Marianna, Władysław i Stanisława Banaszkowie, zamordowani za pomoc okazaną Żydom w czasie okupacji niemieckiej, zostali we wtorek uhonorowani przez Instytut Pileckiego podczas uroczystości w Markach z udziałem wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Magdaleny Gawin.
MKiDN poinformowało, że "to już trzynaste upamiętnienie w ramach projektu +Zawołani po imieniu+", ale jak zaznaczono "po raz pierwszy w historii projektu udało się nawiązać kontakt z potomkami Ocalonych – Instytut Pileckiego odnalazł w Izraelu wnuczkę rabina Reuvena Ben-Shema (Rubina Feldszuha), uratowanego przez rodzinę Banaszków".
Wiceminister Gawin przypomniała, że termin "Zawołani po imieniu" odnosi się do grupy Polaków, którzy za pomoc i ratowanie Żydów w czasie II wojny światowej zapłacili najwyższą cenę – swoim życiem.
"W ramach akcji upamiętnione zostały już 32 osoby. Dziś dołączą do nich Marianna, Władysław i Stasia z rodziny Banaszków. Cieszę się, że są z nami podczas tej uroczystości nie tylko ich bliscy, ale także mieszkańcy Marek, którzy w ten sposób pielęgnują pamięć o swoich mieszkańcach – powiedziała wiceminister kultury" - powiedziała Gawin.
Zaznaczyła, że sensem projektu jest przywracanie pamięci, ponieważ minęło już 81 lat od wybuchu II wojny światowej i ta pamięć w naturalny sposób się zaciera, zwłaszcza w takich przypadkach, kiedy ginęła cała rodzina. Wskazała, że "jeśli pamiętamy o tych, którzy oddali swoje życie za niewinnych, to śmierć cofnie swój wyrok". "My dzisiaj, przywołując po imieniu panią Mariannę, Władysława i Stasię Banaszków, cofamy ten wyrok śmierci" – podkreśliła wiceminister kultury.
Podczas uroczystości odczytana została wypowiedź Sharon Ben-Shem Da Silvy – wnuczki ocalonego rabina Reuvena Ben-Shema, która podkreśliła ogromną wdzięczność dla rodziny Banaszków.
"To coś niezwykłego. Wymagało to wielkiej odwagi, wiedzieli przecież, że grozi im śmierć. Z tego co wiem, dali mojej rodzinie nie tylko schronienie, ale także życzliwą opiekę, darzyli się wzajemnie szacunkiem. Nie wiem co stałoby się z moich dziadkiem, gdyby nie znalazł schronienia u rodziny Banaszków. Z pewnością ocalili mu życie. Na szczęście później także udzielano mu pomocy – udało mu się przeżyć i przedostać do Izraela, gdzie założył nową rodzinę, bez której nie byłoby mnie na świecie. Jestem ogromnie wdzięczna i z przyjemnością poznałabym potomków Banaszków. Wiem, że ich rodzinę spotkał tragiczny koniec – bardzo nam z tego powodu przykro. Jesteśmy im wdzięczni, bardzo wdzięczni" – napisała Sharon Ben-Shem Da Silva.
Ministerstwo Kultury podało, że "gdy wybuchła druga wojna światowa Marianna Banaszek wraz z dorastającymi dziećmi: Władysławem, Wiktorią i Stanisławą mieszkała w miejscowości Pustelnik niedaleko Warszawy". "W czasie okupacji wdowa i jej dzieci, zdani na skąpo racjonowaną przez Niemców żywność, często głodowali. Szukając dodatkowego źródła utrzymania, wspólnie zdecydowali się wynajmować swój dom Żydom zbiegłym z getta. Schronienie w domu Banaszków znalazło wielu Żydów, byli wśród nich m.in. Abram Frank oraz członkowie rodzin Szpak, Kossower i Feldszuh" - przekazano.
Jesienią 1943 roku rodzina Banaszków została ostrzeżona o planowanej rewizji mieszkania przez Niemców. Mając na uwadze, co może grozić Żydom, jeśli zostaną odnalezieni, Marianna pomogła im potajemnie opuścić kryjówkę, sama zaś z rodziną została w swoim domu. Rankiem niemieccy żandarmi rozpoczęli rewizję. W domu zastali tylko dzieci, Marianna w tym czasie była w kościele. Niemcom udało się odnaleźć schron pod podłogą, co wskazywało, że informacje na temat pomocy Żydom były prawdziwe. Dzieci Władysław i Stanisława zostały zabrane do cegielni w Markach i tam rozstrzelane i pochowane. Marianna została zastrzelona w przedsionku domu, kiedy tylko wróciła z kościoła. Została pochowana w ogrodzie. Według relacji sąsiadów nieobecna tego dnia Wiktoria Banaszek zginęła w Warszawie z rąk Niemców.
Po wojnie ciała Marianny, Władysława i Stanisławy Banaszków zostały przeniesione na cmentarz w Markach.
Nazwa projektu "Zawołani po imieniu" nawiązuje do wiersza Zbigniewa Herberta "Pan Cogito o potrzebie ścisłości", wzywającego do precyzyjnego policzenia ofiar "walki z władzą nieludzką". Instytut Pileckiego rozpoczął projekt 24 marca 2019 roku w Sadownem – w Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką. Kamień z pamiątkową tablicą został odsłonięty przez premiera Mateusza Morawieckiego przed domem Leona, Marianny i Stefana Lubkiewiczów – rodziny piekarzy zastrzelonej przez Niemców 13 stycznia 1943 roku.
Projekt poświęcony jest tym, którzy oddali życie za pomoc żydowskim bliźnim w czasach nieludzkiego terroru narzuconego przez niemieckiego okupanta. Odkrywane przez naukowców w archiwach, zapomniane historie przywracane są lokalnym społecznościom i – za pośrednictwem mediów – całemu krajowi, a ich bohaterowie upamiętniani są kamieniami z tablicami, odsłanianymi w miejscach zdarzeń. W centrum zainteresowania są zamordowani bohaterowie, ale także ich osierocone rodziny, bowiem to one do dziś ponoszą konsekwencje okrucieństwa niemieckiego okupanta i to one przechowały pamięć o heroizmie swoich matek, ojców, braci, dziadków. (PAP)
autor: Katarzyna Krzykowska
ksi/aszw/