W Pradze zakończyła się w piątek międzynarodowa konferencja „Demokratyczna rewolucja 1989. 30 lat później”. Dr Paweł Ukielski z PAN ocenił, że o przyczynach i przebiegu zmian w Europie Środkowej wiadomo dużo i raczej nie pojawią się całkiem nowe informacje.
Trzydniową konferencję w siedzibie Senatu zorganizowały Instytut Historii Najnowszej Czeskiej Akademii Nauk oraz Instytut Badania Reżimów Totalitarnych. Grono historyków, politologów, socjologów i psychologów debatowało o przebiegu wydarzeń, które przyniosły wolność narodom Europy Środkowej oraz o ich skutkach.
Uczestnicy podkreślali, że 30 lat po 1989 roku czeskie społeczeństwo jest bardzo rozczarowane i sfrustrowane. „Bardzo wielu badanych jest zdania, że zmiany i przebudowa systemu powinna być bardziej radykalne i głębsze” – mówił czeski socjolog Daniel Prokop.
Prokop, tak jak inni naukowcy, zwracał uwagę, że młode pokolenie w niewielkim stopniu uświadamia sobie, jak wyglądało codzienne życie w latach komunizmu. Brak tej wiedzy należy ich zdaniem jak najszybciej uzupełnić i dlatego naukowcy powinni poświęcić więcej czasu na głębszą analizę związków między okresem sprzed upadku poprzedniego systemu a dniem dzisiejszym.
„Podczas konferencji skupialiśmy raczej nie na opowieści po raz kolejny o tym, co wydarzyło się w poszczególnych krajach, tylko jak to można ująć w globalnej perspektywie” – powiedział w rozmowie z PAP Paweł Ukielski, historyk i politolog z Instytutu Studiów Politycznych PAN, współautor książki o przemianach w 1989 roku i wicedyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego.
Zwrócił m.in. uwagę na wystąpienie kanadyjskiego historyka Jamesa Krapfla, który w bardzo idealistyczny sposób dowodził, że rewolucja 1989 roku mogła zmienić cały świat, gdyby jej ideały zostały później przeniesione na politykę realną. „Odniosłem wrażenie, że zarzucał Zachodowi, że stosując realną politykę bardzo szybko zakończył takie próby” – mówił Ukielski.
O swoim referacie polski badacz powiedział, że skoro konferencja ma w tytule pojęcie "rewolucja", to on zajął się kontrrewolucją. „Dowodzę, że rok 1989 w Europie Środkowej nie był rewolucją, a czymś, co dotąd nie było w tym kontekście używane, poza propagandą komunistyczną – czyli, że była to kontrrewolucja, a więc odrzucenie ideologii i reżimu narzuconego wcześniej przez rewolucję”.
Ukielski podkreślił, że zależy mu na zdjęciu z tego pojęcia odium, jakie nadała mu propaganda. „W dzisiejszym świecie wszyscy obawiają się go używać, ponieważ kontrrewolucja przez dziesiątki lat była określana jako synonim czegoś złego” – powiedział. Dodał, że można się pokusić o stwierdzenie, że rok 1989 był kontrrewolucją, która odniosła największy sukces w dziejach.
Odnosząc się do ewentualnych oczekiwań naukowców badających wydarzenia w 1989 roku, Ukielski stwierdził, że jeśli korzysta się z właściwie nieograniczonego dostępu do archiwów w Europie Środkowej, to wszystko jest już wiadome. „Oczywiście warto byłoby dotrzeć do archiwów sowieckich w większym stopniu. One są teraz trudniej dostępne, niż były na początku w latach 90., ale też nie wydaje mi się, aby jakaś nowa, rewolucyjna wiedza się objawiła” - zaznaczył Ukielski. Jego zdaniem podobne konferencje mogą służyć albo uszczegółowianiu pewnych konkretnych fragmentów znanej już układanki, albo poszukiwaniu nowych ujęć, nowych interpretacji, nawet w skali globalnej.
Ukielski podkreślił, że opis i ocena wydarzeń z 1989 roku musi uwzględniać czynnik gospodarczy. „Gorbaczow wcale nie chciał dawać wolności narodom Europy Środkowej, jak chcieliby niektórzy entuzjaści na Zachodzie. On po prostu zdał sobie sprawę, że dłużej to wszystko nie pociągnie” - mówił, podkreślając znaczenie kosztów wyścigu zbrojeń, jakie ponosili Sowieci.
Bardzo ważną rolę zdaniem Ukielskiego odegrała także gigantyczna porażka ideologiczna. „To była porażka także wśród funkcjonariuszy, którzy też już nie wierzyli w żadne ideały komunizmu, także na najwyższych nawet stanowiskach”.
Z Pragi Piotr Górecki (PAP)
ptg/ fit/ kar/