Kiedy Stanisław Mikołajczyk wrócił do Polski, celem komunistów było to, aby on i ludowcy legitymizowali to, co się stało w Polsce po roku 1944. Przez te pierwsze lata to się jednak nie udało – powiedział dr Mateusz Szpytma, wiceprezes IPN, w czasie spotkania wokół publikacji „Nieznane instrukcje, wytyczne, okólniki Departamentu V Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego dotyczące ruchu ludowego i niezależnych działaczy ludowych w latach 1945–1954”.
Dyskusja została zorganizowana przez Instytut Pamięci Narodowej. Gośćmi spotkania byli redaktorzy książki, dr Mateusz Szpytma oraz dr hab. Filip Musiał, a rozmowę poprowadził Piotr Zaremba.
Dr hab. Filip Musiał w czasie spotkania przypomniał, że w metodyce działania aparatu represji wyłaniało się kilka funkcji: represyjna, informacyjna, profilaktyczna i manipulacyjna. Funkcja informacyjna polegała na gromadzeniu jak najszerszej wiedzy o rozpracowywanych środowiskach, czyli tych stanowiących realne lub potencjalne zagrożenie dla systemu komunistycznego. Funkcja represyjna prowadziła z kolei albo do fizycznej likwidacji ludzi lub środowisk uznanych za komunistów przez polityczne zagrożenie, albo do wyeliminowania ich z życia publicznego. Natomiast funkcja profilaktyczna miała chronić partię komunistyczną przed tym, co było dla niej niekorzystne, i wiązała się w dużej mierze z funkcją manipulacji, czyli próbą wpływu na środowiska rozpracowywane.
Historyk wskazał, że można wyróżnić trzy etapy działania bezpieki kierowane w stronę działaczy ludowych. Etap pierwszy trwał od roku 1944, kiedy powstały zalążki bezpieki, do lata 1945 r. Po powstaniu Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej i po wejściu do niego Stanisława Mikołajczyka, to właściwe, przedwojenne Stronnictwo Ludowe wyszło z konspiracji i zostało zarejestrowane jako Polskie Stronnictwo Ludowe. Jak wyjaśnił Filip Musiał, „w tym pierwszym okresie mamy do czynienia z próbą zewidencjonowania wybitnych przedstawicieli ruchu ludowego, aktywnych w polityce przedwojennej albo aktywnych w polskim państwie podziemnym, a także działaczy wracających z uchodźstwa oraz byłych żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych. To jest ten moment, gdy bezpieka +rozpoznaje przeciwnika+”.
Badacz zauważył również, że „od momentu, kiedy PSL zaczęło liczyć się na scenie politycznej do czasu jego likwidacji, czyli w latach 1945–1949, mamy do czynienia z całą gamą działań, które miały prowadzić do zniszczenia tej partii: szeroka inwigilacja, działania, które miały zmierzać do operacyjnego rozbicia PSL-u, a więc tego, co w języku bezpieki nazywa się dezintegracją”. Powoływanie różnego rodzaju frakcji oraz działalność agenturalna miały bowiem osłabiać spoistość PSL; chciano, aby PSL bardziej zajmowało się wewnętrznymi konfliktami niż aktywnością na scenie politycznej.
Bezpieka prowadziła też działania o charakterze represyjnym: zabójstwa działaczy ludowych przez tzw. nieznanych sprawców, procesy polityczne wytaczane bardziej i mniej znanym działaczom ludowym, rozbijanie struktur PSL w powiatach i gminach, pozbawianie praw wyborczych, a także działania, które miały działaczy ludowych pozbawiać środków do życia (niszczenie ich gospodarstw, palenie, pozbawienie majątku). W styczniu 1947 r., po sfałszowanych wyborach, nastąpiła faza, w czasie której przypisywano związki pomiędzy jawnie działającym PSL a podziemiem, zwłaszcza tym zbrojnym. „Miało to zniszczyć opinię PSL oraz pokazać, że partia komunistyczna ma do czynienia z podmiotem nielojalnym” – wyjaśnił Musiał.
Historyk wskazał także, że po likwidacji PSL po 1949 r. mamy do czynienia z aktywnością, która była nakierunkowana na pojedynczych działaczy ludowych. „Wtedy też coraz większego znaczenia nabierała ochrona ZSL, czyli próba operacyjnego zabezpieczania przed wnikaniem w jego szeregi niepodległościowych działaczy ludowych. Z drugiej strony bezpieka koncentrowała się na kwestiach związanych z sabotażem w przemyśle rolnym i na ochronie operacyjnej całego rozbudowanego procesu kolektywizacji” – zauważył.
Dr Mateusz Szpytma, wiceprezes IPN, podkreślił, że początkowo komuniści – kiedy umacniali się na zajętych terenach – uważali, że najlepszym wyjściem byłoby na ten czas ściągnąć do siebie bardzo wielu ludowców, wręcz przejąć ruch ludowy. „W tym celu służyło powołanie przez komunistów tzw. lubelskiego Stronnictwa Ludowego. Później, gdy Mikołajczyk wrócił do Polski, celem było zachęcenie nawet tych niezależnych ludowców do tego, by wspólnie wystartować w wyborach oraz żeby jeszcze bardziej Mikołajczyk i ludowcy legitymizowali to, co się tutaj stało po roku 1944. Przez te pierwsze lata to się nie udało” – tłumaczył historyk. Mikołajczyk postawił się komunistom, ponieważ uważał, że nie będzie szedł na ustępstwa czy wchodził w koalicje wyborcze, tylko będzie próbował wygrać wybory, tak jak mówiły o tym ustalenia jałtańskie i moskiewskie.
Dopiero gdy te działania się nie udały, przystąpiono do większych akcji represyjnych. „Bardzo ważną cezurą jest tutaj I Kongres Polskiego Stronnictwa Ludowego w styczniu 1946 r., który upoważnił ścisłe władze i Mikołajczyka do podjęcia kluczowych decyzji, które zostały podjęte miesiąc później. Od lutego nastąpiło bardzo ostre wzmożenie anty-PSL-owskie” – powiedział Szpytma. Jednak te działania nie były dla Urzędu Bezpieczeństwa łatwe, trudno bowiem było wniknąć w środowisko ludowców. Jak ocenił historyk, „to się zaczęło zmieniać z biegiem miesięcy 1946 r., było widać również, że ten margines działalności Mikołajczyka jest coraz mniejszy, że prawdziwych wyborów jednak nie będzie”. W ocenie Szpytmy od tego czasu łatwiej też było wyłuskać tych, którzy z różnego powodu na współpracę polityczną i agenturalną się godzili. Powstało Polskie Stronnictwo Ludowe „Nowe Wyzwolenie”, które całkowicie zostało skonstruowane przez komunistów. Jak również wskazał, działania bezpieki wobec ruchu ludowego były bardzo intensywne. „Lata 1946–1947 były kluczowym momentem w zlikwidowaniu niezależności tego stronnictwa” – ocenił.
Publikacja „Nieznane instrukcje, wytyczne, okólniki Departamentu V Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego dotyczące ruchu ludowego i niezależnych działaczy ludowych w latach 1945–1954” w wyborze i opracowaniu Filipa Musiała oraz Mateusza Szpytmy ukazała się nakładem Instytutu Pamięci Narodowej w ramach serii „Normatywy aparatu represji”.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/ skp /