Złożyłem wczoraj wniosek o wpis do rejestru zabytków kina Atlantic jako obiektu o szczególnej wartości kulturowej i historycznej – poinformował w piątek aktywista Jan Śpiewak. Ze względu na planowaną zmianę operatora instytucji pojawiły się obawy co do jego przyszłości.
O sprawie jako pierwsza poinformowała "Gazeta Wyborcza", która w ubiegłym tygodniu napisała, że kino Atlantic przejmie należąca do samorządu Mazowsza spółka Max-Film. Ta zaś - jak podkreślała gazeta - "ma na sumieniu kilkanaście zamkniętych warszawskich kin". Dziennik poinformował też, że dla miejsca, w którym obecnie jest kino, śródmiejscy urzędnicy wydali decyzję o warunkach zabudowy dla pięciopiętrowego biurowca z kinem w części podziemnej.
Informacja o tym, że kino może przestać funkcjonować w dotychczasowej formie lub nawet zniknąć, wywołała falę krytyki. "Spółka Max-Film podległa @StruzikAdam jest znana z tego, że niszczy kulturę i dziedzictwo historyczne stolicy. Teraz zagrożone jest najstarsze kino w Warszawie! Łapy precz od Atlantica. Dosyć niszczenia kultury, żeby zrobić dobrze deweloperom" - napisał wówczas na Twitterze przewodniczący stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa Jan Śpiewak.
W piątek Śpiewak poinformował, że złożył wniosek o wpis do rejestru zabytków kina Atlantic jako obiektu o szczególnej wartości kulturowej i historycznej. "Mam nadzieję, że wojewódzki konserwator przychyli się do wniosku. Na pohybel chciwym deweloperom i zblatowanej z nimi władzy samorządowej" - czytamy we wpisie.
Swój sprzeciw przeciwko zmianom w funkcjonowaniu kina wyraziła m.in. Gildia Reżyserów Polskich, a w mediach społecznościowych tysiące osób zadeklarowało swoje poparcie dla akcji "W obronie kina Atlantic".
"Na przestrzeni minionych dwóch dekad nasza działalność została wzbogacona o rozpoznawalne i cenione wydarzenia filmowe i kulturalne. W tym też czasie pozyskaliśmy wielu partnerów, co zaowocowało dynamiczną współpracą na rzecz systematycznego poszerzania oferty kina. Przez cały okres trwania umowy z Max-Film rzetelnie wypełnialiśmy jej warunki. Z tym większym zaskoczeniem i niedowierzaniem przyjęliśmy fakt, że spółka ta nie przedłuży umowy z Viktonex. Prawdopodobnie jednym z powodów jest zamiar wyburzenia kina i budowa na jego miejscu biurowca" - napisało kino.
"Czy nasze kino zostało skazane na podzielenie losu innych warszawskich kin, takich jak Relax, Skarpa, Sawa, Wars, Ochota zarządzanych przez Max-Film?" - czytamy we wpisie. Przedstawiciele kina podkreślili przy tym, że dużym smutkiem napawa ich fakt, że rzeczoznawca zaangażowany przez Max-Film wycenia tylko nieruchomość, w której mieści się Kino Atlantic, a nie kino "jako historyczne miejsce kultury".
Mazowiecki Urząd Marszałkowski zapewnił, że zarząd województwa mazowieckiego nie planuje zawieszenia działalności kina. Kwestia dalszego funkcjonowania placówki została omówiona na ostatnim posiedzeniu zarządu województwa mazowieckiego.
Po posiedzeniu prezes spółki Max-Film Paweł Doktór podkreślił, że chciałby kategorycznie zdementować informacje o planowanej sprzedaży nieruchomości czy budowie biurowca w miejscu kina. "Nie było i nie jest naszym zamiarem podejmowanie takich działań. Kino Atlantic to długoletnia tradycja i olbrzymi potencjał, który chcemy rozwijać" - zaznaczył. Jak podkreślił, Max-Film jest gotowy przejąć i poprowadzić działalność kina Atlantic bez przerw, jednak zależne to będzie od stanu, w jakim przekazany zostanie obiekt oraz od uzgodnień z obecnym najemcą. Ponadto spółka ma zaproponować pracę obecnym pracownikom kina.
Kino Atlantic to najstarsze nieprzerwanie działające kino w Warszawie. Podczas modernizacji przeprowadzonej w latach 60. Atlantic zyskał wielki niebieski neon, który stał się rozpoznawalnym punktem ulicy. Pod koniec lat 90. neon został zastąpiony nowym, a kino przeobraziło się w czterosalowy minipleks. W tej formie funkcjonuje do dziś.
Obecna umowa dzierżawy kina przez spółkę Viktonex wygasa w grudniu tego roku.(PAP)
autorka: Sonia Otfinowska
sno/ mark/