Obraz Jacka Malczewskiego „Przy fortepianie”, polska strata wojenna, powrócił w tym tygodniu na swoje miejsce - do Muzeum Narodowego w Warszawie. Nie znamy całej jego historii, wiemy, że pojawił się na aukcjach w Nowym Jorku oraz Londynie - mówi naczelnik wydziału restytucji dóbr kultury MKiDN Agata Modzolewska.
PAP: Czy istnieje procedura, według której domy aukcyjne muszą sprawdzać, czy dzieła, które sprzedają nie są stratą wojenną?
Agata Modzolewska: Oficjalnej procedury, do której muszą się stosować domy aukcyjne nie ma, ale większość renomowanych domów aukcyjnych sprawdza obrazy oraz inne obiekty, które przeznaczają do sprzedaży w ogólnoświatowych serwisach, bazach skradzionych dzieł sztuki. Niektóre z tych serwisów są prowadzone przez prywatne firmy, takim najsłynniejszym jest serwis "The Art Loss Register". Dzieła są także sprawdzane w bazie Interpolu "Stolen Works of Art".
Należy pamiętać, że nie zawsze wszystkie obiekty są zarejestrowane w tych serwisach, nawet Interpol zastrzega, że jeśli obiekt nie figuruje w ich bazie danych, nie znaczy to, że nie został skradziony. Ta informacja mogła np. jeszcze nie zostać wprowadzona do rejestru. Nawet jeśli dom aukcyjny dochowa staranności i oświadczy, że weryfikował obiekt w tych najbardziej znanych serwisach, nie ustrzeże się przed zagrożeniem, że obiekt może być stratą wojenną lub pochodzić z kradzieży.
PAP: Czy obraz Jacka Malczewskiego "Przy fortepianie" był zarejestrowany, w którejś z wymienionych przez panią baz?
A.M.: Nie, obraz "Przy fortepianie" nie był zarejestrowany w bazie "The Art Loss Register", na która powoływał się dom aukcyjny i przedstawiał nam dokument, że weryfikował dzieło w tym rejestrze. Był zarejestrowany jedynie w bazie polskich strat wojennych.
PAP: Opis do katalogu aukcji domu Rosberys, na której wystawiony był obraz, pomagała przygotować Paulina Szymalak-Bugajska z Muzeum im. Jacka Malczewskiego w Radomiu. Czy to ona rozpoznała w obrazie stratę wojenną?
A.M.: Tak, informację o tym obrazie otrzymaliśmy od Muzeum Narodowego w Warszawie, ale rzeczywiście: o wystawieniu tego obrazu na aukcji poinformowała najpierw pani Paulina Szymalak-Bugajska. Ona też pomagała nam zdobyć informacje dotyczące historii tego obiektu, wzbogacające złożony przez nas wniosek restytucyjny. Pomagali również pracownicy działu inwentarzy Muzeum Narodowego w Warszawie.
PAP: Dlaczego w opisie obrazu zamieszczonym w katalogu aukcyjnym nie ma informacji, że obraz ten był kiedykolwiek w warszawskim Muzeum Narodowym?
A.M.: Prawdopodobnie ani dom aukcyjny Roseberys, gdzie obraz był wystawiony na aukcji w listopadzie 2019 r., ani dom Christie's, który sprzedał obraz w 1997 r. nie odczytały widniejącego na odwrocie numeru inwentarzowego MN.
PAP: Jak to jest możliwe, że obraz, który ma z tyłu sygnaturę Muzeum Narodowego w Warszawie został dwukrotnie wystawiony na aukcji?
A.M.: Tutaj rzeczywiście można by było tę nie do końca należytą staranność domów aukcyjnych podważyć. Rzeczywiście - na obrazie widnieje numer inwentarzowy i skrót "MN", nie ma natomiast pełnej nazwy placówki. Prawdopodobnie nikomu wcześniej nie udało się rozszyfrować, co ten skrót oznacza. Na odwrocie jest jeszcze tylko sygnatura Jacka Malczewskiego. To właśnie numer inwentarzowy był dla nas kluczowy przy identyfikacji obrazu, bo "Przy fortepianie" zostało zarejestrowane w bazie strat wojennych bez ikonografii. Muzeum Narodowe nie zdążyło tego obrazu sfotografować przed wojną, nie zachowały się żadne źródła ikonograficzne. Kiedy zweryfikowaliśmy obraz po sygnaturze okazało się, że w starszej literaturze, m.in. w biografii Jacka Malczewskiego autorstwa Adama Heydela, ten obraz występuje jako "Portret dwóch sióstr". Dopiero kiedy ustaliliśmy, że to ten sam obraz, odnaleźliśmy ikonografię i zachowany przedwojenny wizerunek tego obrazu.
PAP: Czy wiadomo, jak obraz trafił w 1997 r. na aukcję domu aukcyjnego Christie's w Nowym Jorku?
A.M.: Nie mamy tej informacji.
PAP: Czy w listopadzie 2019 r. na aukcji Roseberys doszło do transakcji, czy dzieło zostało odkupione od tego właściciela, który wystawił je na aukcję?
A.M.: W listopadzie 2019 r. do transakcji nie doszło, udało nam się tę sprzedaż wstrzymać, przygotowaliśmy wniosek restytucyjny i rozpoczęliśmy negocjacje z posiadaczem obrazu, które zakończyły się wyjątkowo szybko, jak na prowadzone przez nas procesy restytucyjne. Dotychczasowy właściciel Kevin McCornack wyraził bezwarunkową zgodę na restytucję i obraz został zwrócony do Muzeum Narodowego w Warszawie.
PAP: Czy Kevin McCornack kupił dzieło Malczewskiego na wspomnianej już aukcji w 1997 r.?
A.M.: Tej informacji nie mamy, ale wiemy, że przed Kevinem McCornackiem obraz posiadał pan Francis Cairns. Pan McCornack nawet prosił nas o wymienienie jego nazwiska podczas uroczystości przekazania, więc najprawdopodobniej to pan Cairns kupił obraz na aukcji Christie's, ponieważ był bardzo związany z Polską, pewnie dlatego nabył ten obraz.
Rozmawiała Olga Łozińska
Obraz Jacka Malczewskiego "Przy Fortepianie" namalowany został w 1877 r. Do 1933 r. posiadała go siostra artysty Helena Karczewska. W 1936 r. Rafał Malczewski, syn artysty zaoferował zakup kolekcji prac ojca Muzeum Narodowemu w Warszawie. "Zgodnie z informacjami na karcie inwentarzowej obrazu, która do dziś zachowała się w Muzeum Narodowym w Warszawie, wiadomo, że został on nabyty właśnie od Rafała Malczewskiego i przyjęty do zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie 5 lipca 1937 r." - podał resort.
Obraz Malczewskiego zaginął w czasie II wojny światowej. W 1997 r. został sprzedany na aukcji domu Christie's w Nowym Jorku za 19,550 tys. dolarów. Pół roku temu, w listopadzie 2019 r. dzieło zostało wystawione na sprzedaż przez dom aukcyjny Roseberys z estymacją na poziomie 6000-8000 funtów. Jak podaje resort kultury, wówczas MKiDN zostało poinformowane przez Muzeum Narodowe w Warszawie, że obraz został wystawiony na sprzedaż. W wyniku negocjacji, prowadzonych przez ministerstwo bezpośrednio z dotychczasowym posiadaczem, Kevinem McCormackiem, właściciel dzieła podjął decyzję o dobrowolnym i bezwarunkowym zwrocie obrazu do Polski. (PAP)
oloz/aszw/