Marek Krajewski, autor najbardziej znanej polskiej serii kryminałów w scenerii retro, osadził swoją najnowszą powieść - "W otchłani mroku" w realiach powojennego Wrocławia. Komisarz Popielski bada tym razem zbrodnie czerwonoarmistów.
Pierwszy cykl powieści kryminalnych Marka Krajewskiego, których bohaterem był niemiecki policjant Eberhard Mock, rozgrywał się w przedwojennym niemieckim Wrocławiu. Po pięciu częściach cyklu autor postanowił odmienić scenerię, przenosząc akcję do przedwojennego Lwowa i wprowadzając na scenę kolejnego bohatera: komisarza Edwarda Popielskiego. Na kartach "Głowy Minotaura" doszło zresztą do spotkania Mocka i Popielskiego. Obaj panowie są do siebie zadziwiająco podobni - mają lekko mizoginistyczny stosunek do kobiet, obaj cenią sobie intensywne, ale raczej krótkie związki, najlepiej na jedną noc. Wobec podejrzanych bywają brutalni, nie wahają się stosować metod śledczych nie do końca zgodnych z obowiązującym prawem. Obaj fascynują się matematyką, filozofią i starożytnościami, cechuje ich też podobny styl picia alkoholu - po tygodniach abstynencji nieuchronnie nadchodzi czas pijaństwa.
Wszystkie powieści Krajewskiego uwodzą czytelnika pieczołowitością w oddaniu realiów. Pisarz wychował się we Wrocławiu, ale Lwów jest mu bliski jako miasto, z którego pochodziła jego matka. Jego najnowsza książka "W otchłani mroku" rozgrywa się znowu w powojennym Wrocławiu, w momencie, gdy w mieście osiedlają się repatrianci ze Lwowa, a na ulicach można usłyszeć lwowski dialekt, czyli bałakanie.
Wszystkie powieści Krajewskiego uwodzą czytelnika pieczołowitością w oddaniu realiów. Pisarz wychował się we Wrocławiu, ale Lwów jest mu bliski jako miasto, z którego pochodziła jego matka. Jego najnowsza książka "W otchłani mroku" rozgrywa się znowu w powojennym Wrocławiu, w momencie, gdy w mieście osiedlają się repatrianci ze Lwowa, a na ulicach można usłyszeć lwowski dialekt, czyli bałakanie. Takim repatriantem stał się też Popielski. Były komisarz sanacyjnej Policji Państwowej podczas wojny był kapitanem AK o pseudonimie Cyklop, walczył zarówno z Niemcami jak i Sowietami a także z oddziałami UPA. W 1942 roku zginęła jego córka - Rita - rozstrzelana przez Niemców jako pacjentka szpitala psychiatrycznego. Wojna nie zmieniła komisarza Popielskiego, pozostał typem raczej aspołecznym, może nawet bardziej niż przedtem nie lubi bratać się z bliźnimi.
W najnowszej powieści Popielski dostaje prywatne zlecenie wytropienia ubeckiego szpicla, który inwigiluje środowisko ludzi związanych z nielegalnie działającą szkołą. Przy okazji dowiaduje się o serii brutalnych gwałtów na nastolatkach. W najnowszym kryminale Krajewski opisuje powojenny Wrocław z podobnym pietyzmem, jak miasta, które były scenerią jego wcześniejszych powieści. Wrocław z zimy 1946 r., to miasto ruin, po którym grasują bandy zdziczałych krasnoarmiejców na równi z przesiedlonymi lwowskimi batiarami. Miasto pełne jest osieroconych dzieci próbujących przeżyć kradnąc i żebrząc na ulicach. Panuje powszechne bezprawie i przejmująca bieda. W tym mieście szukają swojego miejsca na świecie uchodźcy z dawnych Kresów, okaleczeni psychicznie przez wojnę, ci, którzy stracili wszystko.
Powieść ma budowę szkatułkową, a narratorem jednego z wątków jest filozof Wacław Remus, który okazuje się być synem Edwarda Popielskiego. Remus urodził się w 1956 roku, z czego czytelnicy powieści Krajewskiego mogą wnioskować, że Popielskiego czeka jeszcze co najmniej dekada życia w PRL, a autor będzie miał szansę powrócić do opisywania jego losów.
Książka "W otchłani mroku" ukazała się nakładem wydawnictwa Znak. (PAP)
aszw/ abe/