowego zrywu mieszkańców Poznania. Bez tego doświadczenia oporu wobec komunizmu, bez tej poniesionej ofiary – niemożliwy stałby się upadek systemu komunistycznego, którego świadkami byliśmy 30 lat temu" - powiedział Gliński podczas uroczystości, która miała miejsce w Arkadach Kubickiego na Zamku Królewskim w Warszawie.
"To budapesztański węgierski październik i wiele innych wydarzeń, gdy byliśmy razem przeciwko temu systemowi, doprowadził do tego, że po 1989 roku mogliśmy odzyskać wolność" - zaznaczył Gliński.
Minister przypomniał też, że w październiku 1956 r. Polacy masowo gromadzili się, by oddawać hołd bohaterstwu Węgrów, prowadzone były także zbiórki darów i krwi. Polsko-węgierską solidarność - jak mówił minister - najlepiej oddają słowa poety Zbigniewa Herberta, który napisał - jak zaznaczył Gliński - "wstrząsający wiersz +Węgrom+, w którym powtarzał: +stoimy na granicy/ nazywanej rozsądkiem/ i w pożar się patrzymy/ i śmierć podziwiamy+".
"Naród węgierski i polski łączą szczególne więzi. Posiadamy historię wspólnych monarchów, wielkich bohaterów narodowych takich jak Józef Bem, łączy nas także szczególna solidarność, wynikająca z poczucia wspólnoty losu narodów Europy Środkowej. I ta solidarność także łączy nas dzisiaj współcześnie i przez gospodarkę i przez wymianę kulturową, jaką wciąż jako minister kultury zawsze przypominam" - powiedział Gliński.
"Dzisiaj więzi między Budapesztem a Warszawą umacniają się. Powstają nowe inicjatywy na rzecz przyjaźni polsko-węgierskiej, jak choćby wspólny międzyrządowy instytut imienia Wacława Felczaka. Ufam, że ta solidarność, którą okazywaliśmy sobie 63 lata temu i która tkwi w naszej zbiorowej pamięci, pozwoli nam także na lepszą odpowiedź na wyzwania współczesnego świata. Tych wyzwań jest wiele, ale my - Polak i Węgier - stoimy zawsze razem" - mówił Gliński.
Wicepremier złożył także - w imieniu swoim i polskiego rządu - najserdeczniejsze życzenia narodowi węgierskiemu w dniu jego święta. "Jesteście zawsze z nami, my jesteśmy zawsze z wami" - zakończył wicepremier.
Również ambasador Węgier w Polsce Orsolya Zsuzsanna Kovacs zwróciła uwagę na znaczenie oporu obywateli wobec komunizmu. "Rewolucja 1956 roku i 1968 roku i Solidarność doprowadziły do tego, że 30 lat temu wywalczyliśmy wolność i doszliśmy do pierwszych wolnych wyborów" - podkreśliła Kovasc.
Ambasador podkreśliła, że Węgrzy i Polacy zawsze walczyli o wolność. "63 lat temu młodzież węgierska nieprzypadkowo zbierała się pod pomnikiem polskiego wodza gen. Józefa Bema żądając wolności i demokracji. To też był symbol naszego wspólnego dążenia do wolności. I też nieprzypadkowo od Polski dostaliśmy podczas rewolucji najwięcej pomocy: 800 litrów krwi w ciągu 12 dni, trzy tony żywności i trzy tony środków opatrunkowych" - mówiła ambasador, dodając, że w sumie od października do grudnia Węgrzy od Polaków otrzymali 312 ton pomocy, głównie żywności i medykamentów. "Nigdy tego nie zapomnimy" - dodała.
Poinformowała też, że dwustronny obrót handlowy Węgier z Polską "przekroczył nowy rekord, wzrósł o 7 procent w stosunku do zeszłego roku".
Powstanie węgierskie, nazywane również rewolucją węgierską, wybuchło 23 października 1956 r. Jego uczestnicy domagali się przywrócenia wolności słowa i innych swobód obywatelskich oraz pełnej niezależności od Związku Sowieckiego. Rozpoczęta 4 listopada interwencja wojsk sowieckich w ciągu kilku tygodni krwawo stłumiła powstanie. Władzę na Węgrzech przejął wówczas marionetkowy rząd Janosa Kadara.
Represje wobec uczestników węgierskiego powstania trwały jeszcze długo po ostatecznym zdławieniu wolnościowego zrywu. W czasie walk zginęło ponad 2,5 tys. osób. Po upadku powstania kilkaset osób stracono, a tysiące uwięziono. Ok. 200 tys. Węgrów opuściło kraj. (PAP)
nno/ agz/