
Willa własna, rozgłośnia Polskiego Radia, Sądy Grodzkie, Teatr Wielki i rozbudowa kompleksu budynków Sejmu to jedne z licznych projektów architekta „salonu i władzy” Bohdana Pniewskiego. Mija 60 lat od śmierci „niezniszczalnego” przedstawiciela modernizmu i profesora Politechniki Warszawskiej.
- Bohdan Pniewski był niewątpliwie architektem władzy i zachował tę pozycję zarówno w Polsce międzywojennej, jak i w PRL, jego kariera kwitła w obu systemach. To historia, która wykracza poza architekturę, a wiąże się z jedną z kluczowych kwestii dla historii Polski XX w., to znaczy uwikłania w politykę, w totalitaryzmy, twórcy działającego w różnych systemach politycznych. I to największa zagadka biograficzna - jakim cudem człowiek, który był wręcz nadwornym architektem władzy przedwojennej, zachował, a wręcz moim zdaniem jeszcze umocnił swoją pozycję w Polsce Ludowej - opowiadał PAP w 2021 r. Grzegorz Piątek autor książki „Niezniszczalny. Bohdan Pniewski. Architekt salonu i władzy”.
Architekt urodził się w 1897 r. w Warszawie. Pochodził z zamożnej mieszczańskiej rodziny o ziemiańskich tradycjach. Uczył się w szkole mechaniczno-technicznej Wawelberga i Rotwanda, gdzie poznawał pracę z różnym rodzajem tworzyw, co, jak przypuszcza Piątek, mogło tłumaczyć jego późniejszy kunszt w stosowaniu rzemieślniczego detalu i „graniczące z fetyszyzmem umiłowanie materiału w projektach architektonicznych”. Dopiero później udało mu się podjąć studia architektoniczne. Walczył także w Polskiej Organizacji Wojskowej.
Na zdjęciu sanatorium Patria w Krynicy zbudowana w latach 1932-34 według projektu Bohdana Pniewskiego dla Jana Kiepury. Fot. PAP/Ireneusz Sobieszczuk
Był jednym z założycieli działającego do dzisiaj Stowarzyszenia Architektów Polskich (obecnie SARP). W 1927 roku wszedł w skład tymczasowego zarządu organizacji. Choć w 1934 roku wystąpił oficjalnie po stronie Piłsudczyków, autor jego biografii zwraca uwagę, że „gdyby historia potoczyła się inaczej i Polską rządziliby endecy, Pniewski równie dobrze odnalazłby się jako architekt władzy”. Występował zarówno jako doradca władz, jak i projektant realizujący przyjęte przez nich wytyczne. W 1937 roku wszedł w skład lokalnych władz Obozu Zjednoczenia Politycznego. Wykładał na Politechnice Warszawskiej oraz szefował ówczesnej głównej państwowej galerii sztuki współczesnej – Instytutowi Propagandy Sztuki.
Bohdan Pniewski to postać z charakterem. Podczas jednej z kolacji w pałacu Brühla miał „wzorem Jerzego Lubomirskiego z »Potopu« Sienkiewicza rozbić kryształowy kielich o własną głowę” - przytoczono w książce. Z Janem Kiepurą, dla którego zaprojektował hotel Patria w Krynicy-Zdroju, mówili do siebie per Mistrzu (mimo że obaj mieli wówczas około 30 lat), dużo przy tym żartując.
Na zdjęciu Dom Chłopa – hotel przy placu Powstańców Warszawy, wybudowany w latach 1957-1962 według projektu Bohdana Pniewskiego, widok od ul. Wareckiej. Fot. PAP/Longin Wawrynkiewicz
Swoją architektoniczną karierę zaczął od projektów przygotowanych na wystawy oraz realizacji prywatnych willi. Na początku lat 30. powstały Brama na Wystawę Sanitarno-Higieniczną w Warszawie, Pawilon Pięknej Pani dla warszawskiej firmy odzieżowej B. Herse na Powszechną Wystawę Krajową w Poznaniu oraz Willa Zalewskich na warszawskiej Saskiej Kępie jego autorstwa. Pierwszym gmachem władzy zaprojektowanym według pomysłu Pniewskiego był budynek poselstwa polskiego w Sofii.
Wielkim projektem choć ostatecznie niezrealizowanym była świątynia Opatrzności Bożej. Pniewski do konkursu wysłał dwa projekty. W pierwszym wariancie, jak pisze Piątek „zaproponował rozłożystą bryłę zwieńczoną kopułą, w drugim schodkową kompozycję przypominającą wieżowiec, poprzedzoną owalnym, otoczonym kolumnadą placem, nieco może zbyt dosłownie przypominającym rzymski plac Świętego Piotra”. Jednak żadna z nadesłanych 58 propozycji realizacji świątyni nie została wybrana, ze względu na panujące przekonanie, że architektura budynku powinna być wyraźnie polska, choć członkowie komisji nie byli zgodni, co ma to dokładnie oznaczać. Mimo to architekt za wariant inspirowany gotykiem zdobył jedną z trzech nagród. To ważny moment w jego karierze, ponieważ pokonał wtedy doświadczonych konkurentów, w tym swoich własnych profesorów.
Drogę do kariery architekta władzy otworzył mu projekt modernizacji pałacu Brühla, który miał zostać siedzibą Ministerstwa Spraw Zagranicznych z nowym skrzydłem mieszkalnym dla ministra spraw zagranicznych Józefa Becka i jego rodziny. „Potraktował pierwotną formę pałacu bardziej jako inspirację niż instrukcję. Połączył zachowane elementy z motywami zaczerpniętymi z dwóch różnych faz istnienia obiektu: z barokowej szaty, którą nadał pałacowi pod koniec XVII wieku Tylman z Gameren oraz z osiemnastowiecznej, rokokowej, autorstwa drezdeńskich architektów Joachima Daniela Jaucha i Johanna Friedricha Knöbela” - zwrócił uwagę w książce Piątek. Przywrócił także wysokie, strome dachy, a do wnętrza wprowadził m.in. marmur, bazalt, jedwab i len.
Na zdjęciu gmach Narodowego Banku Polskiego (stan z 1978 r.) od strony pl. Powstańców Warszawy. Fot. PAP/Jan Morek
Architekt razem ze Stanisławem Brukalskim dostał także angaż przy tworzeniu polskiego pawilonu na Wystawę Światową w Paryżu w 1937 roku. Jego centralnym elementem była kamienna rotunda honorowa, w której wnętrzu znajdowała się inskrypcja oraz posągi wybitnych Polaków, m.in. Bolesława Chrobrego, Mikołaja Kopernika, Fryderyka Chopina i Józefa Piłsudskiego.
Pod koniec lat 30. powstała willa własna architekta przy al. Na Skarpie zlokalizowana w Parku im. Marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego w Warszawie. Na swoje potrzeby zaadaptował i przeprojektował XVIII-wieczny budynek projektu Szymona Bogumiła Zuga, w którym w XIX wieku miały odbywać się spotkania loży masońskiej. W czasie Powstania Warszawskiego, budynek stał się areną walki z niemieckim okupantem. Do dziś na posadzce widoczne są ślady krwi walczących. Obecnie budynek służy jako siedziba Muzeum Ziemi Polskiej Akademii Nauk. Podczas urzędowania w niej architekta, w jego pracowni na dole odbywały się zajęcia ze studentami.
Autor biografii architekta tak opisuje w niej willę: „Nadał mu (budynkowi - PAP) formę dwupiętrowego prostopadłościanu z jednopiętrową nadbudówką zwieńczoną lekkim daszkiem. Bryłę obłożył płytami rustykowanego kamienia. Nierówna faktura materiału sugerowała ciężar, pierwotność i związek z ziemią (oczywiście polską)”. Dodaje, że wnętrze także „imponowało bogactwem inteligentnie zestawionych różnorodnych gatunków kamienia”. Najbardziej charakterystycznym elementem wystroju są barwne ludowe misy umieszczone na suficie w bibliotece, dzięki którym można odnieść wrażenie przytulności i ciepła panujących w pomieszczeniu. W jadalni zamontował np. kropielnicę, nie po to by modlić się przed posiłkami, a aby chłodzić w niej wódkę. Architekt postawił na kontrasty faktur materiałów.
Architekt Jerzy Hryniewiecki pisał w 1938 roku w miesięczniku „Architektura i budownictwo”, że dom Pniewskiego można „uznać za muzeum, w którym nie tylko poznajemy materiały w próbkach, ale widzimy bogactwo zastosowań i efektów”, a także nazwał go „ogrodem, w którym autor zasadził najciekawsze szczepy swej myśli architektonicznej”. W tym samym czasie architekt realizował również budowę gmachu Sądów Grodzkich zwanych Pałacem Sprawiedliwości.
Podczas wojny architekt mieszkał w różnych lokalizacjach w Warszawie i okolicznych miejscowościach, a także Kielcach. Przyjmował studentów konspiracyjnej ASP i tajnego Wydziału Architektury. Po wojnie powołano go do komisji przy kierownictwie Biura Odbudowy Stolicy opiniującej projekty i rozwiązania architektoniczne. Został autorem remontu gmachu na al. Niepodległości i 6 sierpnia (obecnie Nowowiejskiej), w celu zaadaptowania go na siedzibę Ministerstwa Komunikacji. W ten sposób został twórcą pierwszego wieżowca w powojennej Warszawie.
Jednym z najważniejszych powojennych projektów architekta była rozbudowa kompleksu budynków Sejmu. Wtedy powstały też gmach Polskiego Radia, Teatr Wielki oraz znajdujące się przy placu Powstańców Warszawy Dom Chłopa i gmach Narodowego Banku Polskiego jego autorstwa.
- Pniewski w PRL-u był jedynym chyba architektem, który miał wielką pracownię w domu. Całe projektowanie architektoniczne zostało bowiem po wojnie w Polsce upaństwowione. Natomiast Pniewski zachował własną pracownię, która dawała pewną iluzję przedwojennego życia – zaznaczył autor.
Jak podkreślił Piątek, pracując nad książką próbował także zbadać, czy miał miejsce jakiś niechlubny „flirt” Pniewskiego z powojenną władzą. - Byłem m.in. w IPN i faktycznie UB szukało na niego haków. Ale wymowne jest, że okazało się, iż był tak dobrze „odizolowany” dzięki wysokiej pozycji towarzyskiej, dzięki temu, że znał ludzi na wyżynach władzy, że ubecy narzekali, iż nie ma do niego dojścia, nie ma kto nawet na niego donieść. I myślę, że to krzepiąca historia, że właściwie w każdych czasach, nawet twórca, który pracuje ściśle z władzą i z politykami musi dobrze żyć, może się do końca nie +ześwinić+ i Pniewskiemu to się chyba udało – zaznaczył.
Pniewskiego nie można jednoznacznie nazwać modernistą. W jego projektach obecne były elementy m.in. gotyku, renesansu i art déco. Czerpał z nowych zdobyczy architektury, ale jednocześnie jego realizacje były zanurzone w tradycji. Choć jego architektura była kreowana na polską, narodową, była wzorowana na włoskiej, co jest pokłosiem jego wyjazdu na stypendium do Włoch, które dzięki temu zwiedził.
Pniewski wypracował własny styl architektoniczny nazywany pniewszczyzną. „(...) Występuje w stolicy tam, gdzie ludzie ważni zajmują się ważnymi sprawami - rządzą, administrują, obradują, przemawiają, występują, przyznają sobie nagrody, uwieczniają się; tam, gdzie performują stołeczność” - napisał Piątek.
Piątek tłumaczył, że czarno-białe patrzenie na historię jest w przypadku Pniewskiego mylące. - Zdarzało się bowiem, że oskarżano go, iż wysługiwał się powojennej władzy, że był cynicznym karierowiczem. Niewątpliwie był człowiekiem zorientowanym na sukces. Natomiast okazuje się, że to działało w obie strony. To znaczy jego pomysł na architekturę - monumentalną, nawiązującą do tradycji architektury polskiej, po prostu podobał się i jednej, i drugiej władzy, bo obie potrzebowały monumentalnej scenografii – podkreślił Piątek. Architekt był profesjonalistą w swoim fachu. Na tak samo wysokim poziomie pracował z prywatnym inwestorem, jak z instytucją zlecająca projekt wielkiego gmachu państwowego. Był jednocześnie artystą potrafiącym kreować niesamowite efekty przestrzenne, używając różnych tworzyw - m.in. kamienia, żelaza i drewna - i biznesmen z wieloma znajomościami dbającym o swój interes.
„Pniewski potrafił łączyć wszystko ze wszystkim. (...) Swojskość i europejskość. Demokrację i rządy twardej ręki. Pewnie można by z tego uszyć program wyborczy. Architektura Pniewskiego zawsze była częścią polityki. Jest nią nadal” - zaznaczył w posłowie książki Marcin Wicha.
Bohdan Pniewski zmarł 5 września 1965 roku w Warszawie.
Książka „Niezniszczalny. Bohdan Pniewski. Architekt salonu i władzy” ukazała się w 2021 r. nakładem Wydawnictwa Filtry i Teatru Wielkiego-Opery Narodowej.
Zuzanna Piwek (PAP)
zzp/ dki/