„Podsumowanie roku 1907 nie jest, co zrozumiałe, jednoznaczne. Faktem jest jednak, że ten rok, wydaje się, rozstrzygnął ostatecznie, na korzyść państwa rozgrywkę z terrorystami” – dyktował treść listu do premiera Gieorgij Antonowicz Skałon.
Wacław Holewiński w ostatniej z powieści w ramach trylogii „Pogrom” odtwarza epokowe wydarzenia początku XX wieku na tle starannie zrekonstruowanego miasta, w którym intrygi polityczne i kryminalne są elementem psychologicznej gry między zaborcą a okupowanym społeczeństwem.
W Królestwie Polskim od 1905 roku trwa rewolucja. Cały czas wybuchają bomby, wciąż giną ludzie. Panują krwawy terror i rządy silnej ręki zaprowadzone przez gubernatora Skałona. Więzienia są zapełnione, a nieposłuszni są zsyłani.
„Uśmiechnął się sam do siebie. Nie, nie musiał się liczyć z prawem. W każdym razie nie zawsze. Wzywał do siebie wojskowych sędziów, żądał sprawozdań, nigdy na piśmie, ustnie, i to tu, w Pałacu Namiestnikowskim, rozstrzygało się wiele procesów. To jego decyzje, brał za nie odpowiedzialność, w przeciwieństwie do decyzji swojego poprzednika, Maksymowicza, tchórza, nie potrafił o nim myśleć inaczej, doprowadziły na szubienicę tych najbardziej ściganych” – myślał Skałon.
Polityka Skałona zaczęła przynosić efekt, a potencjał rewolucji zaczął słabnąć. Coraz częściej słychać głosy domagające zakończenia walk lub zmiany taktyki. „Biją? Raczej mordują. Rzucają bomby, giną niewinni ludzie. To nie wojna. Tak się nie wygrywa. Naród ma trwać, naród ma przetrwać. Szafują własnym życiem. A inni? Nic się nie liczy? Wyłapią ich co do jednego, powieszą, jaka z tego korzyść dla Polski?” – zastanawiał się doktor Karol Benni. Ale Warszawa 1907 roku to nadal tykająca bomba…
„Nie miał wątpliwości. Terroryści albo zostali powieszeni, albo uciekli poza granice Królestwa, albo pochowali się, z on butem stanął im na szyi. Przegrali” – podsumowywał w myślach rok 1907 Skałon.
Na kartach powieści czytelnik odnajdzie takie postacie jak chociażby Józef Piłsudski i członkowie Organizacji Bojowej PPS, Stefania Sempołowska, Szmul Mordechaj Zygielbojm, Karol Benni czy Józef „Montwiłł” Mirecki.
Wacław Holewiński portretuje Warszawę 1907 roku – wielobarwną i wielonarodowościową. To portret polskiego społeczeństwa na początku XX wieku, które jest rozdzierane sporami ideologicznymi. To też opis czasu, kiedy Polacy odzyskiwali swoją narodową tożsamość, jednocześnie spierając się o formę patriotyzmu i walki z zaborcą.
Czytelnik przeczyta o tragicznych losach Polaków, którzy w walce z Imperium Rosyjskim byli gotowi poświęcić życie, wolność czy szczęście rodzinne. Ale Holewiński przypomina też o zapomnianych bohaterach tamtego czasu – zresztą to im została poświęcona trylogia „Pogrom”.
Książka „Pogrom 1907” Wacława Holewińskiego ukazała się nakładem Państwowego Instytutu Wydawniczego.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/