Tom "Poezje zebrane (1931-1944)" gromadzi wszystkie znane utwory Zuzanny Ginczanki, m.in. odnaleziony rękopis poematu "Pieśń nad Pieśniami" oraz wiersze z prasy. Redaktorka tomu - Izolda Kiec - opublikuje w przyszłym roku biografię poetki.
"Nazywano ją Gwiazdą Syjonu, a wspomnienia, które o niej przetrwały, głoszą urodę jej ciała, wspominając niewiele o jej tekstach" – pisała Maria Janion.
Obdarzoną niezwykłą urodą Ginczankę porównywano do Sulamitki, oblubienicy z "Pieśni nad pieśniami", opiewano jej "sarnie oczy" - każde innego koloru. Tuwim, dzwoniąc, przedstawiał się: "Tu jeden ze starców". Jej wiersze, zwłaszcza te, w których pisała o kobiecej seksualności, nawet znajomi z kręgów literackich odbierali, jako prowokacyjne. W 75 lat po śmierci poetki jej twórczość zaczyna być doceniana. "Poezje zebrane" pod redakcją Izoldy Kiec zbierają wszystkie zachowane utwory Ginczanki.
Poetka urodziła się jako Sara Polina Gincburg 15 marca 1917 r. w Kijowie, w mieszczańskiej rodzinie zasymilowanych Żydów. Wiersze pisała już jako 10-latka. Babcia, która ją wychowywała, była rosyjskojęzyczna, ale Zuzanna samodzielnie nauczyła się języka polskiego. Zafascynowana poezją Tuwima i prozą Ewy Szelburg-Zarembiny wybrała polskie gimnazjum. We wczesnym wierszu "Koniugacja" pisała: "kiełkujący kłączami wyraz/ wtargnął we mnie, wrósł jak ojczyzna/mowa moja jest dla mnie krajem/urodzajnym, skibnym i dobrym".
Debiutowała utworem "Uczta wakacyjna" (1931) zamieszczonym w gazetce równieńskiego gimnazjum, trzy lata później jej wiersz "Gramatyka" został wyróżniony na Turnieju Młodych Poetów ogłoszonym przez "Wiadomości Literackie". W jury konkursu zasiadał Julian Tuwim, który dostrzegł talent Zuzanny i wspierał jej karierę poetycką.
Gdy po maturze podjęła w Warszawie studia na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Warszawskiego, zaprzyjaźniła się ze środowiskiem "Wiadomości Literackich" i "Skamandra". Od 1936 r. Ginczanka współpracowała z tygodnikiem satyrycznym "Szpilki" i to dzięki redakcyjnemu koledze Erykowi Lipińskiemu jej wiersze przetrwały wojnę. Bywała w ulubionym lokalu Skamandrytów - kawiarni Ziemiańskiej, była też stałym gościem przy stoliku Witolda Gombrowicza w kawiarni "Zodiak". W 1936 roku wydała tomik "O centaurach".
"Znałem ją z Warszawy ze stolika Gombrowicza w Zodiaku. Obok Gizeli Ważykowej była tam najpiękniejszą kobietą. I chyba wtedy najmłodszą. Wyglądała jak Sulamitka. Miała jedno oko tak czarne, że aż tęczówka zdawała się przesłaniać źrenicę, a drugie brązowe z tęczówką w złote plamki. Wszyscy zachwycali się jej wierszami, w których, jak w jej urodzie, było coś z kasydy perskiej" - wspominał Jan Kott. Julian Tuwim mawiał o jej niezwykłych oczach: "Haberbusch i Schiele", co odnosiło się do nazwy browaru słynącego z produkcji jasnego i ciemnego piwa.
Pierwsze lata wojny Ginczanka spędziła we Lwowie, gdzie wyszła za mąż za krytyka sztuki Michała Weinziehera i dostała pracę księgowej. 17 września 1940 r. wstąpiła do Związku Radzieckich Pisarzy Ukrainy. Po zajęciu Lwowa przez Niemców musiała maskować swoje pochodzenie, co nie było łatwe ze względu na jej semicką urodę.
Na Ginczankę - jako ukrywającą się Żydówkę - złożyła donos niejaka Chominowa, gospodyni kamienicy, gdzie poetka mieszkała. Nazwisko denuncjatorki znamy z jednego z ostatnich wierszy Ginczanki, rozpoczynającego się od horacjańskiej sentencji "Non omnis moriar", nawiązującego do "Testamentu mojego" Juliusza Słowackiego. Ginczanka napisała w nim: "Nie zostawiłam tutaj żadnego dziedzica,/ Niech więc rzeczy żydowskie twoja dłoń wyszpera,/ Chominowo, lwowianko, dzielna żono szpicla, / Donosicielko chyża, matko folksdojczera".
Jednak tym razem, mimo donosu, Ginczance udało się uciec. W 1943 r. wraz z mężem znalazła bezpieczne schronienie w Krakowie, gdzie ukrywała się w mieszkaniu Elżbiety Mucharskiej. Prawdopodobnie po donosie jednego z sąsiadów, Ginczankę aresztowano i osadzono w więzieniu. 18 kwietnia 1944 r. 27-letnia Zuzanna Ginczanka wysłała z więzienia na ul. Czarnieckiego list z prośbą o "żywność, ocet sabadylowy, jabłka, pantofle na podeszwie sznurkowej nr 38" - to ostatni znany tekst skreślony ręką poetki.
Do dziś dnia nie poznaliśmy okoliczności jej śmierci. Według ustaleń historyka IPN Ryszarda Kotarby poetka została najprawdopodobniej rozstrzelana wiosną 1944 r. na terenie niemieckiego obozu koncentracyjnego KL Płaszów jako Zuzanna Gincburg.
Praktyką Gestapo w tym czasie było wysyłanie więźniów na egzekucje do Płaszowa. Ostatnia wiadomość o Ginczance pochodzi z 18 kwietnia, a w maju więzienie przy Czarnieckiego zostało zlikwidowane. W tym kontekście można przywołać udokumentowany fakt przywiezienia do Płaszowa 5 maja 1944 r. większej grupy więźniów. Tylko nielicznych spośród nich pozostawiono w obozie (szukano fachowców), a blisko 30 osób, przeważnie kobiet pochodzenia żydowskiego, natychmiast rozstrzelano. To, że w tej grupie znalazły się Zuzanna Ginczanka i jej przyjaciółka, wydaje się bardzo prawdopodobne.
Witold Gombrowicz pisał po wojnie do Stanisława Piętaka: „Proszę Cię, napisz mi kiedy, jaka była śmierć tej biednej Giny. Dlaczego piszesz, że ją męczono?(...) Przypomniało mi się, jak kiedyś na Mazowieckiej, wracając do domu z +Zodiaku+ tłumaczyłem Ginie, że na tę zbliżającą się wojnę trzeba koniecznie zaopatrzyć się w truciznę. A ona się śmiała...".
Opublikowany przez Marginesy tom "Poezje zebrane (1931–1944)" zredagowała Izolda Kiec, która w przyszłym roku, nakładem tego samego wydawnictwa opublikuje nową, rozszerzoną, uzupełnioną i pogłębioną, biografię Zuzanny Ginczanki. (PAP)
autor: Agata Szwedowicz
aszw/ agz