Sprawę Barbary Ubryk – historię więzionej w krakowskim klasztorze Karmelitanek Bosych przez ponad 20 lat zakonnicy, która bulwersowała opinię publiczną Europy w II połowie XIX wieku - opisała w książce pt. „Ja nie mam duszy” Natalia Budzyńska.
O tym wydarzeniu dyskutowano w Wiedniu, Paryżu i Nowym Jorku: 20 lipca 1869 roku do Sądu Rejonowego w Krakowie wpłynął anonim informujący o przetrzymywaniu w klasztorze Karmelitanek Bosych, w nieludzkich warunkach, zakonnicy. Postanowiono zbadać prawdziwość podanych faktów. Następnego dnia w krakowskim klasztorze, w pomieszczeniu z zamurowanym oknem, na strzępkach słomy służącej za materac, policjanci odkryli nagą, trupiobladą, kompletnie wychudzoną kobietę, wydającą przeraźliwe jęki.
Jak się okazało, Barbarę Ubryk przetrzymywano tam ponad dwadzieścia lat. Zdaniem lekarzy kobieta była w stanie skrajnego wycieńczenia, a ważyła jedynie 34 kg. Wykazywała objawy obłąkania.
W Krakowie – gdy prasa ujawniła sprawę – wybuchły zamieszki, tłum powybijał okna w klasztorach, obrzucił zakonników kamieniami, raniąc wiele osób. Na ulicach pojawiło się wojsko. Historia Barbary Ubryk trafiła na wyjątkowo podatny grunt przetaczającej się przez Europę fali antyklerykalizmu. Przed sądem stanęły przełożone zakonnicy, które zdecydowały o jej uwięzieniu. Ostatecznie zostały jednak uwolnione od wszystkich zarzutów.
„Nie wyglądała tak, jak ją chcieli widzieć żądni sensacyjnej opowiastki czytelnicy gazet i jak ją przedstawiali w gazetach ilustratorzy. Nie była młoda, a piękne długie włosy nie osłaniały jej nagiego ciała. Jej historia nie miała też nic wspólnego z powstającymi na bieżąco legendami. Nie zamknięto jej za próbę ucieczki z żeńskiego klasztoru, w którym obowiązywała najsurowsza reguła, ani też z powodu nieszczęśliwej miłości, ani nawet przez grzech nieczystości” – pisze w swoje książce Budzyńska.
Kim była Barbara Ubryk i co sprawiło, że dwadzieścia lat spędziła w odosobnieniu?
Barbara (przed złożeniem ślubów Anna) Ubryk trafiła do krakowskich karmelitek w 1840 r., w wieku 23 lat. Pochodziła z Węgrowa na Mazowszu. W 1838 r. wstąpiła do warszawskich wizytek, lecz niedługo później musiała opuścić zgromadzenie wskutek „choroby”. W Krakowie pierwsze objawy przypadłości ujawniły się ok. 1842 r. Śmiała się na głos w kościele, bywało że nie reagowała na bodźce zewnętrzne, całkiem naga śpiewała i tańczyła, bywała też agresywna. Reakcją sióstr było najpierw domowe leczenie pijawkami lub upustem krwi, potem wtrącenie do karceru, co jeszcze bardziej pogłębiało niepokojące objawy. W końcu po konsultacjach z lekarzami postanowiono chorą całkowicie odizolować.
Autorka przekonuje, że tak naprawdę Barbara Ubryk nie była atrakcyjna, atrakcyjne były tylko okoliczności sprawy, o której cały Kraków mówił latem 1869 roku. I nie tylko Kraków, historią wielokrotnie i na różne sposoby przekształcaną karmili się czytelnicy gazet w Wiedniu, Londynie, Lizbonie, Mediolanie, a nawet w Toronto i Filadelfii.
„W tym czasie, kiedy pisano o niej kolejne artykuły i wydawano broszury z tytułami w stylu +Zbrodnia w klasztorze+, pięćdziesięcioletnia siostra Barbara pozostawała pod opieką lekarzy w Szpitalu Świętego Ducha w Krakowie. A kiedy publiczność się nasyciła wszyscy o niej zapomnieli. Zmarła po kolejnych dwudziestu latach. Podzieliła los innych chorych psychicznie, którzy nie mając dokąd wrócić, zostawali w szpitalu do końca życia. Nawet jeśli ktoś ją odwiedzał, nawet jeśli o niej myślał, to niczego się dziś o tym okresie nie dowiemy” – podkreśla Budzyńska.
Natalia Budzyńska to kulturoznawca i dziennikarka, autorka reportaży i biografii nagrodzona Feniksem 2018 w kategorii eseistyka.
Książkę wydało Wydawnictwo Znak.
Źródło: MHP