Zofia i Boguś Krasuscy, zamordowani za pomoc okazaną Żydom w czasie okupacji niemieckiej, zostali uhonorowani przez Instytut Pileckiego w piątek w Tworkach k. Siedlec. To ostatni przed wakacjami kamień z pamiątkową tablicą odsłonięty w ramach instytutowego projektu „Zawołani po imieniu”.
Uroczystość w Tworkach upamiętniła rodzinę Krasuskich, która pomagała grupie Żydów ukrywając ich na terenie swojego gospodarstwa. W lutym 1943 roku, po odnalezieniu kryjówki, Niemcy zamordowali Zofię Krasuską i jej małego synka Bogusia oraz ratowanych Żydów. Leonowi Krasuskiemu udało się uciec.
"W czasie II wojny światowej Niemcy skazali na śmierć w całej Europie wszystkich Żydów, bez względu na płeć, wiek, wykształcenie, pozycję społeczną" – mówiła podczas uroczystości wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Magdalena Gawin.
"Natomiast w niewielu krajach, na Ukrainie, w Polsce i przez krótki czas w Serbii, Niemcy wdrożyli dodatkowy system: bezwzględną karę śmierci za każdą, najmniejszą pomoc Żydom. Tego Europa zachodnia nie doświadczyła. Doświadczyli tego Polacy, a zwłaszcza rodziny +Zawołanych po Imieniu+" – zwróciła uwagę Gawin.
Wskazała, że zadaniem tego programu jest "uczczenie bohaterów". "A owymi bohaterami są dzisiaj pani Zofia Krasuska i jej 6-letni synek Boguś, ale chcemy także sprawić, by ta historia rodzinna – bo najczęściej to rodziny przechowywały pamięć o tamtych dramatycznych wydarzeniach – stała się historią wspólnoty lokalnej. Jeśli państwo, mieszkający tutaj, będziecie pamiętali o tej historii, to będzie o niej pamiętał cały świat. Chcę się zwrócić z apelem do władz samorządowych, do nauczycieli szkół, żeby włączyli ten element historii lokalnej do nauczania historii, żeby dzieci nie uczyły się tylko o odległych wydarzeniach, ale żeby lekcje historii żywej mogły odbywać się w tym miejscu" – zaapelowała wiceminister kultury.
Uroczystość rozpoczęła się w piątek o godz. mszą świętą w kościele Najświętszego Serca Jezusowego w Wiśniewie odprawioną przez ks. proboszcza kanonika Henryka Krupę. Następnie we wsi Tworki odbyło się odsłonięcie kamienia z tablicą upamiętniającą zamordowanych Zofię i Bogusia Krasuskich. W uroczystości wzięli udział, oprócz wiceminister kultury Magdaleny Gawin, starosta powiatu siedleckiego Karol Tchórzewski, wójt gminy Wiśniew Krzysztof Kryszczuk oraz dyrektor Instytutu Pileckiego dr Wojciech Kozłowski. Specjalnymi gośćmi byli przedstawiciele rodziny Krasuskich, w których imieniu głos zabrał Zbigniew Krasuski, syn Leona i przyrodni brat Bogusia.
Zofia i Leon Krasuscy, gospodarze z Tworek koło Siedlec, mieli małego synka, któremu nadali imiona Feliks Bogusław. Chłopca na co dzień nazywano Bogusiem. W 1942 r. do Krasuskich zaczęli przychodzić po pomoc Żydzi, którzy ukrywali się w pobliskim lesie. Rodzina dzieliła się z nimi żywnością. Jesienią, kiedy noce stawały się coraz chłodniejsze, Leon przygotował dla nich kryjówkę w wolnostojącej piwnicy na ziemniaki. Schronienie znalazło tam sześciu lub siedmiu nieznanych z imienia i nazwiska mężczyzn. W dzień nie wychodzili na zewnątrz, więc nikt z dalszej rodziny i sąsiadów nie wiedział o udzielanej pomocy.
"13 lutego 1943 r. do gospodarstwa Krasuskich przyjechali Niemcy z pobliskiego Łukowa (dystrykt lubelski)" – powiedziała Agnieszka Dąbek, koordynatorka naukowa projektu z Instytutu Pileckiego. "W poszukiwaniu ukrywających się Żydów przeprowadzili rewizję domu i zabudowań gospodarczych. Brat Leona, Antoni, wraz ze swoim synem Wacławem, został zmuszony, by wyrzucić słomę ze stodoły. Miało to ułatwić przeszukanie. Uwagę Niemców zwróciły buty pozostawione przy wejściu do piwnicy. Okazało się, że należały do jednego z ukrywanych Żydów. Po znalezieniu kryjówki wszystkich wyprowadzono na podwórze i ustawiono razem z Zofią i Bogusiem. Leon, który w tym czasie był w stodole przy słomie, wykorzystał moment nieuwagi i uciekł przez dziurę w ścianie zasłoniętą deską na jednym gwoździu. Pobiegł w stronę lasu, gdzie znalazł schronienie. Żandarmom nie udało się go schwytać" - opowiadała Dąbek.
Niemcy zastrzelili zarówno Zofię, jak i małego Bogusia, a także wszystkich ukrywanych Żydów. Rodzina otrzymała pozwolenie, by matkę z synem pochować na cmentarzu w Wiśniewie, Żydzi natomiast zostali zakopani na miejscu wydarzeń. Leon Krasuski wiele tygodni ukrywał się.
Po wojnie szczątki Żydów zostały przeniesione na cmentarz żydowski. Leon Krasuski sprzedał gospodarstwo, ponieważ nie chciał już do niego wracać. Ponownie ożenił się i założył nową rodzinę.
Nazwa projektu "Zawołani po imieniu" nawiązuje do wiersza Zbigniewa Herberta "Pan Cogito o potrzebie ścisłości", wzywającego do precyzyjnego policzenia ofiar "walki z władzą nieludzką".
Instytut Pileckiego rozpoczął projekt 24 marca 2019 roku w Sadownem. W
w czasie okupacji niemieckiej kamień z pamiątkową tablicą został odsłonięty przez premiera Mateusza Morawieckiego przed domem Leona, Marianny i Stefana Lubkiewiczów – rodziny piekarzy zastrzelonej przez Niemców 13 stycznia 1943 roku.
Poświęcony jest tym, którzy oddali życie za pomoc żydowskim bliźnim w czasach terroru narzuconego przez niemieckiego okupanta. Odkrywane przez naukowców w archiwach, zapomniane historie przywracane są lokalnym społecznościom i – za pośrednictwem mediów – całemu krajowi, a ich bohaterowie upamiętniani są kamieniami z tablicami, odsłanianymi w miejscach zdarzeń.
"Zawołani po imieniu" został 1 czerwca nominowany do nagrody Wydarzenie Historyczne Roku 2019 w kategorii "Wydarzenie". Do końca miesiąca potrwa internetowe głosowanie, które wyłoni zwycięzców w trzech kategoriach; poza kategorią "Wydarzenie" są to "Edukacja i Multimedia" i "Wystawa". Plebiscyt organizuje Muzeum Historii Polski we współpracy z portalem historia.org.pl oraz Muzeum Łazienki Królewskie. Laureaci nagrody będą znani we wrześniu. (PAP)
autor: Katarzyna Krzykowska
ksi/ dki/