Nie jesteśmy zaskoczeni słowami, które padają z ust prezydenta Rosji Władimira Putina w ostatnim czasie, byliśmy na to przygotowani – powiedział w sobotę rzecznik prezydenta Błażej Spychalski.
W związku z ostatnimi wypowiedziami prezydenta Putina, dotyczącymi genezy wybuchu II wojny światowej, w piątek ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew został wezwany pilnie do Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Spychalski w radiowej Trójce powiedział, że wypowiedzi Putina nie są zaskoczeniem dla polskich władz. "Wczoraj pan prezydent miał ponaddwugodzinną naradę m.in. właśnie w tej kwestii. Według nas wynika to tylko i wyłącznie z tego, że polska polityka zagraniczna odnosi ogromne sukcesy w ostatnim czasie, przede wszystkim na kanwie bezpieczeństwa" - mówił.
Jak dodał, "po pierwsze amerykańskie wojska stacjonują w Polsce, po drugie polska armia się modernizuje, a po trzecie mówimy o kwestiach bezpieczeństwa energetycznego, bo wiemy, że to zawsze było bardzo silne narzędzie w rękach Rosji, którego Rosja używała bardzo często".
"Dzisiaj jesteśmy w dalece innym miejscu, niż byliśmy jeszcze kilka lat temu w tym zakresie, przede wszystkim właśnie bezpieczeństwa. Władze rosyjskie to widzą i władze rosyjskie poprzez prezydenta Putina podejmują tego typu akcje. My jesteśmy na nie przygotowani" - wskazał rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy.
"Te działania, które będziemy mogli podejmować, będziemy podejmowali" - zadeklarował Spychalski. Na pytanie, czy polski prezydent będzie wydawał jakieś oświadczenie w tej sprawie, Spychalski odpowiedział, że od tego jest MSZ. "Stąd bardzo szybka reakcja MSZ, wezwanie ambasadora. Proszę pamiętać o przemowie pana prezydenta z 1 września w Warszawie. Prezydent bardzo wyraźnie mówił o tym, że II wojnę światową rozpoczął tandem rosyjsko-niemiecki. Gdyby nie porozumienie, pakt Ribbentrop-Mołotow, to pewnie II wojna światowa albo nigdy by się nie zaczęła, albo nie zaczęłaby się 1 września 1939 r. Prezydent bardzo silnie to akcentował, stąd te wszystkie deklaracje, które padają teraz z ust władz rosyjskich" - mówił rzecznik prezydenta.
W ubiegłym tygodniu prezydent Rosji Władimir Putin skrytykował wrześniową rezolucję Parlamentu Europejskiego dotyczącą wybuchu II wojny światowej. Putin wyraził m.in. ocenę, że przyczyną II wojny światowej był nie pakt Ribbentrop-Mołotow, a pakt monachijski z 1938 roku. Podkreślił przy tym wykorzystanie przez Polskę układu z Monachium do realizacji roszczeń terytorialnych dotyczących Zaolzia. Przekonywał też m.in., że we wrześniu 1939 roku Armia Czerwona w Brześciu nie walczyła z Polakami i w tym kontekście "niczego Polsce Związek Radziecki w istocie nie odbierał".
Rosyjski prezydent wypowiadał się na temat II wojny światowej na spotkaniu z przywódcami Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej w Petersburgu. Odczytywał tam dokumenty dotyczące wydarzeń z lat 1938-1939, kładąc szczególny nacisk na układ monachijski i zgodę europejskich mocarstw na zajęcie przez Niemcy hitlerowskie części Czechosłowacji. Putin odczytywał m.in. dokumenty mające świadczyć o kontaktach przedstawicieli ówczesnych władz polskich z przedstawicielami III Rzeszy. Oznajmił, że ludzie, którzy prowadzili takie rozmowy, "wystawili swój naród, naród polski, pod (uderzenie) niemieckiej machiny wojennej" i "przyczynili się do tego, że rozpoczęła się II wojna światowa".
Putin sformułował też zarzuty wobec przedwojennego polskiego ambasadora w Niemczech Józefa Lipskiego, który - według rosyjskiego prezydenta - miał obiecywać postawienie w Warszawie pomnika Hitlerowi, jeśli wysłałby on polskich Żydów na zagładę do Afryki. "Łajdak, antysemicka świnia, inaczej powiedzieć się nie da. W pełni solidaryzował się on (Lipski) z Hitlerem w jego antysemickim nastawieniu i, co więcej, obiecywał wystawić mu w Warszawie pomnik za niegodziwości wobec narodu żydowskiego" - mówił w zeszłym tygodniu Putin uczestnicząc w posiedzeniu kolegium kierowniczego ministerstwa obrony Rosji.
Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz ocenił, że "ostatnie twierdzenia najwyższych przedstawicieli władz rosyjskich pokazują, że do rosyjskiej wyobraźni historycznej świadomie i agresywnie próbuje wprowadzać się stalinowską narrację dziejową". "Te bazujące na propagandzie totalitarnego państwa twierdzenia, stoją w rażącej sprzeczności ze zobowiązaniami międzynarodowymi Federacji Rosyjskiej, a także są szyderstwem z milionów ofiar stalinowskiego totalitaryzmu, którego ofiarą był też naród rosyjski" - mówił Przydacz. (PAP)
autor: Marcin Jabłoński
mja/ mrr/