W najnowszym numerze miesięcznika historycznego „Mówią wieki” redakcja przypomina o wpływie wielkich epidemii na dzieje Europy. Choroby zakaźne wpływały nie tylko na przemiany społeczne, ale również polityczne i mentalnościowe w każdym zakątku Starego Kontynentu.
Jak zauważa redaktor naczelny „Mówią wieki”, prof. Michał Kopczyński, „przykra prawda, że człowiek nie jest panem świata, a w każdym razie jego panowanie nie jest zagrożone, dociera do nas dopiero w ostatnio”. Jego zdaniem epidemia koronawirusa sprawiła, że wśród współczesnych społeczeństw pojawił się nieco zapomniany lęk przed nieznanym. To traumatyczne doświadczenie sprawiło, że możemy lepiej zrozumieć postawy ludzi przeszłości, którzy niemal stale stykali się z niebezpieczeństwem nagłej śmierci w wyniku epidemii. „Z punktu widzenia historyka doświadczenie epidemii jest podróżą w czasie. Wszystkie ograniczenia, którym dziś podlegamy, były już kiedyś znane” – podkreśla prof. Kopczyński.
Najtragiczniejsza epidemia w dziejach Europy miała miejsce w połowie XIV wieku. Czarna śmierć doprowadziła do prawdziwego spustoszenia demograficznego niemal całego kontynentu. Epidemia wpłynęła także na ówczesne obyczaje, często w sposób zupełnie dla nas niezrozumiały. „W późnym średniowieczu z miast znikły publiczne łaźnie, w których obok ablucji klienci mogli rozerwać się hazardową grą w kości lub miłostkami. Ale to nie nagany moralistów spowodowały ich zanik, lecz przekonanie, iż kąpiel otwiera pory skóry i zwiększa ryzyko śmierci” – przypomina prof. Kopczyński. Tym samym to kolejna epoka – nowożytność – wbrew popularnym wyobrażeniom była okresem wzgardzenia higieną i zastąpienia stosunkowo częstych kąpieli używaniem pachnideł i dbałością o śnieżną biel koszul i kołnierzyków.
Dziś znacznie rzadziej pamiętane są nowożytne epidemie dżumy, mimo że ich skutki w niektórych regionach Europy były katastrofalne. Jak przypomina w swoim artykule prof. Andrzej Karpiński, strach był niemal namacalnie odczuwany w ówczesnych miastach. Trwogę wywoływała nie tylko choroba, ale również atmosfera zagrożenia. „Im dłużej trwała epidemia, tym trudniej znoszono zagrożenie. Miasta pustoszały, po ulicach snuli się posługacze szpitalni, cyrulicy, księża udzielający sakramentów, budzący grozę grabarze” – pisze prof. Karpiński.
Demograf dr Agnieszka Fihel przypomina czytelnikom o wielkiej i często niedocenianej zmianie, jaką była XIX-wieczna transformacja demograficzna. To wówczas, dzięki postępowi medycyny i rozwojowi cywilizacyjnemu doszło do gwałtownego zmniejszenia się liczby zgonów spowodowanych chorobami zakaźnymi. „Istotą przejścia epidemiologicznego była zmiana struktury przyczyn zgonów, mianowicie zastąpienie pandemii chorób zakaźnych chorobami zwyrodnieniowymi (przewlekłymi) lub wywołanymi przez aktywność ludzi. Przykładem niech będzie ewolucja natężenia zgonów w Anglii i Walii w latach 1848– 1947. W tym czasie przeciętna długość życia mężczyzn wzrosła z 38 do 64 lat, a kobiet z 40 do 69 lat, zatem poziom ogólnej umieralności spadł średnio o 42 proc. dla obu płci” – stwierdza autorka.
Epidemie powracały w okresach wielkich kryzysów, szczególnie wojen. W 1918 r. na wyniszczone I wojną światową społeczeństwa europejskie spadła epidemia grypy hiszpanki. Prof. Michał Kopczyński opisuje dramat transatlantyku SS „Leviathan” transportujące amerykańskich żołnierzy do Francji. Gdy po tygodniowej podróży 7 października okręt zawinął do Brestu, na pokładzie było 969 chorych i 70 zmarłych. Był to jedynie wycinek dramatu, do którego doszło na pokładach amerykańskich okrętów. „Jak wynika ze statystyk wojskowych, w okresie ataku grypy, czyli we wrześniu i październiku 1918 roku, przerzucono z USA do Europy na pokładach 38 statków 129 tys. żołnierzy. 12 tys. z nich zachorowało, a 1180 zmarło” – pisze prof. Kopczyński.
Europa przeżywała dramatyczne chwile również wiosną 1848 r., gdy w niemal wszystkich jej zakątkach trwało rewolucyjne wrzenie. Francuski historyk Hervé Robert rozważa przyczyny błyskawicznego upadku monarchii lipcowej i motywy kierujące postępowaniem ostatniego króla Francji. Monarchię udało się uratować w dwóch innych stolicach Europy – Berlinie i Wiedniu. Oba państwa niemieckie nigdy jednak nie wróciły już do klasycznego absolutyzmu. Rok 1848 sprzyjał również pojawianiu się nowych talentów politycznych. „Coraz większej dynamiki zaczęła nabierać kariera polityczna junkra ze Starej Marchii, który dał się podczas rewolucji poznać jako ultrakonserwatywny poseł – Ottona von Bismarcka” – stwierdza dr hab. Piotr Szlanta z UW.
Klęska wiosny ludów otworzyła również nową epokę w dziejach zaboru pruskiego. Niepowodzeniu zrywu w Wielkopolsce skłoniło miejscowe elity do ponownego przemyślenia metod walki o tożsamość narodową i niepodległość. W sierpniu 1848 roku na łamach konserwatywno-katolickiego Przeglądu Poznańskiego po raz pierwszy użyto pojęcia roboty organiczne, wprowadzając je na trwałe do polskiego języka politycznego” – przypomina prof. Przemysław Matusik z Uniwersytetu Adama Mickiewicza.
Tak jak w poprzednich numerach magazynu w dodatku „Klio w kuchni” temat związków historii kultury i dziejów kulinariów. Tym razem Maria Falińska zajęła się rolą piwa w sferze sacrum plemion germańskich. Piwem mieli raczyć się wszyscy, nawet herosi i bogowie. „Powszechność piwa u Germanów miała przełożenie na gusta bogiń i bogów, którzy raczyli się piwem – to znaczy, że nie byli wybredni, nie szukali trunków nieosiągalnych dla człowieka. Warzenie piwa dla istot boskich stanowiło jakby misterium − bo przecież pochylą się nad nim boscy biesiadnicy, posmakują, pochwalą, pobłogosławią” – podkreśla Maria Falińska.
W dodatku tematycznym „Ludzie i pieniądze 1794-1914” przygotowanym we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim dwa artykuły przybliżające sytuację gospodarczą Księstwa Warszawskiego. Jak zauważa znawca epoki prof. Jarosław Czubaty stan finansów „małego państwa wielkich nadziei” od początku był niezwykle trudny. Ich stan pogarszało ogromne zadłużenie, które do historii przeszło jako „sumy bajońskie”. Kwestia ich spłaty została rozwiązana dopiero w czasach Królestwa Polskiego, a ich nazwa na trwałe zagościła w polskiej kulturze i pamięci historycznej.
Michał Szukała (PAP)