Delikatne uderzenia dzwonów w pięknym sosnowym lesie na cmentarzysku w podkijowskiej Bykowni przynoszą ulgę rodzinom pogrzebanych tam ofiar stalinowskiego reżimu. Pochowanych tam może być nawet 120 tysięcy ludzi. W piątek w lesie we wsi Bykownia u granic Kijowa prezydenci Polski i Ukrainy Bronisław Komorowski i Wiktor Janukowycz otworzyli Cmentarz Ofiar NKWD oraz Polski Cmentarz Wojenny, na którym spoczywa prawie 3,5 tys. zabitych w 1940 r. z rozkazu Stalina Polaków, ofiar zbrodni katyńskiej.
W piątek ich rodziny po raz pierwszy od wielu lat mogły uczynić znak krzyża nad tabliczkami z nazwiskami swoich bliskich. Dotychczas modlono się tu nad piaszczystą ziemią, u pni drzew obwiązanych tradycyjnymi haftowanymi ręcznikami z płótna.
Przed jedną z takich tabliczek klęczał siwowłosy mężczyzna w beżowym prochowcu. Bezczelnością byłoby podejść do niego z pytaniem: „co pan teraz czuje?”. Bykownia to nie miejsce na wyszarpywanie uczuć. Ale niektórzy chcą rozmawiać z dziennikarzami, wspólnie zapalić trzymaną w drżących rękach świeczkę.
"Tak niewiele mogę o nich powiedzieć. To moja dalsza rodzina, ale noszą to samo nazwisko co ja. Patrzę na tych naszych pomordowanych i jest mi żal, że oni tu zginęli. Ale cieszę się ogromnie, że w końcu zostali upamiętnieni. Po tylu latach. Kłamstwo katyńskie nie zostało zatarte” – powiedziała PAP Hanna Śliwa-Wielesiuk z Gdańska - nad tabliczką z nazwiskiem Śliwa.
Pani Hanna nie może być do końca pewna, że nazwisko Śliwa na tabliczce oznacza, że to jej kuzyn z listy katyńskiej pomordowanych na Ukrainie i zabitych w Kijowie Polaków pochowany jest właśnie tutaj.
Polskie groby w Bykowni lokalizowano na podstawie guzików wojskowych, szczoteczek do zębów i wyprodukowanych w Polsce grzebieni, które wykopywano podczas badań prowadzonych w ostatnich latach przez ekipę profesora Andrzeja Koli z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Przy kościach, wydobywanych przez archeologów z piaszczystej ziemi w lesie bykowniańskim, nazwisk nie było.
Hanna nie może być pewna, czy były to szczątki jej bliskich, jednak jest spokojna. Ma tabliczkę z nazwiskiem. Ma to, co najważniejsze: miejsce, w którym trwa rodzinna pamięć.
Cmentarz katyński otwarty w piątek na Ukrainie przynosi ulgę rodzinom ofiar zbrodni katyńskiej. Towarzyszy jej dźwięk wojskowej trąbki, który niesie się po pięknym i strasznym sosnowym lesie nutami piosenki „Śpij kolego w ciemnym grobie”.
Z Bykowni Jarosław Junko (PAP)
jjk/ kot/ gma/