
Zbrodnia w Puźnikach w lutym 1945 r. była jedną z ostatnich akcji sotni Szarych Wilków, którymi dowodził Petro Chamczuk. Ani on, ani jego podkomendni nigdy nie ponieśli kary. W sobotę w Puźnikach odbędą się uroczystości pogrzebowe ekshumowanych w kwietniu i maju 42 ofiar tej zbrodni.
W nocy z 12 na 13 lutego 1945 r. w Puźnikach zginęło co najmniej 50, a według niektórych źródeł - około 130 osób.
Głównym sprawcą tej zbrodni był Petro Chamczuk, który przez część Ukraińców uważany jest za bohatera. W 2014 r. Czortkowie, na terenie obecnego obwodu tarnopolskiego, wzniesiono mu pomnik. Stoi niedaleko miejsca, w którym znajdowały się Puźniki. Część mieszkańców wioski wprawdzie ocalała, ale większość dobrowolnie lub pod przymusem przeniosła się za Bug. Teren po wiosce został zupełnie opuszczony.
Dowodzący oddziałem UPA w Puźnikach Petro Chamczuk miał w momencie dokonania tej zbrodni 25 lat. Urodził się 26 lipca 1919 r. we wsi Czarnokońce Wielkie w ówczesnym powiecie (dzisiaj rejonie) czortkowskim na peryferiach Galicji Wschodniej. Teren ten do 1918 r. należał do Austro-Węgier, w odróżnieniu od sąsiadującego z nim od północy Wołynia, który od II i III rozbioru Polski był częścią imperium rosyjskiego. Między listopadem 1918 a połową 1919 r. władzę sprawował tam rząd efemerycznej Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej. Od 15 lipca 1919 r., gdy wkroczyły tam oddziały dowodzone przez gen. Lucjana Żeligowskiego, cały obszar znalazł się w granicach Polski, administracyjnie w województwie tarnopolskim.
Po ukończeniu szkoły podstawowej w rodzinnej wsi Chamczuk zaczął uczęszczać do gimnazjum w Czortkowie. Podobnie jak reszta polskich Kresów Wschodnich okolice Czortkowa zostały anektowane jesienią 1939 r. przez Związek Radziecki. Chamczuk początkowo kontynuował tam naukę (ale już nie w polskiej szkole). Wkrótce potem powołano go do Armii Czerwonej.
W ukraińskich źródłach w życiorysie Chamczuka o Polsce i Polakach w ogóle się nie wspomina, a opis jego wojennej drogi zupełnie pomija popełnione przez niego zbrodnie. W tych źródłach można za to przeczytać o tym, że po powołaniu do Armii Czerwonej Chamczuk „ze względu na dobrą kondycję fizyczną i poziom wykształcenia” został wysłany do szkoły oficerskiej, gdzie otrzymał odznaczenie „za wybitne strzelanie”. W dalszym ciągu tego samego ukraińskiego opracowania pada zdanie, że „w 1941 roku, na początku II wojny światowej (w rzeczywistości chodziło o wybuch wojny radziecko-niemieckiej, bo II wojna światowa zaczęła się dwa lata wcześniej – PAP) Chamczuk został wysłany na front, gdzie dostał się do niewoli niemieckiej. Aż do 1943 r. służył w Schutzmannschaft, nazywanej w tym opracowaniu „wojskową jednostką bezpieczeństwa”, wysłaną na Białoruś do walki z sowiecką partyzantką.
Polscy historycy, np. prof. Grzegorz Motyka w opracowaniu „Ukraińska partyzantka 1942-1960” i Mieczysław Samborski w artykule poświęconym ukraińskiemu podziemiu na łamach IPN-owskiego rocznika „Niepodległość i Pamięć”, zwracają uwagę, że złożone głównie z mieszkańców okupowanych przez III Rzeszę terenów ZSRR oddziały Schutzmannschaft w gruncie rzeczy wykorzystywane były nie do walki z partyzantami, ale do akcji przeciwko ludności cywilnej, w tym też do masowych egzekucji Żydów. Taką przynajmniej rolę, zdaniem polskich historyków, miał odgrywać Batalion 201 tej formacji, w szeregach którego służył Chamczuk. Pośrednim dowodem, że tak właśnie było, są raporty, z których wynika, że Batalion 201 w toku dziewięciomiesięcznych walk stracił zaledwie 49 osób, a zabił aż 2-2,5 tys. partyzantów. O popełnionej przez tę formację zbrodni – spaleniu żywcem 2875 mieszkańców wioski Kortelisy, napisali również dwaj ukraińscy historycy: Adolf Kondracki i Ołeksij Martynow.
Gdy w 1943 r. Niemcy batalion Chamczuka rozformowali, przeszedł on razem z częścią innych jego członków do partyzantki. Jak zwraca uwagę Damian Karol Markowski w opracowaniu „Antypolska akcja OUN i UPA w Galicji Wschodniej 1943-1945”, Chamczuk okazał się „wyjątkowo sprawnym organizatorem i zdolnym zagończykiem”, stając na czele sformowanej przez siebie sotni Siry Wowky (Szare Wilki). To m.in. ta sotnia w lutym 1945 r. wzięła udział w wymordowaniu mieszkańców wsi Puźniki.
Markowski opisał wiele innych zbrodni tego oddziału, przedstawianych w meldunkach UPA jako „likwidację polskich przywódców podziemia”, i akcji wymierzonych w „sowieckich okupantów” oraz „bolszewickich współpracowników”. Takie działania Chamczuk prowadził na terenach odbitych latem 1944 r. okolic Tarnopola i ponownie wcielonych do Związku Radzieckiego. Na przykład w nocy z 9 na 10 sierpnia z rąk podkomendnych Chamczuka zginęło 13 mieszkańców wioski Taurów (nie tylko Polaków, ale też Ukraińców), a w nocy z 15 na 16 sierpnia - 18 Polaków w wiosce Panowice.
Im dalej front przesuwał się na zachód, tym bardziej działania Chamczuka się nasilały, bo do ochrony tyłów Armia Czerwona wydzieliła w tej okolicy słabo wyposażone i złożone z niewyszkolonych cywilów jednostki samoobrony (tzw. Istriebitielnyje Bataliony - bataliony niszczycielskie). Tymczasem Szare Wilki i inne oddziały UPA miały za sobą na ogół służbę po stronie Niemców i dysponowały porzuconą przez nich bronią, w tym karabinami maszynowymi, granatnikami, a nawet lekkimi działami.
Tuż przed Bożym Narodzeniem w 1944 r. i w trakcie samych świąt Chamczuk zaatakował kilka wiosek w swoich rodzinnych stronach: Toustobaby, Zawadówkę i Korżowę. W tej pierwszej zginęły 73 osoby, ale tylko trzy w bezpośredniej walce. Jedną trzecią wszystkich zabitych stanowiły dzieci do 12. roku, a Damian Markowski podkreśla, że UP-owcy stracili w całej tej operacji tylko dwóch swoich ludzi i „wbrew ukraińskim zapewnieniom o wojskowym charakterze akcji została ona dokonana jako mordy z zimną krwią”.
2 lutego w nocy Szare Wilki Chamczuka zaatakowały Czerwonogród, gdzie zabiły co najmniej 55 osób. Ukraińcy wdarli się m.in. do tamtejszego klasztoru szarytek i zamordowali w nim dwie zakonnice. Ofiar mogło być więcej, ale część mieszkańców stawiła opór w ruinach wzniesionego jeszcze w średniowieczu zamku.
Cztery dni później doszło do ataku na pobliski Barysz. Pretekstem, podobnie jak w przypadku innych akcji Szarych Wilków, były rzekome polskie ataki na cywilną ludność ukraińską. W trakcie ataku zginęło 120-130 Polaków, głównie dzieci i kobiet, bo miejscowy oddział samoobrony został wysłany w inne miejsce. „Mordy dokonane ze znacznym bestialstwem” – raportował oficer organizacji NIE tuż po tej masakrze.
13 lutego o godz. 3 w nocy złożony z dwóch sotni kureń (odpowiednik polskiego batalionu) Chamczuka zaatakował Puźniki. W miejscowości przebywało wtedy zaledwie kilkanaście osób zdolnych do obrony. Skupiły się w budynku plebanii, skąd skutecznie prowadziły ostrzał.
Zbrodnia w Puźnikach była jedną z ostatnich akcji Szarych Wilków. Już od wiosny 1945 r. aktywność UPA na terenie dawnej Galicji Wschodniej zmalała. Nie ma pewności co do dalszych losów Chamczuka. Według jednych źródeł zmarł na początku 1947 roku, a według innych rok później. Ani on, ani jego podkomendni nigdy jednak nie ponieśli kary za zbrodnię popełnioną w Puźnikach i innych miejscowościach.
Ekshumacje ofiar w Puźnikach trwały od 23 kwietnia do 10 maja. Znaleziono szczątki co najmniej 42 osób - kobiet, mężczyzn i dzieci. Były to pierwsze tego rodzaju prace od czasu zniesienia w listopadzie 2024 r. przez stronę ukraińską zakazu poszukiwań i ekshumacji polskich ofiar wojen i konfliktów na jej terytorium. Jak poinformowała PAP po zakończeniu prac Alina Charłamowa z ukraińskiej fundacji Wołyńskie Starożytności, poszukiwania w tym miejscu będą kontynuowane, ponieważ powinna być tam jeszcze jedna mogiła. Prof. Andrzej Ossowski, genetyk z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, dodał, że badania sondażowe mogą się rozpocząć jeszcze w tym roku.(PAP)
jkrz/ miś/ lm/