"Święty Jan Paweł Wielki" - to tytuł wywiadu-rzeki z papieżem Franciszkiem, który ukaże się we Włoszech we wtorek. Rozmowę uzupełnioną o fakty z życia Jana Pawła II przeprowadził włoski ksiądz Luigi Maria Epicoco w związku z 100. rocznicą urodzin papieża Polaka.
Książka ukaże się nakładem katolickiego wydawnictwa Edycja Świętego Pawła (Edizioni San Paolo). W komentarzach zauważa się, że w czasie rozmowy Franciszek przedstawia się jako kontynuator linii świętego Jana Pawła II i wyraża przekonanie, że bogactwo jego nauczania należy podkreślać i stale pogłębiać.
Zapytany, co robił 16 października 1978 roku w chwili ogłoszenia wyboru kardynała Karola Wojtyły na konklawe, Franciszek odpowiedział: "Pamiętam, że byłem w samochodzie, jechałem z wydziału teologii do kolegium San Miguel". "Usłyszałem nazwisko Wojtyła i pomyślałem, że to papież z Afryki. Potem powiedzieli mi, że to Polak" - dodał.
Papież przyznał, że nie miał wtedy żadnych kontaktów z metropolitą krakowskim. Jak zaznaczył, gdy po raz pierwszy usłyszał Jana Pawła II, natychmiast poczuł do niego wielką sympatię.
Jana Pawła II po raz pierwszy "spotkałem w mrocznym momencie mojego życia, kiedy przyjechał do Argentyny po raz drugi w 1987 roku. Wróciłem z Niemiec po okresie, który tam spędziłem pisząc doktorat" i "po to, by oddalić się trochę od klimatu napięć w mojej prowincji religijnej" - opowiedział papież.
Franciszek ocenił, że funkcję prowincjała jezuitów pełnił z "nadmierną stanowczością" w "trudnym okresie w Argentynie".
"W tym trudnym momencie byłem w kolegium Salvador. Tam mieszkałem. Nuncjusz zaprosił mnie na spotkanie z papieżem. Przywitałem się z nim, a nuncjusz powiedział po cichu, że jestem jezuitą. On powtórzył głośno: +A, jezuita+. To spotkanie bardzo mnie poruszyło, to było pocieszenie w trudnym momencie. To był jedyny raz, gdy go spotkałem bezpośrednio, zanim zostałem biskupem" - opowiedział papież.
Wyraził przekonanie, że polski papież odegrał decydującą rolę w obaleniu muru berlińskiego.
"W tym historycznym momencie Jan Paweł II stał się wyrazicielem dążenia narodu do wolności i zjednoczył wszystkie te dobre siły, które doprowadziły do tej tak decydującej zmiany" - oświadczył Franciszek.
Mówiąc o kapłaństwie, położył nacisk na pełną zgodność z linią papieża Polaka. "Wystarczy przeczytać moje listy na Wielki Czwartek albo kazania, jakie wygłaszałem w różnych latach jako biskup Buenos Aires, by zobaczyć totalną zgodność z myślą świętego Jana Pawła II w kwestii kapłaństwa" - stwierdził.
Papież zapytany o to, czy zniesienie celibatu mogłoby być, jak twierdzą niektórzy, skutecznym remedium na kryzys powołań, zwłaszcza w Europie oraz problem nadużyć seksualnych w Kościele, odparł: "Jestem przekonany, że celibat jest darem, łaską, a ja, podążając śladami Pawła VI i Jana Pawła II oraz Benedykta XVI, czuję mocny obowiązek myślenia o celibacie jako o decydującej łasce, która charakteryzuje łaciński Kościół katolicki". "Powtarzam, to łaska, a nie ograniczenie" - dodał Franciszek.
W części na temat nauczania polskiego papieża Franciszek powiedział, że "Ameryka Łacińska pokochała Jana Pawła II". "Wiele krajów miało trudności ze zrozumieniem, że teologia wyzwolenia posługująca się analizą marksistowską groziła wejściem na drogę ideologiczną, która w pewnym sensie mogła zdradzić autentyczne przesłanie Ewangelii" - podkreślił. "Jan Paweł II pochodził z kraju, który cierpiał z powodu marksizmu i miał wielką zdolność wyczucia tego ryzyka" - dodał.
Zdaniem Franciszka niektóre wypowiedzi w sprawie teologii wyzwolenia papieża nie były podyktowane przez postawę "zamknięcia", ale przez próbę zachowania autentyczności Ewangelii.
Papież uważa, że istnieje ryzyko "ideologicznych interpretacji" nauczania papieża Wojtyły, "chęci wzięcia tylko niektórych aspektów z jego rozważań i uczynienia z nich sloganów, oddzielając je od rzeczywistości, od konkretnego kontekstu".
Zdaniem Franciszka trzeba bronić nauczania Jana Pawła II od "wszelkiej formy ideologizacji" i czerpać z niego "profetyczną intuicję", która - jak zaznaczył - jest ważna i musi być dalej pogłębiana.
Karola Wojtyłę opisał jako "człowieka Bożego, człowieka modlitwy". "Wystarczyło popatrzeć, jak się modli, by zdać sobie sprawę z tego, jak potrafił całkowicie zanurzyć się w tajemnicy Boga" - podkreślił.
Na uwagę, że w każdej epoce zło przejawia się w różny sposób, Franciszek powiedział, że obecnie jednym z nich jest "teoria gender". "Chcę zarazem natychmiast sprecyzować, że mówiąc to, nie odnoszę się do tych, którzy mają orientację homoseksualną. Katechizm Kościoła katolickiego zachęca nas bowiem do towarzyszenia i otoczenia opieką duszpasterską tych braci i sióstr" - zastrzegł.
"Moje odniesienie jest szersze i dotyczy groźnych korzeni kulturowych, które jawnie chcą zniszczyć u źródła stwórczy projekt, jaki Bóg chciał dla każdego z nas: różnorodność, odróżnienie" - dodał. W gender zdaniem papieża chodzi o to, by "wszystko stało się homogeniczne, neutralne".
"To atak na różnice, na kreatywność Boga, na mężczyznę i kobietę. Jeśli ja to mówię w jasny sposób, to nie po to, by kogoś dyskryminować, ale by ostrzec wszystkich przed pokusą ulegania temu, co było szaleńczym projektem mieszkańców Wieży Babel, by znieść różnice i szukać jednego języka, jedynej formy, jedynego narodu" - stwierdził Franciszek.
Jak zaznaczył, taka uniformizacja doprowadziła do destrukcji, gdyż jest to "projekt ideologiczny, który nie liczy się z rzeczywistością, prawdziwą różnorodnością osób, wyjątkowością każdego, różnicami".
"To nie anulowanie różnic zbliża nas do siebie" - ocenił papież. W jego opinii w gender widać, jak "idea chce narzucić się rzeczywistości i to w sposób podstępny", "chce podkopać fundamenty ludzkości we wszystkich środowiskach i na wszystkich szczeblach edukacji, staje się dyktatem kulturowym", który "jest narzucany z góry przez niektóre państwa jako jedyna możliwa droga kultury, do której trzeba się dostosować".
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ akl/