Ukraińcy jak nigdy potrzebują dziś jedności, by bronić swej niepodległości i wolności – oświadczył prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w Dniu Wolności i Godności, poświęconym szóstej rocznicy rewolucji z przełomu 2013 i 2014 r. oraz rocznicy pomarańczowej rewolucji z 2004 r.
Szef państwa z małżonką Ołeną zapalił w czwartek znicze przed krzyżem, upamiętniającym tzw. niebiańską sotnię. Mianem tym określani są ludzie, którzy zginęli w starciach z milicją i oddziałami specjalnymi Berkut podczas protestów na Majdanie Niepodległości w Kijowie.
„W chwilach historycznych i trudnych Ukraińcy zawsze pokazują niezwykłą jedność. Stoimy ramię w ramię niezależnie od wieku, płci i wyznania. I dziś, jak nigdy, potrzebna jest nam ta jedność, by bronić kraju, naszej niezawisłości, wolności i prawa do samodzielnego wyboru naszej przyszłości” - powiedział.
Prezydent spotkał się również z bliskimi ofiar starć na Majdanie, którym obiecał, że uczyni wszystko dla wyjaśnienia ich śmierci.
„Rozmawialiśmy już o tym, by wzmocnić grupę śledczych, którzy nad tym pracują. Chcemy wyników ich działań” - podkreślił Zełenski.
Życzenia z okazji Dnia Godności i Wolności złożył w czwartek rodakom poprzednik obecnego szefa państwa, a dziś opozycyjny deputowany do parlamentu, Petro Poroszenko.
„Wolność to możliwość swobodnego podróżowania po Europie i całym świecie. Godność to perspektywa uzyskania członkostwa w Unii Europejskiej i NATO. Wolność i godność to radość posługiwania się językiem ojczystym, chodzenia do własnej cerkwi i znajomości własnej historii oraz szacunku wobec praw innych” - napisał na Facebooku.
Była premier Julia Tymoszenko podkreśliła, że ludzie, którzy sześć lat temu wyszli na protesty na Majdanie, myśleli właśnie o wolności.
„To właśnie dzięki nim Ukraina dotychczas istnieje. Dzięki nim zawsze będzie istniała. Dzięki nim nasza Ukraina prowadzi ciężką walkę o prawdziwą niezawisłość. I dzięki nim odniesiemy zwycięstwo. Innego prawa i innego wyboru nie mamy” - oświadczyła opozycyjna dziś polityk na Facebooku.
Protesty na Majdanie rozpoczęły się 21 listopada 2013 r. po decyzji rządu ówczesnego premiera Mykoły Azarowa i prezydenta Wiktora Janukowycza o wstrzymaniu przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską.
W nocy z 21 na 22 listopada przeciwko tej decyzji protestowało około 2 tys. ludzi. W niedzielę 24 listopada w marszu poparcia dla integracji europejskiej ulicami Kijowa przeszło już 100 tys. ludzi.
Protesty nasiliły się w grudniu i trwały w styczniu i lutym 2014 r. W wyniku walk ulicznych między demonstrantami a milicją zginęło ponad 100 osób. Pod koniec lutego Janukowycz został obalony, zbiegł z kraju i do dziś ukrywa się w Rosji.
W styczniu został skazany na 13 lat pozbawienia wolności w zaocznym procesie dotyczącym zdrady stanu. Sąd uznał go za winnego sprzyjania agresywnej wojnie przeciwko Ukrainie ze strony Federacji Rosyjskiej.
Po ucieczce Janukowycza z kraju doszło do zajęcia przez Rosję należącego do Ukrainy Krymu, a następnie do prorosyjskiej rebelii w Donbasie na wschodzie kraju. Wspierani przez Kreml separatyści wiosną 2014 roku proklamowali tam dwie samozwańcze republiki ludowe, doniecką i ługańską. Konflikt w tym regionie Ukrainy trwa. Według ONZ w jego wyniku śmierć poniosło ok. 13 tys. osób.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ ndz/ jar/