80 lat temu, 31 maja 1940 r., Niemcy zniszczyli pomnik Chopina stojący od 1926 r. w warszawskich Łazienkach, dłuta Wacława Szymanowskiego. Już przedwojenne przewodniki turystyczne uznawały go za jeden z trzech – obok Syrenki i Kolumny Zygmunta – symboli stolicy Polski.
„Warszawa może się poszczycić jedynym w Europie pomnikiem secesyjnym. To pomnik Fryderyka Chopina” - napisał historyk sztuki Janusz A. Mróz w artykule „Sentymentalno-krytyczne spojrzenie na warszawskie pomniki”. Mróz przypomniał historię rzeźby. „Idea uczczenia Fryderyka Chopina zmobilizowała do działania Warszawskie Towarzystwo Muzyczne (…) 50. rocznica śmierci muzyka dała kolejny impuls staraniom o pozwolenie władz carskich na wzniesienie pomnika” („Ochrona Zabytków”, 2004).
Słynny odlewnik Tadeusz Łopieński wspominał, że przyniosły skutek dopiero uporczywe zabiegi, które podjęła diwa opery w Petersburgu, Adela ze Skąpskich hrabina Dienheim-Szczawińska-Brochocka („Okruchy brązu”, 1982).
W „Encyklopedii Muzycznej PWN” czytamy, że „od marca 1902 r. do końca sezonu 1917/1918 (…) występowała w Petersburgu jako solistka dworu panującego, otrzymawszy honorowy tytuł +solistki dworu Jego Cesarskiej Wysokości+”. W podzięce za anielski śpiew „ustną zgodę na budowę pomnika Chopina na placu Wareckim wydał jej cesarz Mikołaj II”.
Na czele Komitetu Budowy Pomnika Chopina stanął mąż primadonny, Aleksander hr. Brochocki: powstaniec styczniowy, który „cieszył się szacunkiem petersburskiej Polonii, gdyż doprowadził do przeniesienia serca Tadeusza Kościuszki do Muzeum w Rappersvillu” (polskipetersburg.pl)
Wydarzenia hamowała biurokracja. „Trzeba było uzyskiwać od władz rosyjskich oddzielne każdorazowo pozwolenia na nominację członków, na ogłoszenie konkursu, na zbieranie składek, zatwierdzenie wyboru placu itp. itd” - opisała Halina Siemieńska („Historja budowy pomnika Fr. Chopina w Warszawie”, 1929).
Konkurs rzeźbiarski na pomnik Fryderyka Chopina ogłoszono w roku 1908. Ale Wacław Szymanowski miał już gotowy projekt rzeźby „miękkiej jak muzyka”. W artykule „Dzieje pomnika Szopena” opisał, jak w 1903 r. doznał przypływu natchnienia: „Niemal spontanicznie przyoblekło się ono w realne kształty projektu pomnika Chopina w tej samej formie, w jakiej staje on dziś w stolicy polskiej...“ („Muzyka”, 10/1926).
Posiedzenie sądu konkursowego odbyło się 15 maja 1909 r. Do trzech głównych nagród, przez „głosowanie tajne uskuteczniono wybór projektów” o numerach 57, 2, 31 - spośród 66 zgłoszonych.
„Projekt N. 57 zaleca się wielką prostotą, imponującą monumentalnością i pomysłem bardzo szczęśliwym. Postać Chopina, w pozycji swojej, w ruchu ciała i głowy jest jednolitym wyrazem zasłuchania się i nastroju” - opisano w protokole.
W tajnym głosowaniu jurorów projekt 57 otrzymał wszystkie głosy jury. Po otwarciu kopert z nazwiskami okazało się, że: „autorami projektu N. 57 są pp. Wacław Szymanowski artysta-rzeźbiarz i Franciszek Mączyński architekt z Krakowa”.
Sylwetkę Szymanowskiego sportretowała Hanna Łaskarzewska w artykule „Z zakamarków biblioteki” („Cenne Bezcenne Utracone”, 1-2/2014): „Był wprawdzie przedstawicielem polskiego modernizmu, ale stworzył własny styl wyróżniający w widoczny sposób jego rzeźby”.
Urodził się 23 sierpnia 1859 r. w Warszawie w rodzinie Michaliny z Naimskich oraz Wacława Szymanowskiego – literata i dziennikarza, redaktora m. in. „Wędrowca”, „Bluszczu” i „Kurjera Warszawskiego”. Kształcił się we Francji i w Niemczech. „Pobierał naukę rzeźby u Cypriana Godebskiego (1835-1909), u którego mieszkał (...) wraz z malarzami - Józefem Chełmońskim (1849-1914) i Henrykiem Piątkowskim (1853-1932)” - podała Łaskarzewska.
Decyzja jury o wyborze dzieła Szymanowskiego rozpętała walkę pomiędzy zwolennikami ekspresyjnej formy posągu, a zwolennikami naturalizmu w sztuce. Zdaniem krytyka „Tygodnika Ilustrowanego”: „Dzień 15 maja stanie się epokowym w dziejach rzeźbiarstwa polskiego; konkurs na pomnik Chopina stał się najzupełniej niespodziewanie wielką manifestacja naszej sztuki rodzimej, jednym wielkim okrzykiem ku czci narodowego geniusza podniesionym”. Juror Mikołaj Tołwiński uznał pomnik za „pomysł oryginalny, pełen nastroju, który będzie wyrazem czasu, przynajmniej pod względem artystycznym”. Pisano także o zrozumieniu muzyki Chopina, odwzorowaniu „melodii naszych pól i lasów”, oraz o postaci muzyka-poety.
Jedynie naturaliści krytykowali modernę. Najzłośliwiej zaatakował krytyk Antoni Sygietyński: „Pomnikowi temu zbywa na poezji, na artyzmie, na powadze sztuki pomnikowej. Jest to jakaś nowela czułostkowa, przelana od niechcenia w gips – nowela godna raczej Boruty, czy innego diabła zakochanego w przełamanej wierzbie, nie zaś Chopina”.
Znalazł się też dendrolog, który dowiódł, że nie istnieje wierzba o takim kształcie, jak na pomniku. Jakiś anonimowy artysta rugał Szymanowskiego, iż źle wyrzeźbił taboret, na którym siedzi Chopin.
Nagrodzony projekt musiał zostać zatwierdzony przez władze carskie, zabrało to kolejne dwa lata. W kwietniu 1910 r. na przeszkodzie do pozytywnej decyzji stanęła opinia Cesarskiej Akademii Sztuk Pięknych w Petersburgu: „Drzewo w rzeźbie jest niewłaściwe, nawet zbędne. Zwłaszcza w danym wypadku, kiedy pomnik stanie wśród roślinności”. W odwołaniu Komitet wykazał, że ze względu na rozmiary pomnika „wierzchołek symbolicznego drzewa oraz figura Szopena będą na tle nieba, a nie na tle roślinności".
Szymanowski pojechał na audiencję u Marii Pawłownej – prezesa Carskiej Akademii Sztuk Pięknych, a prywatnie ciotki cara Mikołaja II. Udało mu się ją przekonać – jej interwencje przyniosły wreszcie 21 sierpnia 1911 r. zgodę cara na postawienie tego konkretnego pomnika.
Wybór firmy odlewniczej wywołał spór pomiędzy Komitetem a artystą, który nalegał na wykonanie pomnika w Paryżu. W maju 1914 r. zawarto umowę z p. René Fuldą, właścicielem firmy „Anciennes fonderies Thiebaut Freres” w Paryżu.
Na przełomie wiosny i lata 1914 r. zaczęła się stopniowa ekspedycja do Francji gipsowego modelu o wadze 6840 kg., podzielonego na bloki. Gdy 1 sierpnia wybuchła wojna, to front przeciął drogę Warszawa-Paryż, a „działania wojenne wywołały przerwanie wszelkich stosunków między państwami” - napisała Siemieńska.
W 1918 r. okazało się, że wagon z modelem pomnika przybył do Paryża w dzień mobilizacji i cudem ocalał. Jednak wznowienie budowy nie było proste. Straciły wartość zgromadzone ruble, zakład odlewniczy Fuldy zbankrutował, a gusta publiczności skłaniały się do art deco, secesja odchodziła do lamusa. Sprawa pomnika zeszła na bok, ku rozpaczy dobiegającego sześćdziesiątki, „twórcy pomnika, który nie szczędził nawet własnych pieniędzy, byle tylko swoje dzieło ukochane, dzieło, które było jego chlubą, a stałoby się chlubą narodu, ujrzeć nareszcie w Warszawie. Przez lata całe drugą połowę olbrzymiego modelu trzymać musiał we własnej pracowni, nie mogąc ani w niej rzeźbić, ani jej wynająć, ani jej sprzedać (...) I tak sprawa stoi w tej chwili” („Kurier Warszawski” 48/1922).
25 marca 1923 r. w sali Dekerta na Ratuszu wyłoniono II Komitet Wykonawczy Budowy Pomnika Chopina w Warszawie. 3 czerwca 1923 r. wyszła odezwa do społeczeństwa, nawołująca do zbierania funduszy i ofiarności: „Wielki naród czci wielkich swych synów. I najprzód czci tych, co najcenniejszy dar Boga - życie za Ojczyznę oddali, ale czci i tych, co Mu zasługą i geniuszem przodowali i imię Jego wśród swoich i wśród obcych wsławili... Ku czci tego pieśniarza bólu i tęsknoty polskiej bijemy dziś w dzwony na całą Polskę, na świat cały…”.
Aby zebrać środki organizowano koncerty: muzycy grali bezinteresownie, i deklamowano wiersz Kornela Makuszyńskiego „Chopin do Ojczyzny wracający”: „...a za nim Chopin w roju cieniów kroczy… /Duch, wiecznie żywy i tak roztęskniony,/że jak dwa węgle mu goreją oczy./ Gdy idzie, drzewa biją mu pokłony,/Śpiewają wszystkie skowronki w przeźroczy/ I wszystkie dzwonią mu w powietrzu dzwony,/A gdy jaskółcza nad nim śpiewa strzecha,/To się szczęśliwy poprzez łzy uśmiecha”.
Z pomocą finansową przyszedł rząd - po interpelacjach poselskich Komitet otrzymał 235 tysięcy złotych.
Do realizacji pomnika wybrano firmę Barbedienne.
„Pomnik wypadł imponująco ponad wszelkie oczekiwania. Robi to wrażenie naprawdę natchnionego dzieła" - napisał w czerwcu 1926 r. do prezesa Komitetu Marian Niedzielski, wiceprezes, delegowany do Paryża po odbiór postumentu.
Prawdopodobnie znał już opinie francuskich krytyków sztuki, którzy oglądali statuę. „Owiana wolnym powietrzem, odpowiadająca dźwiękami swojego złotego bronzu na wieczne skargi wichru” - napisał Henry Bidon dla „Jurnal des Debats”. Wtórował mu juror Anton Bourdelle „Bronz ten śpiewa i bierze w posiadanie wodę migocącą u jego stóp, otaczający go pejzaż, niebo twórcze sklepione olbrzymiego zespołu. Jest to potężne. Jest to więcej jak posąg. Tchnie tu dusza...”.
„Byłem przy montowaniu posągu w Łazienkach, obserwując z rozgorączkowaniem, jak francuscy brązownicy łączą głowę Chopina z gotową już postacią, jak z mozołem scalają fragmenty wierzby w jedną całość” - opisał Tadeusz Łopieński.
14 listopada 1926 r., o godz. 12. odsłonięto Pomnik: „Ćwierć wieku pracowano i czekano na ten dzień, wreszcie nadszedł błękitny i słoneczny, tak ciepły, że prawie letni, jakby chciał zatrzeć wrażenie szeregu dni ciężkich zmagań tych wszystkich ofiarnych jednostek, które nie skąpiły ani swych sił, ani trudu, by uwiecznić marzenie ducha w spiżowym czynie” - napisała Siemieńska.
Jan Kłeczyński oddał tego dnia hołd społecznikom: „Trzeba było wielkiego hartu, żeby wytrwać, nie ugiąć się, nie zwątpić, nie rzucić wszystkiego, jak to wielu z nas czyni, nie posiadając żelaznej woli i męstwa. (...) Trzeba było zrozumieć swoją odpowiedzialność wobec narodu (...) Trzeba było umieć hodować róże swej wyobraźni, gdy płonęły lasy, waliły się ogromy państw, miasta i wsie szły w ruinę, a dusze kołysały się między nadzieją a rozpaczą. Wacław Szymanowski wytrwał, obowiązku dokonał i zwyciężył” („Kurjer Warszawski”, 14 listopada 1926).
Nadeszły depesze. Mussolini napisał: „Wydaje mi się, że w bolesnym śpiewie Chopina jest cała męka Polski, wycierpiana w ciągu stuleci. Oddając dziś cześć wielkiemu artyście Jego Ojczyzna, odbudowana i dumna, święci jednocześnie całą swą historię piękna i bohaterstwa. W imieniu kraju pieśni ślę nieśmiertelnemu muzykowi polskiemu swój hołd, pełen czci i wzruszenia”.
„W 1939 r., po rozpoczęciu okupacji hitlerowskiej, wykonywanie, odtwarzanie i słuchanie muzyki Chopina zostały przez Niemców zakazane” - przypomniał Janusz A. Mróz.
„Wprowadzając zakaz wykonywania muzyki wielkiego Fryderyka, usiłowali jednocześnie zrobić Chopina Niemcem. W +Krakauer Zeitung+ roiło się w tym czasie od piramidalnych wywodów, że Chopin to stare niemieckie (śląskie) nazwisko +Schopping+” - przypomniał Łopieński.
Pomnik „Schoppinga” bez szkód przetrwał kampanię wrześniową. Wiosną 1940 r. znalazł się w obrębie dzielnicy niemieckiej. W piątek, 31 maja 1940 r., został wysadzony przez Niemców jako pierwszy z warszawskich obelisków, poćwiartowany na bryły – zagrabiony.
„Po stolicy zaczął krążyć czterowiersz: +Kto mię zdjął, to nie wiem/ Ale wiem dlaczego,/ Żebym mu nie zagrał/ Marsza żałobnego+” - opisał Mróz.
Nazajutrz po detonacji w Łazienkach, 1 czerwca 1940 r., niemiecka gazeta „Krakauer und Warschauer Zeitung”, opublikowała w dziale „Z Generalnego Gubernatorstwa” - odezwę pt. „Doktor Frank apeluje do +społeczności folksdojczów+ o zbiórkę metali”.
Autorzy, którzy opisują akcję niszczenia polskich pomników, są zgodni że miała za cel pozyskanie surowców dla armii okupanta – oraz likwidację obiektów naszej kultury. Bo „dla nas Chopin to (…) mocarz, tworzący dzieła tak potężne, tak porywające, że słusznie nazywano utwory Chopina armatami ukrytymi w kwiatach. Okupant świetnie zdawał sobie sprawę z tej sytuacji (…). Toteż Chopin był jedną z pierwszych ofiar faszystowskiej dziczy” – wyjaśnił Zygmunt Dworakowski, przewodniczący prezydium Rady Narodowej m. st. Warszawy (Życie Warszawy, 13 maja 1958).
W październiku 1946 r., w 97. rocznicę śmierci kompozytora, władze miasta stołecznego podjęły decyzję o odbudowie monumentu – doniosły gazety.
Odbudową Warszawy zarządzało Biuro Odbudowy Stolicy, w którym ścierały się koncepcje. Architekci sowieccy chcieli zbudować miasto od nowa, w kanonach socrealizmu: formy secesyjne uważali za dekadenckie. Polscy architekci walczyli zaś o zachowanie tkanki historycznej.
Swoiste echo tych dyskusji pobrzmiewa w felietonie Wiecha („Przekrój”, 13/1951). „Stylowy dryndziarz warszawski Wincenty Pętelka” jadąc tam Traktem Królewskim, zaznaczył: „Tu znowuż (...) był pomnik innego muzykanta niejakiego Chopina, ale oszczędnościowy (...) bo nie chciał magistrat forsy wyekspensować na fortepian na tem pomniku, to tyż Chopin siedział sobie pod drzewem, miał wyciągnięte przed siebie i niby tyż podgrywa, ale do pucu, bo fortepian przed nim nieobecny. Słyszałem, że teraz podobnież ma być znowuż tu wtem miejscu pomnik, ale myślę, że już będzie Chopin odstawiony jak się należy. Faktycznie na fortepian trzeba może za dużo żelaza, no to ze skrzypcamy możnaby go odrobić albo z harmonią pedałową” - napisał Wiech.
Rozpisano dwa konkursy na nowy pomnik Chopina – w 1947 oraz 1951 r. Ale ostatecznie decydenci zaakceptowali zabytkową bryłę i w 1956 r. Pracownie Sztuk Plastycznych przystąpiły do odtwarzania modelu Szymanowskiego. „Punktem odniesieniem była miniaturowa kopia pomnika, tzw. redukcja, wysokości 87 cm uratowana z mieszkania Szymanowskiego, głowa w skali 1:2 podarowana siostrze przez rzeźbiarza i odnaleziona we Wrocławiu oraz fotogrametria prof. Leona Suzina z Politechniki Warszawskiej” - Janusz A. Mróz przypomniał zasługi ojca popularnego prezentera telewizyjnego Jana Suzina.
W styczniu 1958 r. w spółdzielni „Brąz Dekoracyjny” (dawniej „Bracia Łopieńscy”) zakończono wykonywanie brązowego odlewu posągu, składającego się ze 116 części, o ogólnej wadze 16 ton i wysokości 6,4 m. „Już od tygodni Alejami Ujazdowskimi ciągnęły grupy ludzi: wystawali przed żelazną bramą ogrodzenia i patrzyli na rusztowania kryjące pomnik, jakby nie mogąc się doczekać chwili, kiedy znowu Chopin siądzie na cokole, zasłuchany w szum wiatru niosącego muzykę z mazowieckich pól” - opisywało „Życia Warszawy”.
„Tej niedzieli nawet łaskawe słońce wypełzło z zachmurzonego nieba, żeby oświetlić łazienkowski skwer i wyzłocić spiż posągu i barwne zapaski dziewcząt z +Mazowsza+, gdy przewodniczący Rady Państwa Aleksander Zawadzki przecinał wstęgę honorową” - opisała gazeta.
„Dnia 11 maja 1958 roku warszawskie Łazienki stały się świadkiem podniosłej uroczystości odsłonięcia jeszcze jednego przywróconego stolicy pomnika. Po osiemnastu latach wracał Fryderyk do swojej Warszawy” - zapisał Łopieński.
Od 1959 r. u stóp pomnika od połowy maja do końca września, odbywają się w każdą niedzielę, o godz. 12 i 16 chopinowskie koncerty pianistów.
„Ze względu na epidemię koronawirusa, 61. sezon Koncertów Chopinowskich w Łazienkach Królewskich został przeniesiony do Internetu” – powiedziała PAP Emilia Waleryś z Muzeum Łazienki Królewskie. „Transmisje recitali najznakomitszych polskich pianistów będą dostępne na facebook.com/koncertychopinowskie, a także na Youtube i stronach internetowych koncerty-chopinowskie.pl i estrada.com.pl”.
Iwona L. Konieczna (PAP)
ilk/ pat/ wj/