Zależało nam na tym, by pokazać wojnę z perspektywy zwykłych ludzi. Dlatego przez 10 lat kompletowaliśmy fotografie, które znalazły się na wystawie. Są one o tyle ciekawe, że pochodzą nie tylko z archiwów polskich i niemieckich, ale też z prywatnych kolekcji, przez co są mało znane – mówi Jochen Schmidt, twórca wystawy „Napad III Rzeszy na Polskę”, prezentowanej do końca września w krakowskim Centrum Kultury Żydowskiej, a następnie w Centrum Dialogu i Modlitwy w Oświęcimiu.
MHP: Jak dobierał pan fotografie, które znalazły się na wystawie „Napad III Rzeszy na Polskę”?
Jochen Schmidt: Zdjęcia, które możemy oglądać w krakowskim Centrum Kultury Żydowskiej, pochodzą z archiwów niemieckich, polskich oraz w dużej mierze ze zbiorów prywatnych. Razem z moimi kolegami z Biblioteki Pokoju w Berlinie kompletowaliśmy je przez 10 lat. Trwało to tyle, ponieważ wcale nie jest łatwo znaleźć zdjęciową ilustrację prezentującą różne aspekty okupacji niemieckiej w Polsce. A właśnie na tym nam zależało. Chcieliśmy przy pomocy tych zdjęć pokazać wojnę z perspektywy zwykłych ludzi, których ona dotknęła. Dlatego nie ma tu wielkich bitew czy przejazdów czołgów.
MHP: Wystawa składa się z kilku części. Jakich?
Jochen Schmidt: Całość ekspozycji złożona jest z pięciu części, z których w Polsce prezentujemy trzy. Zaczynamy od napadu Niemców na Polskę w 1939 r. Jednak dalej zrezygnowaliśmy z chronologii czasowej, koncentrując się na poszczególnych tematach. Jednym z nich jest germanizacja ludności w Polsce, innym żydowskie życie i żydowska śmierć. Kolejne części, które prezentowaliśmy w Niemczech, pokazują polski i żydowski ruch oporu oraz zdjęcia z 1945 r., których wymowa zmierza do konstatacji, że tak naprawdę wszyscy tę wojnę przegrali, ponosząc dramatyczne straty.
MHP: Pokazywane na wystawie zdjęcia rzeczywiście są mało u nas znane. Może poza częścią dotyczącą najazdu Niemców na Polskę.
Jochen Schmidt: Tu też zwiedzający mogą być zaskoczeni. Wielu ludzi kojarzy na przykład zdjęcie, na którym żołnierze niemieccy podnoszą szlaban graniczny. W trakcie przygotowywania ekspozycji dowiedziałem się, że jest to fotografia propagandowa. Ktoś, kto ją robił, poprosił żołnierzy, którzy akurat znaleźli się w tym miejscu, by podnieśli ten szlaban. Takich zdjęć z założenia nie pokazujemy. Ale w zamian włączyliśmy do ekspozycji fotografię, na której widzimy żołnierzy Wehrmachtu przesuwających kamień graniczny. To jest jedyne zachowane zdjęcie tego kamienia.
MHP: Która z fotografii, przedstawiających germanizację Polski, jest najbardziej, według pana, interesująca?
Jochen Schmidt: Bardzo wymowne jest zdjęcie polskiej rodziny z Wielkopolski, która musi opuścić swój dom. Zestawiamy je z obrazem niemieckiej rodziny, która zaraz go zajmie. Ci roześmiani osadnicy jeszcze nie wiedzą, że za pięć lat czeka ich taki sam los wysiedleńców.
MHP: Na wystawie jest jeszcze część poświęcona Holocaustowi. Widzimy tu Żydów z getta warszawskiego, krakowskiego, łódzkiego…
Jochen Schmidt: To są też mało znane fotografie, przedstawiające cierpienie ludności żydowskiej. W kontekście tej wystawy ważne jest szczególnie jedno z nich, pochodzące z grudnia 1939 r. Przedstawia ono niemieckich policjantów, którzy nadzorują pracujących na ul. Meiselsa Żydów, zaraz przed dzisiejszym Centrum Kultury Żydowskiej, gdzie prezentowana jest ta ekspozycja.
MHP: Gdzie była ona do tej pory pokazywana?
Jochen Schmidt: W ubiegłym roku, z okazji 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej, wystawa ta odwiedziła dziesięć miejscowości w Republice Federalnej Niemiec.
MHP: Powstała jednak w Berlinie, w tamtejszej Bibliotece Pokoju. Czym zajmuje się ta instytucja?
Jochen Schmidt: Już w latach 20., jeszcze przed narodzinami III Rzeszy, w Berlinie zbudowano Muzeum Antywojenne. Jego twórca Ernst Friedrich krytykował w nim okrucieństwo I wojny światowej. Kiedy naziści doszli do władzy, zostało ono zniszczone. W latach 80. jego wnuk, Tommy Spree, zaangażował grupę społeczników, nawiązując do tradycji tego miejsca i tworząc instytucję obywatelską.
Przy dzisiejszym Muzeum Antywojennym powstała Biblioteka Pokoju, która posiada zbiór 11 tysięcy książek. Ich tematyka dotyczy I i II wojny oraz ruchu pacyfistycznego. Mamy też część księgozbioru, który służy podniesieniu na duchu ludzi w potrzebie, np. gdy idą do szpitala, gdyż działamy pod parasolem niemieckiego kościoła ewangelickiego.
MHP: Kto pracuje w tej instytucji?
Jochen Schmidt: Ma ona charakter społeczny, działają w niej ludzie różnych zawodów, którzy przygotowują rocznie kilkadziesiąt wystaw. Są bibliotekarze, filmowcy, nauczyciele… Ja na przykład konstruuję i renowuję organy.
MHP: Dlaczego to robicie?
Jochen Schmidt: Ponieważ uważamy, że nie wystarczy tylko mówić o tym co się stało, ale trzeba też coś robić, by nigdy się to już nie powtórzyło. I my to robimy.
Rozmawiała: Magda Huzarska-Szumiec
Źródło: MHP