Kolej to rewolucja nie mniejsza niż rewolucja francuska. A może nawet większa – podkreśla w artykule wstępnym redaktor naczelny magazynu prof. Michał Kopczyński. W najnowszym numerze również historia epidemii w dziejach nowożytnego Krakowa i opowieść o piwie w średniowieczu.
Może zaskakiwać, że w stulecie Bitwy Warszawskiej redakcja „Mówią wieki” przygotowała numer poświęcony zupełnie innemu zagadnieniu. Wojna z bolszewikami będzie jednak tematem specjalnego numeru miesięcznika, który ukaże się w połowie sierpnia. Zdaniem prof. Michała Kopczyńskiego w cieniu wielkich rocznic należy bowiem przypominać o zapomnianych i mniej znanych jubileuszach historycznych. „Są jednak takie daty, które zupełnie zapomniano, ba, które nigdy nawet nie pretendowały do miejsca na panteonie historii. Nie dlatego, że wydarzenie, które wówczas miało miejsce, jest bez znaczenia, lecz dlatego, że nie należało ono do dziejów politycznych, które dominują w podręcznikach i społecznej świadomości” – zauważa. Jedną z takich dat jest 14 czerwca 1845 r., gdy oficjalnie otwarto pierwszy odcinek Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej z Warszawy do Grodziska Mazowieckiego.
Historię budowy pierwszej linii kolejowej przypomina Andrzej Paszke z Polskiego Towarzystwa Miłośników Kolei. Korzenie tej przełomowej dla gospodarki Królestwa Polskiego inwestycji sięgają roku 1835. Na przeszkodzie w jej realizacji stało wiele przeszkód wynikających z braku kapitału, europejskiego kryzysu gospodarczego, trudności w akceptacji przedsięwzięcia przez rząd carski. Dziś może zaskakiwać również to, że akcjonariusze rozważali z naszego punktu widzenia oczywistą kwestię trakcji na budowanej linii kolejowej. Początkowo zakładano, że pociągi będą napędzane siłą mięśni koni. Co ciekawe, początkowo nie przewidywano ruchu pasażerskiego. Po trzynastu latach starań, 14 czerwca 1845 r. o 15:00, zainaugurowano połączenie pomiędzy Warszawą i Grodziskiem Mazowieckim.
Pionierskie lata kolei na całym świecie były okresem eksperymentów technicznych, ale również architektonicznych. Przed budowniczymi stanęło zadanie stworzenia nowego rodzaju gmachu, spełniającego nieznane do tej pory ważne funkcje społeczne. W budowę najważniejszych dworców Wiedenki zaangażowano tak wybitnych architektów, jak Henryk Marconi. Nieprzypadkowo wiele z nich reprezentuje najelegantsze wówczas style historyczne. Ich elegancja i monumentalny charakter doskonale przystawały do celów stawianych kolei w pierwszych latach jej istnienia. „Obsługę pasażerów traktowano jak przyjęcie gości w progi nowego królestwa pary, żelaza, szybkości, przestrzeni. Kolej mogła i chciała pokazać swoją potęgę innowacyjności, a niekiedy i swoje bogactwo. Z braku indywidualnych form przyjęto zatem schemat reprezentacyjnego pałacu, dworu” – zauważa miłośnik dziejów kolei redaktor działu historycznego miesięcznika „Świat kolei” Michał Jerczyński.
175 lat kolei na ziemiach polskich to również okazja do przypomnienia o najzdolniejszych inżynierach zaangażowanych w prace nad Wiedenką. Jednym z nich był Stanisław Wysocki (1805-1868). Jego sylwetkę przypomina Marek Moczulski z Polskiego Stowarzyszenia Miłośników Kolei. Wysocki w latach trzydziestych czerpał z najlepszych wzorów kolei brytyjskiej. „W kwietniu 1839 roku techniczną część projektu konsultował w londyńskim biurze George’a Stephensona. W drodze powrotnej odwiedził zakłady produkujące parowozy, m.in. Sharp, Roberts & Company w Manchesterze oraz John Cockerill & Cie w Seraing (Belgia). Skutkiem tych wizyt był zakup pierwszych maszyn DŻWW pięć lat później” – przypomina autor. Kilkadziesiąt lat później nowe rozwiązania techniczne na polskiej kolei wdrażał wynalazca i innowator Edward Emilian Seget (1865-1931). Sylwetkę wynalazcy elektrosemaforów przybliża znawca dziejów kolei prof. Zbigniew Tucholski.
Znacznie bardziej anonimowi pozostają inni bohaterowie historii polskiej kolei. Jak przypomina Maciej Krawczyk z „Mówią wieki”, kolejarze byli „krwioobiegiem konspiracji” w czasie II wojny światowej. To była dopiero prawdziwa sól ziemi. Podejmowali się najbardziej ryzykownych zadań, nie oczekując żadnej nagrody. Nie mieli, jak wielu z tych inteligentów na górze, żadnych osobistych ambicji i nie spodziewali się odcinania w przyszłości kuponów od wojennych zasług. Na nich opierało się w znacznej mierze nie tylko rozprowadzanie prasy podziemnej z Warszawy na prowincję, ale także sabotaż i wywiad wojskowy” – pisał „Kurier z Warszawy” Jan Nowak-Jeziorański. Niedocenione pozostaje również znaczenie kolejarzy w informowaniu o zagładzie i innych zbrodniach popełnianych przez okupantów.
W dodatku tematycznym „Ludzie i pieniądze: 1794-1914” przygotowanym we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim czytelnicy znajdą również sylwetki dwóch polskich przedsiębiorców zasłużonych dla rozwoju dróg żelaznych w Królestwie Polskim – Leopolda Kronenberga i Jana Blocha. Autor ich biografii Andrzej Żor przybliża między innymi jeden z najciekawszych momentów ich biografii, gdy ich imperia biznesowe starły się w konflikcie o kontrolę nad Wiedenką i koleją bydgoską. „Jedno nie ulega wątpliwości – głównym źródłem olbrzymich majątków Kronenberga i Blocha stały się inwestycje kolejowe” – podsumowuje autor.
Podobnie jak w poprzednich numerach wydanych w tym roku redakcja „Mówią wieki” przypomina historię dawnych epidemii. Tym razem Ewa Danowska, kustosz Biblioteki Naukowej PAN i PAU w Krakowie, zajęła się pomorami, które dotknęły Kraków. Wbrew utrwalonym opiniom, najgorsze z nich dotknęły to miasto w epoce nowożytnej, a nie kojarzonym z czarną śmiercią średniowieczu: „Najstraszniejsza epidemia pojawiła się w 1543 roku – w rejestrach prowadzonych przez grabarzy w Krakowie, Kazimierzu i Kleparzu zapisano, że zmarło wtedy ok. 12 tys. osób, co stanowiło prawie połowę mieszkańców miasta. (…) Gwarny niegdyś Kraków zamarł, przedstawiając przerażający widok”.
Pasjonatów dziejów kulinariów zainteresuje kolejny odcinek stałego cyklu „Klio w kuchni”. Tym razem Maria Falińska przybliża czytelnikom historię piwa w średniowiecznej Europie. Był to napój łączący wszystkie warstwy ówczesnych społeczeństw, służący wszystkim przedstawicielom różnych stanów w odpędzaniu trosk codzienności. „Zwłaszcza trzy wiekuiste nieszczęścia gnębiły ludzkość: głód, wojny, zaraza. I wtedy się piło w nadmiarze albo odwrotnie – ulegało ascezie w jedzeniu i piciu. Piwo z pianką w przyjaznym otoczeniu przyjaciół, klientów i rodziny rozprasza smutki, ubogim daje chwile zapomnienia” – wyjaśnia autorka.
Michał Szukała (PAP)