Polacy stanowią drugą co do wielkości liczbę ofiar Auschwitz. Spośród 150 tys. połowa zginęła lub została zamordowana. Zgładzono tu też ok. 300 tys. polskich Żydów – obywateli II RP. Dziś oddajemy Im cześć – podkreśla w niedzielę wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński.
W niedzielę przypada Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady. Z tej okazji minister kultury wystosował przesłanie, w którym przypomniał, że tego dnia "upamiętniamy Polaków więzionych w Auschwitz, wspominając tych, którzy przybyli tu 14 czerwca 1940 r.". "W ubiegłym roku odszedł ostatni ze świadków tego dnia, Kazimierz Albin – numer obozowy 118. Z tej pierwszej grupy więźniów wojnę przetrwało zaledwie 325 osób. O stu jedenastu więźniach pierwszego transportu nie wiemy nic, gdyż ich los poza Auschwitz nie został już nigdzie wspomniany" - napisał.
Dodał, że "potem nadjeżdżali kolejni". "20 czerwca przybył transport z Wiśnicza Nowego, następnie transporty z obozu przejściowego w Sosnowcu, 18 lipca transport z więzienia Montelupich w Krakowie. Wśród przywiezionych tu ludzi byli aresztowani wcześniej za propolską działalność działacze polityczni, członkowie ruchu oporu, a także sportowcy, artyści i młodzież" - czytamy w przesłaniu.
Jak podkreślił Gliński, "Polacy stanowią drugą co do wielkości liczbę ofiar Auschwitz". "Spośród 150 tysięcy połowa zginęła lub została zamordowana. Zgładzono tu też ok. 300 tys. polskich Żydów - obywateli II Rzeczypospolitej. Dziś – w Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady - oddajemy Im cześć" - zaznaczył.
Szef MKiDN zapowiedział również otwarcie Nowej Wystawy Polskiej w bloku 15, sfinansowanej ze środków resortu. "Trwają już zaawansowane prace, tak by ekspozycja była gotowa w ciągu najbliższych trzech lat. Będzie to wielowymiarowa, nowoczesna prezentacja, tak ważna dla szerzenia wiedzy i kontynuacji pamięci i tak ważna dla rodzin polskich ofiar, które nadal noszą w sobie traumę swoich przodków" - poinformował.
Gliński zwrócił uwagę, że "to Polacy stanowili większość ofiar w pierwszym okresie działania tej fabryki śmierci" i "to Polacy już wiedzieli, że trzeba stawić opór rozwijającej się machinie zagłady". "Ci, którym udało się uciec, włączyli się licznie w walkę konspiracyjną. Inni organizowali ruch oporu wewnątrz. 22 września 1940 r. przybył w transporcie z Warszawy ochotnik Witold Pilecki, jako Tomasz Serafiński numer obozowy 4859, z misją rozpoznania sytuacji i zorganizowania struktur ruchu oporu. W Auschwitz powstały tajne organizacje: Tajny Związek Organizacji Wojskowych, struktury Polskiej Partii Socjalistycznej, założone przez przywiezionego tym samym transportem Stanisława Dubois (w obozie Stanisław Dębski, numer obozowy 3904), potem również Związek Walki Zbrojnej, założony przez podpułkownika Kazimierza Rawicza (w obozie Jan Hilkner, numer obozowy 9319)" - wspomniał.
Napisał też, że "członkom ruchu oporu zawdzięczamy ważne świadectwa: przekazane informacje na temat losu współwięźniów, potajemnie wykonane wypisy z list transportowych, które były bezcenne dla późniejszych badań". "Ryzykowali życie. Wielu z nich odebrano je pod Ścianą Straceń" - przypomniał szef MKiDN.
Wicepremier zaznaczył, że w niedzielę upamiętniamy Polaków, którzy pod władzą niemieckiego okupanta "mieli ponieść śmierć w imię szalonej ideologii wyrażonej w cynicznych słowach - Arbeit macht frei". Zwrócił przy tym uwagę, że to oni "najprawdopodobniej wysłali w świat jeszcze inny symbol oporu widoczny na bramie Auschwitz". "Polski więzień Jan Liwacz – numer obozowy 1010 - jako artysta sztuki kowalskiej został przymuszony do pracy w komando wykonującym przedmioty z metalu i do wykucia żelaznego napisu na bramę. Gdy przyjrzymy się temu napisowi, zauważymy, że litera B jest odwrócona - wielu świadków twierdziło, że był to konspiracyjny symbol niezgody i oporu. Niezauważalnie dla oprawców w świat wysłano sygnał – że nie ma zgody na poniżenie, nienawiść i zniewolenie. I to powtarzamy dzisiaj, oddając hołd ofiarom tego strasznego miejsca" - podsumował. (PAP)
autorka: Daria Porycka
dap/ wj/