Niezwykle popularną w PRL biżuterię Spółdzielni ORNO można oglądać na wystawie, otwartej w piątek w Muzeum w Gliwicach. Kolekcja tych precjozów, zgromadzona w gliwickiej placówce, jest jedną z największych w Polsce.
Oprócz własnych zbiorów Muzeum w Gliwicach na wystawie zaprezentowano eksponaty z Muzeum Warszawy i Politechniki Śląskiej w Gliwicach, która użyczyła wykonanych w ORNO w latach 50. insygniów rektorskich i dziekańskich.
Kuratorka wystawy Anna Kwiecień wyjaśniła, jak wyroby ORNO znalazły się w Gliwicach. "Po 1945 roku, po przyłączeniu Gliwic do Polski, w muzeum miejskim opracowano nową strategię gromadzenia i pozyskiwania muzealiów. Na bazie zbiorów po przedwojennym muzeum zaczęto tworzyć kolekcje regionalne, śląskie, ale także i polskie, o charakterze ponadlokalnym. Dzięki Elżbiecie Barbarze Ćwiklińskiej, historykowi sztuki z gliwickiego muzeum rozpoczęto kolekcjonowanie polskich dziewiętnastowiecznych wyrobów ze srebra, ale przede wszystkim polskiej srebrnej biżuterii artystycznej powstałej po 1945 roku W 1972 roku w drodze wymiany za srebro pozyskano do gliwickiego muzeum bezpośrednio w ORNO ponad 200 sztuk biżuterii oraz drobnych form korpusowych" – powiedziała.
"W latach późniejszych kolekcjonowano w muzeum gliwickim już tylko biżuterię unikatową, wyrabianą w egzemplarzach liczących nie więcej niż kilka sztuk dla każdego projektu. Łącznie do dnia dzisiejszego zgromadzono prawie tysiąc unikatowych egzemplarzy biżuterii polskich twórców" – dodała Kwiecień.
Spółdzielnia ORNO założona 18 czerwca 1949 r. w Warszawie, była najbardziej znanym cepeliowskim zrzeszeniem produkującym biżuterię. Wypracowano w niej niezwykle wyrazisty styl, który doskonale współgrał z ówczesnymi tendencjami w sztuce polskiej i światowej. Jego korzeni szukać można w przedwojennej, awangardowej fascynacji sztuką ludową, ideach kooperatywy artysty i rzemieślnika, w dążeniach do łączenia artyzmu i przemysłu.
Wykonane z oksydowanego srebra pierścienie, bransolety, naszyjniki, czy brosze dekorowano półszlachetnymi kamieniami - bałtyckim bursztynem, nefrytami z Dolnego Śląska, a także koralem, perłami, porcelaną, szkłem, kością, czarnym dębem czy skórą.
O biżuterii ORNO - i samej spółdzielni - z uznaniem wyrażała się narratorka powieści "Boczne Drogi" Joanny Chmielewskiej.
W spółdzielni wytwarzano pierścionki, sygnety, naszyjniki, bransoletki, zawieszki, łańcuszki, paski, klamry do włosów, spinki do mankietów, galanterię, w tym tzw. pamiątkarską z motywami warszawskiej Syrenki i herbów innych miast, kasetki, naczynia na przyprawy, noże do papieru, łyżeczki, lusterka, puderniczki, a nawet guziki. Powstawały również łańcuchy rektorskie, prezydenckie, biskupie, okucia lasek rektorskich i pedlowskich, a także metaloplastyka większych rozmiarów (np. ryngrafy, szyldy). Monumentalnym obiektem powstałym w ORNO są zachowane do dzisiaj drzwi bazyliki archikatedralnej św. Jana Chrzciciela w Warszawie projektu Adama Jabłońskiego, wykonane w 1962 r. w blasze miedzianej.
W 1990 r. ORNO zostało sprywatyzowane. Sklep i pracownia z ul. Puławskiej odłączyły się i przekształciły w Spółkę Pracowniczą "Ornament". W 1998 r. spółdzielnię przekształcono w spółkę z o.o., której prezesem został Andrzej Wąsowski, związany z wytwórnią jubilerską Warmet. Także w 1998 r. do oferty powróciły dawne wzory z lat 60. i 70. W 2001 r. nastąpiło przekształcenie spółki w ORNO SA z siedzibą w Grójcu. Od 1990 r. zwalniano pracowników, brakowało maszyn i specjalistów. Ostatecznie w 2003 r. ORNO SA zostało zlikwidowane: zniszczono archiwalia, zamknięto wzorcownię i wyprzedano biżuterię. (PAP)
autorka: Anna Gumułka
lun/ pat/